Wpis z mikrobloga

Po tych wszystkich wydarzeniach podjąłem jedną decyzję - wracam do aktywnego organizowania finałów. Przynajmniej tyle mogę zrobić dla tej pięknej inicjatywy w tak trudnym momencie.

Wczoraj, jeszcze przed tymi wydarzeniami, wahałem się. Chodziło to za mną od jakiegoś czasu. Ostatni finał współorganizowałem w 2008 roku, 11 lat temu. Potem pochłonęło mnie życie, brak czasu, inne zajęcia. Wczoraj odwiedziłem sztab w moim mieście i okazało się, że niektórzy mnie pamiętają, co jest strasznie miłe. Dziewczyny, które wtedy były we wczesnonastoletnim wieku i kręciły się pomagając, dziś są w ścisłym kierownictwie sztabu. Fajnie widzieć, że z tego się nie wyrasta, że idea wciąż jest żywa. Namawiali mnie i wczoraj jeszcze nie wiedziałem, ale dziś już wiem.

Strasznie mną wstrząsnęło to, co się stało. Bestialski, publiczny atak i śmierć, ale także odejście Jurka z Fundacji. To sprawia, że zmieni się wszystko. Część naszego człowieczeństwa, część naszych relacji społecznych i społecznego zaufania umarła. Cień tej śmierci będzie już zawsze wisiał nad Polską i nad WOŚP, mimo że nikt tu nie jest winny. W kwestii samej Fundacji, brak Jurka nawet trudno mi sobie wyobrazić. Myślę, że wiele osób może stracić zapał. Więc jeśli mogę dołożyć swoją cegiełkę do kontynuacji tego dzieła, to z pewnością to zrobię.

Pewnie nikogo to nie interesuje, ale miałem potrzebę uzewnętrznienia się.

#wosp #gdansk #adamowicz #oswiadczenie
  • 5