Wpis z mikrobloga

Idę sobie ulicą dziś i mijam zaparkowane obok samochody. Nagle kątem oka widzę, że jeden zaczyna się staczać, a w środku nikogo nie ma. Nabiera rozpędu, nikt oprócz mnie chyba nie widzi, co się dzieje. Staczający się samochód zbliża się do innego zaparkowanego auta, więc podbiegam i go wyhamowuje. Stoję chwilę i szukam czegoś, co bym mu mógł podłożyć pod koło, by je zblokować, ale nic nie ma. Wtedy z cukierni wychodzi babka i wsiada do tego auta, oczywiście nie wyczaiła, że pokonało ono samoczynnie z 7 metrów. Nawet nie chciało mi się z nią gadać. Nikt nie zauważył mojej heroicznej postawy, pozostała ona bez echa, ale i tak miałem poczucie spełnienia dobrego uczynku.
  • 2