Wpis z mikrobloga

Mosbacher pisze do premiera, Karnowski pisze do Mosbacher

Michaś jak zawsze nie zawodzi

Szanowna Pani Ambasador,

nawiązując do informacji iż wysłała Pani list do polskiego premiera w którym miała pani domagać się zakazu komentowania przez polityków jakości pracy dziennikarzy stacji TVN, a także żądała porzucenia wątpliwości co do tego, jak naprawdę powstał głośny, mocno dotykający Polskę reportaż o rzekomych „urodzinach Hitlera”, zwracam się do Pani Ambasador z prośbą o odpowiedź na proste pytanie: co mamy zrobić z redaktorem Wojciechem Biedroniem?

Redaktor Wojciech Biedroń (to on ujawnił jak wiele pytań jest wokół sprawy) jest bowiem osobnikiem, który nie tylko w sprawie reportażu o „urodzinach Hitlera” zadaje różne dziwne pytanie, docieka, drąży, ujawnia, słowem - wsadza ręce między drzwi a futrynę.

Wcześniej, zanim pani ambasador postawiła (pośrednio, ale jednak) problem redaktora Biedronia, zajmował się on m.in. ujawnianiem powiązań lokalnej warszawskiej władzy z mafią reprywatyzacyjną, która brutalnie skrzywdziła dziesiątki tysięcy warszawiaków. Także ciągłe wskazywanie na portalu wPolityce.pl jak nieciekawie działa wymiar sprawiedliwości w Polsce to jego sprawka. Nie mówię już o dociekaniu prawdy o majątku ważnego polityka, który kupił za niewiadomego pochodzenia pieniądze apartament na Bałkanach.

Jak widać, ujawnienie przez redaktora Biedronia iż ktoś mógł zapłacić za organizację tzw. „urodzin Hitlera” (co może zmienić zasadniczo interpretację tego wydarzenia), a także faktu iż dziennikarz realizujący o tym reportaż fotografował się w pozie mogącej być uznaną za nazistowską, to nie jedyne jego akcje.

Wynika z tego jednoznacznie, że jest duże prawdopodobieństwo iż także w przyszłości w naszym pięknym, ale jednak wciąż postkomunistycznym kraju, redaktor Wojciech Biedroń może trafić na jakiś niewygodny dla władców tego świata temat, może go podjąć, napisać o tym, skomentować. To człowiek pod względem dociekliwości niepoprawny, niereformowalny.

A kto wie, może i trafi na jakąś nową sprawę związaną z jakąś dziś dumnie amerykańską, a kiedyś banalnie założoną przez komuszków czy ludzi ze służb komunistycznych, firmę. Wtedy byłby prawdziwy pasztet, nie tylko nie byłoby „Fort Trump” w przyszłości, ale i McDonald’s mógłby się wycofać z Polski, a górale pragnący odwiedzić krewnych w Chicago jeszcze 100 lat będą musieli płacić za wizy.

Cóż zatem zrobić z redaktorem Wojciechem Biedroniem, by relacje polsko-amerykańskie pozostały na stałym, przyjacielskim poziomie?

Uprzejmie proszę o poradę jak takie sprawy rozwiązujecie w Stanach Zjednoczonych. Myślę też, że pomogłoby wysłanie polskim władzom listy firm, w tym medialnych, których pracy analizować i komentować nie wolno. Jak rozumiem, taka lista w Stanach Zjednoczonych obowiązuje.

Z poważaniem,

Michał Karnowski, członek Zarządu Fratria sp. z o.o. do spraw redakcyjnych


https://wpolityce.pl/m/polityka/422940-mosbacher-pisze-do-premiera-karnowski-pisze-do-mosbacher

#neuropa #4konserwy #polityka #1000urojenniezaleznychmediow
  • 5
A kto wie, może i trafi na jakąś nową sprawę związaną z jakąś dziś dumnie amerykańską, a kiedyś banalnie założoną przez komuszków czy ludzi ze służb komunistycznych, firmę. Wtedy byłby prawdziwy pasztet, nie tylko nie byłoby „Fort Trump” w przyszłości, ale i McDonald’s mógłby się wycofać z Polski, a górale pragnący odwiedzić krewnych w Chicago jeszcze 100 lat będą musieli płacić za wizy.


@yuim: a taki miał być z nich strategiczny
zastanawia mnie co oni chcą osiągnąć.


@yuim: to są działania na użytek wewnętrzny, dla twardego elektoratu. Tak samo jak sprawa IPNu - tym razem chcą wyciszyć aferę KNFu. Tylko znowu zrzucają bombę atomową i liczą, że to załatwi sprawę.