Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Piszę anonimowo, aby nie zostać namierzonym. Wybaczcie.
Od kilku dni czuję spory dyskomfort związany ze stanem hmm osoby, która wydawała mi się bliska.

Poznałem dziewczynę ok. 6-7 tygodni temu. Na początku wszystko rozwijało się świetnie, ale nie napalałem się. Wiecie jak to jest na początku znajomości. Trzeba się starać, a jednocześnie nie zaangażować zbyt bardzo.

Prosto z mostu co mnie niepokoi: obawiam się, że cierpi na depresję. Nigdy wcześniej w swoim życiu nie spotkałem tak oczywistego (moim zdaniem) przypadku.

Po kolei, w punktach, żeby było szybciej i może czytelniej:
1. Gdy się poznaliśmy wiem, że była po nieudanej relacji z facetem - twierdzi, że już całkiem wyleczona, nic jej z nim nie łączy.
2. Generalnie była pogodna, wesoła, jednak z czasem zauważałem, że zaczyna nieco więcej narzekać - na swoją rodzinę, znajomych, sytuację w pracy, na kontrahentów w pracy. Wszyscy narzekamy, jednak niepokoiły mnie pewne symptomy. Np. potrafiła mi napisać, że w trakcie pracy poszła na zaplecze się wypłakać, ponieważ "zdenerwował mnie klient".
3. Z czasem zaczęła wręcz przyznawać, że ma gorsze dni. Takie, w których kompletnie nie ma ochoty nic robić. Siedzi w domu kompletnie bez sił
4. Mówiła, że ciągle chodzi zmęczona, nie potrafi się wyspać. Budzi się rano i "myśli nie pozwalają jej spać dalej".
5. Ma bóle żołądka, z tego powodu mało je. Jest bardzo szczupła.
6. Wszystkie nasze spotkania były bardzo pozytywne, oprócz jednego. Na którym twierdziła, że źle się czuje, że to ja muszę pociągnąć rozmowę, bo "czasem po prostu tak mam".
7. W pewnej szczerej rozmowie przyznała, że ma spore wahania nastrojów. I że czasem może trudno być jej uwierzyć, że chcę dla niej zrobić coś dobrego. Np. wziąłem urlop, żeby z nią pojechać na wycieczkę. Trudno jej w to było uwierzyć, a dla mnie to zwykła rzecz - tak robią ludzie, którzy są zaangażowani lub chcą się zaangażować. Wyjazd okazał się rewelacyjny. Takich momentów, w których dziwiła się, że chcę coś dla niej zrobił było.. z 2-3. Dla mnie to były normalne gesty serdeczności.
8. Biorąc pod uwagę powyższe niepokojące zachowania miałem zapaloną czerwoną lampkę, ale się nie wycofywałem, tylko dalej robiłem swoje. Wierzyłem, że jest po prostu nieco hmm zmęczona sytuacją w domu, z którego chce się wyprowadzić (mieszka z rodzicami i dziadkami w dość małym mieszkaniu - też bym się męczył). Pracą, która nie jest zbyt satysfakcjonująca. Problemy dni codziennych i młodych ludzi, których nie stać na usamodzielnienie się z powodów finansowych. Także lampka mi się w głowie paliła, a z drugiej strony rozumiałem, że jej sytuacja jest taka sobie.
9. KLUCZOWY PUNKT IMO W weekend pojechaliśmy na kolejną wycieczkę, która wydała mi się przełomowa. Było przez cały dzień rewelacyjnie. Spacerowaliśmy, zbliżyliśmy się fizycznie - przytulanie, całowanie się. Inicjatywa z obu stron. Wręcz filmowo. Zjedliśmy kolację, odwiozłem ją do domu. Znów przytulanie, pocałunek. Była wesoła, otwarta. Nic niepokojącego... do czasu pożegnania. W jej oczach widziałem nie tylko zmęczenie (spędziliśmy razem z 12h), ale też.... smutek. Dziwna reakcja jak na koniec świetnego dnia. Jakby nie dowierzała, że stało się coś dobrego i że nasza relacja zmierza na dobre tory.
10. Kolejne dwa dni spędziła w pracy oraz z rodziną - miała swoje powody, aby tak się stało. Jednak, gdy przedwczoraj zaproponowałem wyjście gdzieś razem była... jakby zamknięta. Odpowiadała półsłówkami, czułem że ma ten zły dzień, o którym wspomniała. Później odezwała się dopiero następnego dnia twierdząc, że dzień wcześniej nie chciała pisać, bo była w tragicznym nastroju. Napisała, że póki co nie wie, nie może mi niczego obiecać, że gdzieś wyjdziemy. Że raczej już nie w tym tygodniu. Miałem niezły mind fuck, ponieważ do tej wycieczki (kluczowy 9 punkt) nie angażowałem się, ale wracając od niej po wycieczce pomyślałem: "kurczę, może być świetnie, muszę się trochę zaangażować, bo wygląda to nieźle". Szkoda, że moment, który był dla mnie przełomowy w pozytywnym znaczeniu, dla niej okazał się hmm trudny. Wycofała się. Nie wiem dlaczego.
11. Napisała, że musi sobie kilka rzeczy przemyśleć, poukładać. Byłem zszokowany, bo przecież kilka dni temu spędziliśmy rewelacyjnie czas. Byłą chemia i wiem, że z obu stron. Stąd moje zdziwienie jej reakcją. Daliśmy sobie kilka dni ciszy i spokoju, aby się zastanowiła i poukładała sobie wszystko w głowie.

Więc teraz czekam, aż sobie wszystko poukłada, jednak... nie tyle martwię się co zrobić, bo przecież znamy się krótko - zawsze mogę się odwrócić na pięcie, powiedzieć, że szkoda, że tak wyszło i tyle. Nie jestem mocno zaangażowany.

Martwi mnie coś innego. Boję się, że cierpi na depresję.
Lęki, dni w których nic się jej nie chce, napady płaczu, bóle żołądka, narzeka na ból pleców i mięśni, ogólne osłabienie. I to wycofanie się po mega-pozytywnym weekendowym wypadzie. Zareagowała smutkiem na pozytywne wydarzenie! Jakby nie wierzyła, że ją może coś dobrego spotkać.

Jeśli za kilka dni mi odpisze, że nic z tego nie wyjdzie lub coś w ten deseń to ok, zrozumiem. Poradzę sobie z tym, bo przecież mocno się nie zaangażowałem. Boję się tylko, że ta sytuacja jeszcze pogłębi jej zły stan.

Dlaczego to piszę? Wiem, że powyższy opis nie oddaje tego co w niej obserwuję, ale liczę, że ktoś pomoże mi nieco zdiagnozować, czy to może być depresja. Czy warto spróbować jej jakoś pomóc w razie czego? Taką mam naturę, że pomagam ludziom w potrzebie, więc i jej byłbym gotowy nieco pomóc, gdyby tego chciała. Już pal licho, że ze związku nici. Boję się też, że jednak będzie się chciała zbliżyć... i co jej wtedy powiem? Że najpierw musi sobie poradzić ze swoim problemem psychicznym? Krótko mówiąc: mam 90% przekonania, że ma poważny problem psychiczny i obawiam się, że czegokolwiek bym teraz nie zrobił, to ją jeszcze skrzywdzę i spowoduję, że jej stan się pogorszy. Mam wrażenie, że znalazłem się w sytuacji bez dobrego wyjścia.

#zwiazki #depresja #psychologia #psychiatria

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 11
@AnonimoweMirkoWyznania: Niekoniecznie to musi być depresja. Chociaż są jej pewne symptomy. Być może to jakieś zaburzenia nerwicowe albo reakcja na stres. Organizm człowieka potrafi odwalać takie numery, że głowa mała.
W każdym razie, porozmawiaj o tym z nią poważnie i zadecydujcie co dalej. Przyszykuj się, że wszystko będziesz musiał z niej wyciągać. Na pewno wizyta u lekarza byłaby wskazana.
Danonek: Dziewczyna może nie chcieć twojej pomocy. Zdarza się tak, że prędzej zerwie kontakt niż będzie chciała obciążyć Cię swoimi problemami. Masz twardy orzech do zgryzienia, w tym przypadku nie ma dobrej drogi. Sam byłem w takiej sytuacji i zaoferowałem swoją pomoc, było ciężko, ale nie żałuję. Mimo że mija już trzeci miesiąc od rozstania cieszę się, że wtedy zaoferowałem swoją pomoc.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua}
GłuchaBaba: Ma niskie poczucie własnej wartości (nie wierzy, że możesz chcieć coś dobrego dla niej zrobić) oraz boi się bliskości (jak się robi fajnie i blisko, to się wycofuje). To są automatyczne reakcje emocjonalne i bez terapeuty trudno to samemu przezwyciężyć, nawet jeśli ma się samoświadomość (a ona chyba nie ma) i wiedzę na temat mechanizmów psychologicznych.

Dodatkowe wahania nastroju i gorsze dni nie pomogą sobie samodzielnie poradzić z niską samooceną
@AnonimoweMirkoWyznania: jesteś tylko na chwilę, na pocieszenie. Nigdy się nie angażuj, nie wchodź w coś co jest niekorzystne, zawsze miej z tyłu głowy, że jesteś tylko kolejnym. Może zostaniesz do końca, a może będziesz numerem. Nic nie jest Ci dane na zawsze, a tym bardziej kobieta - to bardzo debilne rozumowanie, prze które mężczyźni sądzą, że raz zdobyta to przyklepana. Jak, #!$%@?, Indie przez Brytyjczyków.
Korzystaj, też czerp z tego, pobaw
OP: @proszebardzo2 masz rację, powinienem z nią o tym porozmawiać. Poczekam kilka dni, aż sobie coś poukłada w głowie i będę chciał z nią pogadać.

@deeznut j.w., czyli też uważam, że masz rację. Komunikacja to podstawa. Obawiam się jedynie, że trudno mi będzie do niej dotrzeć.

@try_win_life też tak może być. Szuka pocieszenia. Nie zmienia to faktu, że bez zbędnego angażowania się (znamy się krótko) mogę spróbować jej pomóc jeśli FAKTYCZNIE