Wpis z mikrobloga

Rodzice zniszczyli mi dzieciństwo i poczucie własnej wartości. Zazdroszcze ludziom, którzy mają normalnych starych.

Wychowałem się na wsi. Rodzice to typowy Janusz i typowa Grażynka, troche #patologiazewsi. Niby nikt mnie nie lał, ale miałem w życiu kilka sytuacji, przez które dzis jestem jaki jestem. Np. jako dziecko miałem chyba jakąś nerwice i bałem się wszystkich ludzi. Starzy trzymali nas w domu, praktycznie nigdzie nie wyjezdzalismy, i kiedy np. przychodziła do nas jakaś ciotka, to ja dostawałem ataku paniki, bo chyba nie zdawałem sobie sprawy, że istnieją inni ludzie oprócz nas xD strasznie płakałem i się bałem. Tak samo bałem się potwornie nowych sytuacji. Bardzo płakałem, kiedy miałem iść do zerówki, prosiłem, żeby mnie tam nie wysyłali. Wszystkiego sie bałem, dostawałem ataku paniki przed każdym wyjściem do szkoły (potworne ściski żołądka przez które prawie wymiotowałem, nie mogłem zrobić kilku kroków, żeby nie mieć odruchu wymiotnego), przeżywałem ogromny stres, właściwie bez jakiegoś powodu. Oczywiście starzy to mieli w dupie, ojciec mi kazał wsadzać łeb do lodowatej wody i tyle xD pamiętam, że raz stary spóźnił się i nie odebrał mnie na czas. Dostałem ataku paniki, popłakałem się i wreszcie sie pojawił. Do dziś pamiętam, jak razem szliśmy do samochodu i powiedział do mnie: "Jeszcze raz się popłaczesz, to tak ci #!$%@?, że przez tydzień na dupie nie usiądziesz". Ile miałem wtedy lat, 6, 7?
Raz w podstawówce mieliśmy mieć piknik, wszyscy przynieśli jakieś chrupki, batony, słodycze. Co zobaczyłem ja, po otwarciu pudełka na żarcie? Kawałek domowej kiełbasy i kromke chleba. Nie wyobrażacie sobie, jak gorszy się wtedy poczułem. Tak leciały moje #!$%@? lata. Raz wujek zostawił u nas swojego dostawczaka, który miał plamy rdzy na masce, bo był potrzebny staremu. Mój ojciec jako #!$%@? pracoholik, musiał oczywiście próbować coś z tym zrobić. Dał mi farbe, pedzelek i kazał to zamalować xD pokazał jak i sobie poszedł. Zrobiłem to najlepiej jak potrafiłem (miałem 8 lat). Stary wrócił i dostał #!$%@? bo niby zrobiłem za duże łaty z farby. Zabrał mi pędzelek i kazał #!$%@?ć. Siedziałem w środku tego dostawczaka i słuchałem jak mój ojciec mnie wyzywa od #!$%@?ów, #!$%@? debili, kretynów itd. Wiecie jak się wtedy poczułem?
Nie miałem znajomych poza szkołą. Miałem jednego kolege, który mieszkał niedaleko. Bardzo go lubiłem, często do nas przychodził i się z nim bawiłem. Zgadnijcie co? Kazali powiedzieć mu, że ma do nas więcej nie przychodzić. Musiałem powiedzieć jedynemu koledze, którego bardzo lubiłem, że ma już nigdy mnie nie odwiedzać, bo rodzicom przeszkadza, że ciągle u nas jest. Fajnie, nie?
Starzy karmili nas słodyczami przez co zrobiłem się gruby. Raz stary mi powiedział, że żadna dziewczyna na mnie nie spojrzy, bo jestem tłusty.
Mijały lata, myślicie, że coś zmieniło się na lepsze? Nie. Nigdy nie miałem wakacji, nigdy nigdzie nie byłem z rodzicami (nawet w kinie, na lodach, gdziekolwiek). Podczas gdy inne dzieciaki wyjeżdzały na jakieś szkoły, obozy, ja siedziałem w domu. Nie tak, że nic nie robiłem. Stary wymyślał nam zadania na każdy dzień. Inni się bawili, a ja gracowałem chwasty w burakach przez kilka tygodni, zbierałem kamienie na polach, odnawiałem jakieś maszyny, których mieliśmy kilkanaście, kosiłem hektar trawnika przy domu, zawsze coś. Tak, żebyśmy nie mieli czasu dla siebie. Chciałem np. posiedzieć 2 h grając w SpiderMana na PC? WYŁAŹ, #!$%@?! SIEDZISZ PRZED TYM GÓWNEM, JA CI ROBOTE DAM JAK SIE NUDZISZ. W ogóle mój stary był dla nas strasznie toksyczny. Nigdy nie potrafił przyznać się do winy, zawsze zwalał ja na innych, w tym nas, nigdy nas nie pochwalił, ciągle wymuszał jakieś poczucie winy, ciągnie się do czegoś #!$%@?ł. Mając 17 lat nie wolno mi było kupić sobie czegokolwiek, bo stary dostawał szału. Książka za 15 zł z allegro? Po #!$%@? ci to, takimi kretynizmami będziesz się zajmować? Gra? #!$%@?! Zamiast sie uczyc bedzieta paczeć na to gowno! Jutro zabieram komputer do swojego pokoju. Nie waz mi sie wiecej tego zamawiac. Raz kosiłem trawe i urwał sie noz od kosiarki, który wbil sie w drzewo. Ojciec zamiast cieszyc sie, ze nic mi nie jest, to #!$%@? sie na maksa, ze uszkodzilem kosiarke. To nic, ze moglo uciac mi noge. Majac 18 lat musilem prosic o pozwolenie na zakup gitary elektrycznej za swoja kase. Ojciec potem zrobil mi kazanie, ze to tak, jakbym wyrzucic pieniadze w bloto i chodzil na mnie #!$%@? przez miesiac, co chwile mi wypominajac, ze kupilem gitare i stoi, wiec po jaki #!$%@? ja kupilem (kosztowala 500 zł). I nie chodzi o to, ze bylismy biedni, bo gospodarstwo lacznie warte kilka milionow pln. Napisałem mature i wiecie co? Nie poszedłem przez nich na studia. Demotywowali mnie na każdy możliwy sposób, że nie znajde mieszkania, że sobie nie dam rady, droga zabawa, po co, na co, daj sobie spokoj. Spedzilem rok w domu, dostalem depresji. Stracilem checi do zycia, ciagle plakalem, siedzialem w swoim pokoju urzadzonym w roku 2000 i gapilem sie na sciane. Oczywiscie do tego doszly wyzwiska, ze co ja #!$%@?, czemu nic nie robie, znowu szukanie zajec na sile itd. Dopiero po masywnym nacisku ciotek na starego, ze niszczy mi zycie trzymajac sila, ugieli sie i powiedzieli, ze moge sobie isc, ale wszystko musze latwic sam (mieszkanie itd.) Na studiach odżyłem, poznałem ludzi, wreszcie poczułem trochę swobody. Poznałem dziewczyne, z ktora spedzam juz 4 rok. Do domu zagladam raz na miesiac, glownie ze wzgledu na babcie. Moim rodzicom nie mówie o sobie nic, bo nie warto. Wiem, ze moja dziewczyne by skrytykowali na kazdy mozliwy sposob, moja prace tak samo. Nie wracam tam chętnie, uciekam po jednym dniu. Wszystko tam kojarzy mi sie zle.

Podsumowanie wywodu: bede lepszym rodzicem, bo rodzice maja najwiekszy wplyw na psychike dziecka. Dzięki moim rodzicom:

- nie mam poczucia własnej wartości,
- patrze na siebie zawsze krytycznie,
- nie potrafie cieszyc sie z zycia,
- uwazam, ze w zyciu nie czeka mnie nic dobrego,
- nie mialem zadnego oparcia w czasie dorastania, wszystkie problemy trzymalem w sobie,
- nie potrafie o sobie mowic,
- jestem bardzo niesmialy,
- uwazam sie za nieudacznika i gorszego od innych,
- nie potrafie rozmawiac z ludzmi,
- stresuja mnie najprostsze rzeczy, jak wyjscie po zakupy,
- depresja, z której nie potrafi wyciągnąć mnie żaden lekarz, a bylem u wielu (ostatnio mysle, ze to juz nie depresja, a ja po prostu jestem przesiakniety toksynami do szpiku kości i nie da sie tego zmienic).

Dbajcie o swoje dzieci, nie niszczcie im życia. Badzcie dla nich oparciem, badzcie ze soba szczerzy. Szanse macie tylko jedna.

#zwiazki #depresja #fobiaspoleczna #psychologia #przegryw #codziennysynbozy #feels #gorzkiezale
  • 13
@Rehrdwr: maiałem bardzo podobną historie życia. Tylko mnie w dodatku bili, często jakimś twardym pasem, kablem czy czymś co zostawało ślady. No i wiekszosc dziecinstwa spedzalem w szpitalu. A rodzice sie czesto klocili i ojciec odpiwrdalał niemozliwe akcje za ktore bylo mi wstyd. (Podcinanie skrzydeł, robienie wyrzutów, deprecjonowanie wszystkiego oczywiście na porządku dziennym do dziś)
@Rehrdwr współczuję, mireczku ( ͡° ʖ̯ ͡°). Też miałem nieciekawe dzieciństwo i zastanawiam się, na ile da się te śmieci wyrzucić z głowy. Coraz bardziej przekonuję się też o słuszności antynatalizmu.