Mała lekcja edukacji dla naszych kochanych #4konserwy , którzy uważają obronę karpia (przez panią Ostaszewską) za przejaw "nawiedzonego lewactwa".
Yep - that's right. Życie waszych przodków dawno, dawno, dawno temu ograniczało się wyłącznie do radosnego pluskania w wodzie. Jakim prawem więc przypisujecie sobie moralne prawo do znęcania się nad tymi rybami?
@waro: nad karpiem można się "znęcać" na podobnej zasadzie, na jakiej znęcać się można nad ziemniakiem. W przypadku ryb nie da się mówić o cierpieniu, strachu itd., bo ich mózgi są na to zbyt prymitywne. Rybie bliżej do bioautomatu niż czegokolwiek innego.
@Lipathor: dokładnie i dlatego jestem zwolennikiem nie tylko prawa do aborcji, ale i aborcji ogólnie, bo pozwala skutecznie walczyć z globalnym ociepleniem poprzez redukcję populacji.
ja tak na to patrzę - ból bez jakiejkolwiek sensownej "świadomości", to po prostu bodziec jak każdy inny. Ryba jest tak dalece głupsza od psa, że jej "ból" można porównać do migającej kontrolki w paserati w tedeiku. No miga, wszyscy mają to w dupie, a przecież auto cierpi. Jestem gotowy zaakceptować ból ryby, trudniej mi zaakceptować ból kury, jeszcze trudniej krowy czy świni. Ból ryby nazwałbym skrajnie mało istotnym.
@Pantokrator: Naukowcy udowodnili, że ryby czują ból. Plus David Attenborough twierdził nie raz w swoich programach, że do automatu im całkiem daleko :D
@Tiszka oczywiście, pasat w tedeiku też czuje. Lampka się świeci! Podlinkowałem tekst i wynika z niego, że ów rybi "ból" to bardziej zautomatyzowana reakcja na bodziec, niż cokolwiek innego. Ryba na jakieś bardziej złożone przeżycia jest zbyt tępa i tak jak pisałem - dla mnie znaczy to tyle, że ból ryby jest skrajnie mało istotnà kwestią.
@Pantokrator: Każdy ból jest automatyczną reakcją na bodziec.To twój organizm, który mówi ci "dude, przestań żreć surowe grzyby" albo "typie, nie wsadzamy ręki do ognia". Ból tak jakby ma temu właśnie służyć. I nie oznacza to, że mamy dodatkowo dokładać go innej istocie, która go odczuwa, nawet jeśli jest głupia jak but z lewej nogi ¯\_(ツ)_/¯
@Tiszka: ale to odczuwanie jest tyle warte, co wspomnianego samochodu. Pasatem się nie martwię, to i karpiem nie będę. Ryby nie zabiłbym dla samego zabicia, bo nie jestem #!$%@?ęty, ale użalanie się nad niedolą karpia to jakiś cyrk.
@Pantokrator szkodę innych istot które należą do twojego gatunku. Jeżeli uważasz że należy bawić się w aborcję żeby ograniczać populację bo wpływa zle na Ziemię ergo na Ciebie. Dlatego ja uważam że osoby które tak mówią nie przedstawiają dla naszego gatunku wartości jako takiej. Tak samo myśleli Niemcy podczas 2 wś.
@Holenderski_Ser jedyną istotą poszkodowaną może być kobieta, jeżeli dostęp do zabiegu jest utrudniony lub cena nazbyt wygórowana. Poza tym nikomu się krzywda nie dzieje. To jedna z tych wspaniałych cech aborcji - wszyscy są zadowoleni i nie odbywa się to niczyim niechcianym kosztem. Żadnej kobiety do aborcji bym nie zmuszał, więc twoje teksty o zaczynaniu od siebie trafiają do kategorii "#!$%@?". Pozdrawiam.
Yep - that's right. Życie waszych przodków dawno, dawno, dawno temu ograniczało się wyłącznie do radosnego pluskania w wodzie. Jakim prawem więc przypisujecie sobie moralne prawo do znęcania się nad tymi rybami?
#neuropa #ewolucja
ja tak na to patrzę - ból bez jakiejkolwiek sensownej "świadomości", to po prostu bodziec jak każdy inny. Ryba jest tak dalece głupsza od psa, że jej "ból" można porównać do migającej kontrolki w paserati w tedeiku. No miga, wszyscy mają to w dupie, a przecież auto cierpi.
Jestem gotowy zaakceptować ból ryby, trudniej mi zaakceptować ból kury, jeszcze trudniej krowy czy świni. Ból ryby nazwałbym skrajnie mało istotnym.
Podlinkowałem tekst i wynika z niego, że ów rybi "ból" to bardziej zautomatyzowana reakcja na bodziec, niż cokolwiek innego. Ryba na jakieś bardziej złożone przeżycia jest zbyt tępa i tak jak pisałem - dla mnie znaczy to tyle, że ból ryby jest skrajnie mało istotnà kwestią.
Dlatego ja uważam że osoby które tak mówią nie przedstawiają dla naszego gatunku wartości jako takiej. Tak samo myśleli Niemcy podczas 2 wś.
Żadnej kobiety do aborcji bym nie zmuszał, więc twoje teksty o zaczynaniu od siebie trafiają do kategorii "#!$%@?". Pozdrawiam.