Wpis z mikrobloga

Opowiem wam chyba najbardziej żenującą sytuację w moim życiu.

W młodzieńczych latach gdy uczęszczałem do pierwszej klasy podstawówki nie wiedzieć czemu, zostałem wybrany przez mojego przedszkolana (gość generalnie wychowywał dzieci w zerówce) a w późniejszych latach nauczyciela muzyki na szkolnego "muzykanta". Co prawda muzyka zaczynała się Instrument na jakim uczyłem się grać to flet prosty ( ͡º ͜ʖ͡º). Na szczęście w tamtych czasach nikt nie odbierał tego z uśmiechem na ustach, jak chwaliłem się grałem na flecie. Nie to co teraz ( ͡° ʖ̯ ͡°).

Gra na tym instrumencie wychodziła mi bardzo dobrze, nawet dostałem lepszy egzemplarz od mojego nauczyciela. Ostatecznie zakupiłem swój naprawdę dobry flet.

Można powiedzieć, że moja kariera szkolnego muzykanta układała się naprawdę świetnie. Umiejętności wokalne jak to u dziecka rozwijały się bardzo szybko. Dosyć szybko przegoniłem w umiejętnościach mojego nauczyciela. Grałem na różnych przedstawieniach lub apelach szkolnych. Czasami sam czasami w duecie. Ale praktycznie zawsze przed ludźmi których znałem, nauczycielami, kolegami z klasy itp.

Po jakimś czasie ktoś wpadł na świetny pomysł ze powinien zagrać na Dzień Matki na szkolnej sali gimnastycznej przed wszystkimi zgromadzonymi mamami. No spoko, ogarnąłem nuty, gra w domu szła mi bardzo dobrze. Byłem przygotowany.

W dniu występu znajdowałem się na sali gimnastycznej za specjalnie przygotowanym backstage - kotarą. Wraz z innymi dzieciakami którzy brali udział w różnych występach dla mam. W końcu przyszła kolej na mnie. Zostałem zapowiedziany jako najbardziej utalentowany młody flecista w tej szkole, który zagra na flecie piosenkę z okazji dnia matki. No i wychodzę z zza kotary i jebs... Stres nagle mnie dopadł gdy zobaczyłem ten tłum mam. Idę na środek "sceny" nogi jak z waty. Ledwo co stoję ze stresu i za #!$%@? nie pamiętam jak grać na flecie XD. W ogóle. No ale trudno, zaczynam. Palce całe spocone, kilka pierwszych dźwięków mi wychodzi, ale robię błąd. Większy stres, potem kolejny błąd. Zaczynam grać losowe dźwięki XD. A to dopiero początek piosenki. Grałem tak do końca. Czacie? Przez dwie minuty stałem tam, dmuchałem w ten flet I grałem losowe dźwięki XD. Zupełnie jakby dać flet pijanej osobie, która nigdy nie miała go w ręku i próbuje zagrać jakiś utwór. W trakcie gry patrzę tylko na miny matek w stylu "co on w ogóle gra?", ale trudno Ptolemeusz, jak już zacząłeś to przecież nie skończysz przed czasem. Trzeba udawać że wie co się robi. Po dwóch minutach kończę ten spektakl żenady, robię ukłon i wracam za kotarę.

Swoją drogą ciekawy jestem jak to wyglądało z perspektywy tych mam. Nauczycielka zapowiada że teraz zagra najbardziej utalentowanego dziecko w tej szkole. Przez dwie minuty to dziecko gra jakiś kompletny szajs, który nie ma w ogóle sensu, po czym robi ukłon i schodzi że sceny XD.

#truestory #heheszki #muzyka #szkola #humor
  • 6
Trochę jak w american pie xD

Ale to mi przypomina jak babka w 2kl podstawowki stwierdzila ze zrobi przedstawienie na kanwie jakichś parodii piosenek wg. kabaretów

Nigdy nie zapomne jak kolega z klasy napirdalał nawet bez playbacku szabadaaaa mydeeeełko fa, a pare dziewczyn z klasy musiało latać w szlafrokach machając ręcznikami
Szkoda że ktoś tego nie nagrał ( ͡ ͜ʖ ͡)
@PaulStanley fajnie się pośmiać z takich akcji po latach, mnie za babę kiedyś przebrali xD albo robiłem za rolnika przy piosence Jozin z Bazin xD w 1-3 mieliśmy jeszcze piosenkę "wyginam śmiało ciało" gdzie taki grubasek grał główną rolę xD
nawet we will rock you się przewinęło ( ͡º ͜ʖ͡º)