Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Tl;dr Czy typowy introwertyk, a może nawet i przegryw (choć nie czuje strachu przed wychodzeniem po bułki czy do pracy) ma szanse na szczęśliwy związek z dynamiczną ekstrawertyczką?
Mam 28 lat. Nigdy nie miałem znajomych, nie wiem czemu, nie chodziło tu o strach, po prostu przyzwyczaiłem się do tego, że wszystko robię sam, do tego jestem małomówny. Przez całe studia nie miałem żadnych znajomych, relacje na przerwach to zamienienie kilku zdań na temat ostatnich zajęć. W pracy też robię swoje i nie rozmawiam o pogodzie. Na zainteresowanie kobiet nigdy nie narzekałem, ale nie ciągnęło mnie do związku, na studiach czy w szkole średniej dużo dziewczyn się we mnie podkochiwało. Pisały, a ja je zlewałem. Niektóre odpuszczały po kilku zdaniach, inne ciągnęły to przez kilka dni, a ja sobie odpisywałem tak/nie i emotikony. Zero zaangażowania. Czasami nawet przybijały mi łatkę psychopaty czy pedała. A pisały do mnie bo chyba dość przystojny jestem. Wysoki, atletyczna budowa ciała, zero defektów typu krzywy nos, odstające uszy czy zakola. Do tego normalnie się ubierałem (normalny dom), dobrze się uczyłem. Ciało mam takie bo dużo uprawiam sportu, rocznie na rowerze jeżdżę 15-20 tys km, biegam koło 2tys km. I dodam tu jeszcze, że wszystkie te kilometry w życiu zrobiłem w samotności.
Ale przejdźmy do sedna. Kilka miesięcy temu zagadała do mnie na ulicy przypadkowa dziewczyna. Kojarzyłem ją, bo mieszka w bloku mojej babci, którą często odwiedzam. Zagadała po co tu przychodzę i tak dalej. Poprosiła o numer i fb, dałem. Ogólnie z wyglądu to 10/10. Gwiazdka instagrama, typowy normik, uprawia sport (siłowania, tańce, itp.) Studia skończone, ciekawy i kreatywny zawód, dobrze zarabia. Dosyć zdeterminowana była bo przez kilka miesięcy znosiła moje odpowiedzi w stylu tak/nie i emotki. No aż się zaangażowałem. No i jesteśmy parą. Dobrze mnie zna, wyżaliłem jej się z tej samotności, w pełni to akceptuje. No ale jednak dużo nas różni, ona z telefonem się nie rozstaje. Ja w ciągu godziny z nią potrafię przepisać więcej ilościowo niż z innymi przez całe swoje życie. Ona wysyła setki, jak nie tysiące snapów, ja mam na liście tylko ją, bo mi założyła snapa do kontaktu z nią. To samo instagram, codziennie zdjęcia, a ja mam tylko jedno. No i łapie mnie zazdrość, bo piszę z setkami ludzi, w tym z facetami. I nie tylko z takimi znajomymi, ale też z jakimiś z Internetu, jacyś instagramowicze. Poznałem przy niej sporo ludzi, jej znajomych, ale z nikim nie mam żadnego kontaktu. Czy coś takiego ma rację bytu? Niby jest szczerza, zawsze mi może pokazać co z kim piszę, nigdy mnie nie oszukała, a potrafię ją nawet śledzić albo dawać cynk babci, aby sprawdziła czy na pewno wraca do domu tak jak mi pisze.
#przegryw #zwiazki #rozowepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 13
@Thachi: Dla mnie nie, ale dla niektórych lasek, szczególnie tych aktywnych spolecznie bycie tą bardziej dynamiczną częścią związku właśnie tak wygląda. Czują, że to one ciągną związek i noszą w nim spodnie.