Wpis z mikrobloga

Najgorzej kiedy dragi przestają być dodatkiem do życia, a stają się sposobem.
Tyle mi to dało - tyle dobrego. Gdyby nie one, dalej tkwiłbym zawieszony w swojej pętli #!$%@?, wegetując z dnia na dzień. Wyciągnęły do mnie dłoń w najgorszych momentach, postawiły na nogi i pchnęły ku zmianom na lepsze.
Uspołeczniły mnie. Pozwoliły rozpocząć nowy etap w życiu. Znaleźć prace, znajomych. Dały przygody i doznania, o których dawniej nawet nie śniłem!
Więc dlaczego miałbym zrezygnować? Rezygnując z dragów, rezygnuje z życia. Wszystko co było dla mnie dobre w tym roku, ma fundamenty w narkotykach. - a najgorsze jest właśnie to, że zdaję sobie z tego sprawę, i wiem że to wszystko było i jest fałszywe, sztuczne - oparte na kłamstwie.


Dobre złego początki. Przy kolejnym drobnym życiowym potknięciu, zamiast pomóc, sprowadziły mnie do parteru.
Przestały być dodatkiem, a stały się sposobem.
Czasem mam ochotę uciec od wszystkich i wszystkiego. Pracować już nie chcę. Wszystko wydaje się nie mieć sensu i nie widzę dla siebie żadnej przyszłości. Całkowity rozpad poczucia sensu życia.
Gdy nie ćpam, potrafię leżeć w łóżku po 15 godzin, często nawet nie śpiąc, po prostu sobie leżę. Bo i po co mam wstać jeśli niczym pożytecznym nie potrafię się zająć?
Jem niewiele i zazwyczaj jest to śmieciowe żarcie. Niszczę sobie psychę, a fizycznie też nie jest już najlepiej.
Tylko gdy zażywam czuję się dobrze, nawet teraz, gdy piszę te głupie smuty. Ot, takie #przemysleniazdupy


Dragi to #!$%@?. Początkowo niewinnie bawisz się raz/dwa razy w tygodniu. Aż pewnego dnia się potkniesz i #!$%@?.
Nie polecam.

Nawet mi siebie nie żal. Tfu, odpad społeczny.
#narkotykizawszespoko #narkotykiniezawszespoko #degeneratwpis
  • 6