Wpis z mikrobloga

#muzykaelektroniczna #jeanmichelejarre #elmuzyka #recenzja
Słucham tak sobie ostatnio nowego Jarra, ale jeszcze nie mam do końca wyrobionego zdania, bo ten album jest jakiś strasznie nierówny. Jest natomiast kilka całkiem momentów, jak kawałki 1,3,9, ale momentami ten album zalatuje jakimś komercyjnym VST i wykonawstwem typu VA - tribute to JMJ. W porównaniu do całkiem udanego i wyrównanego Oxygene III, którego fajnie się słucha w całości, w EI jest sporo zgrzytów.
Nie mniej jednak cios w ryj następuje w połowie pod postacią gimbo-edm'owego Inifinity. Co ten człowiek myślał, co on jeszcze chciał udowonić, że jako wielki artysta potrafi into gimbomuza? Jeszcze większa, żenada niczym u Trenta Reznora na Hesitation Marks w utworze Everything, jak ten chciał wejść w buty wykonawcy "indietronicznego". Tak czy inaczej Jasiek to ma większe odpały czego już dał upust na Teo&Tea czy w większości na tej nieszczęsnej "Electronice"
  • 2