Wpis z mikrobloga

Białystok. Ul. Boboli.
Zima. Kilka minut po północy.
Siarczysty mróz, wiatr, śnieżyca.

W pokoju słychać było tylko cichy szum małej farelki, oraz delikatne podmuchy wiatru dochodzące spod nieszczelnych okien, w których po obu rogach uformowała się już z delikatna pierzynka ze śniegu. Barbara Andrzejewska przebudzając się chwilę temu teraz nerwowo się przeciąga. Nerwowo i niespokojnie albowiem wie co ją czeka, ponieważ zbudziły ją jelita które domagały się wypróżnienia. Patrząc na wciąż padający suchy śnieg za oknem oraz coraz to większą pierzynkę śniegu wdmuchiwaną przez wiatr przez owe nieszczelne okna, z żalem i bólem wzdychnęła "Boże najświętszy, jak ja w taką pogodę dojdę do sławojki, przecież i tak już ledwo chodzę, a odśnieżanie chodnika znowu nadwyrężyło mi kręgosłup". Usiadła na łóżku, chwilę jeszcze jakby drzemiąc by po chwili wstać i udać się do sieni. "Echhh, mam nadzieję że Jarek opróżnił wiaderko, przecież go prosiłam o to od rana". Niestety, będąc już na miejscu choć łudziła się przez drogę że będzie dobrze, ujrzała wiadro stojące w rogu i znowu z żalem wzdychnęła "Boże jak tu cuchnie". Będąc wcześniej niejednokrotnie już w takiej sytuacji domyśliła się że syn znowu spożył zbyt dużo alkoholu i usiłując jednocześnie stać na nogach i wypróżniać się, stracił równowagę i pewna część zawartości wiadra została wylana na podłogę.
Oczy matki posmutniały.

Siarczysty mróz, wiatr, śnieżyca.
ZIma. Kilka minut po północy.
Białystok. Ul. Boboli.
Ulica Boboli 10.

#kononowicz #meksikano #major #nero #mexicano #mexicotv #kononowicz
  • 1