Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Musicie mi wybaczyć milczenie, albowiem byłem zajęty pracą nad tekstem do gazety. Co ciekawe, tekst nie jest poświęcony II WŚ, ani nawet historii. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Znowu trochę dłużej, ale wrócę jutro.

''Nikt tędy nie przejdzie'' - tak brzmiało motto legendarnego włoskiego korpusu Alpini. Elitarnej formacji, doskonałych żołnierzy z Dolomitów i Alp, której tradycje sięgają 1872 r. Istnieje do dzisiaj. Jej żołnierze odznaczają się eleganckimi kapeluszami z kruczym piórem - stąd też ich przezwisko: ''Czarne Pióra''. Formacja brała udział we wszystkich wojnach Włoch, zapisując się złotymi zgłoskami na polach bitew. 76. rocznicę jednej z nich obchodzimy dzisiaj.

Korpus Alpini nie ucierpiał podczas operacji ''Mały Saturn'' i nie został zniszczony pod Stalingradem. Złożony z trzech dywizji górskich: ''Tridentina'', ''Julia'' i ''Cuneense'' stanowił północną flankę włoskiej armii. 14 stycznia 1943 r. ruszyła druga część ''Saturna'' - ofensywa Frontu Woroneskiego. Sowieci mieli miażdżącą przewagę w ludziach, działach i czołgach. Wojskom koalicji antybolszewickiej groziło okrążenie. Całkowicie zniszczona została węgierska 2. Armia, a niemiecki 24. Korpus Pancerny został odepchnięty na zachód. Włosi jednak stawiają bohaterski opór, dokonując nawet lokalnych kontrataków. Jednak dzielna obrona Włochów nie przydała się na wiele - Sowieci dokonali okrążenia nad Donem, zamykając żelazny pierścień wokół blisko 90 tysięcy żołnierzy. Dowódcy włoscy zdecydowali się na odwrót dwiema kolumnami. Jako ubezpieczenie została moja ukochana dywizja ''Julia''. Mając ledwo kilka niemieckich dział pancernych i wyrzutni rakiet, zapisała wspaniałą kartę. Jej żołnierze walczyli dosłownie do samego końca - Sowieci przebili się przez ich linie dopiero, kiedy zabili wszystkich obrońców. Z bohaterskiej dywizji (16 tys. ludzi) zostaje tylko 3300.

Strzelec alpejski, Tulio Lisignoli, wspominał:

„Rosjanie rozpoczęli wielką ofensywę, która przełamała nasze pozycje obronne, a Niemcy nie pozwalali nam się wycofać, gdy front zaczął się załamywać. […] Wszyscy szliśmy pieszo, ponieważ transport motorowy już dawno wyczerpał zapasy paliwa, albo utknął w wysokim śniegu. Mieliśmy na szczęście dużo mułów, które wykorzystywaliśmy do transportu sprzętu i rannych. […] około 80% naszych żołnierzy miało odmrożone stopy, dłonie i uszy. Skórzane buty stwardniały na kamień od straszliwego mrozu i często zdejmowano je razem ze skórą. […] Nasz ekwipunek nie był dostosowany do minusowych temperatur. Mieliśmy otrzymać podszyte wełną, a posiadaliśmy tylko szare i zielone wełniane peleryny, które nosiliśmy we Włoszech. Hełmy od razu wyrzuciliśmy jako zbędne. […] Dodatkowy sprzęt, jaki mieliśmy ze sobą, poszedł w zapomnienie, zaledwie po paru dniach, bo nie mieliśmy siły, aby go nosić.”.

Tymczasem dwie grupy szły na zachód. Na południu wycofywała się nadal zwarta i dumna ''Tridentina'', w ciężkich walkach przebijając sowieckie linie, na północy - ''Cuneense'' i resztki ''Julii'', które natknęły się pod Wałujkami na pięciokrotnie większe siły Sowietów. Obie dywizje zostały straszliwie poharatane w boju. Celem obu kolumn była Nikołajewka - mała wioska, która była granicą kotła. Morale upadało, rodziły się konflikty. Butni Niemcy dawali wyraz swej pogardy do Włochów, oskarżali ich o dezercje i wykłócali się o prawo do pojazdów. Sytuacje pogarszały ataki partyzantów. 40-tysięczna zbieranina ostatkiem sił próbowała ujść z życiem.

Rankiem 26 stycznia 1943 roku Włosi stanęli pod Nikołajewką. Do ataku ruszyła ''Tridentina'', została jednak odepchnięta. Włosi zebrali się jeszcze raz i ruszyli. Z potwornym rykiem, z desperacją, z rozpaczą do ataku ruszyli wszyscy - Włosi, Niemcy, Węgrzy, Chorwaci, Kozacy, nawet stu Rumunów. Atak osobiście z karabinem w reku prowadził dowódca korpusu Alpini, generał Giulio Martinat. Powiedział on wówczas: ''Z batalionem Edolo zacząłem, z batalionem Edolo chcę skończyć''. ''Edolo'' był jednym z batalionów 5. pułku alpejskiego. Generał służył w nim podczas I WŚ. Zginął podczas natarcia. Za jego bohaterstwo odznaczono go Złotym Medalem za Odwagę.

Sowieci, przerażeni tak szalonym atakiem cofnęli się, po czym w ich liniach wyrąbali lukę Włosi. Do niemieckich linii po 350-kilometrowym marszu dotarło 40 tysięcy żołnierzy wszystkich narodowości, w tym 27 tysięcy Alpini z początkowej liczby 57 tys. Wielu rannych, chorych, z odmrożeniami Smutną katastrofą zakończył się los ''Cuneense'' i ''Julii'' - nie zdołały one wyjść z okrążenia.''Vicenza'' i ''Cuneense'' zostały całkowicie zniszczone (ocalało ok. 1300 żołnierzy), większość trafiła do niewoli. W kotle pozostało 40 tysięcy włoskich żołnierzy - martwych, rannych i wziętych do niewoli. Włosi jednak mogli liczyć na wsparcie. Ludność cywilna, traktowana przez nich dobrze, odwdzięczała się. Kapelan dywizji „Tridentina”, ks. Carlo Gnocchi wspominał: „Widzieliśmy, jak cała ludność wiejska Białorusi i Ukrainy, mieszkająca na zgliszczach, dziesiątkowana przez głód i przez niemiecką okupację, otwierała przed nami drzwi swoich ciepłych domów.”

Gorzko spełniła się treść ulotek, jakie Sowieci zrzucali przed pozycjami Alpini latem 1942 r.: ''Witamy nad Donem, Alpini: szkoda, że nikt z was już nie zobaczy pięknych Włoch''...

Ale wróg wyraził największe uznanie. 30 stycznia 1943 r. Radio Moskwa podało: ''Tylko włoski Korpus Alpini można uznać za niepokonany na froncie rosyjskim''

Tacy to byli ci ''tchórzliwi makaroniarze''...

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Pobierz Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Musicie mi wybaczyć milczenie, albowiem byłem z...
źródło: comment_av9KHzPEJey4fBsObucIlTT7jJtaCpSA.jpg
  • 10
@Gorejacy_krzak_agrestu: Bertorelli nie był Alpini, tylko bersalierem. Bersalierzy nosili (i do dziś noszą) pióra głuszca, Alpini noszą zaś pojedyncze krucze pióro (oficerowie noszą pióra sokole). No i przede wszystkim - nie są jednostkami górskimi, tylko formacją lekkiej piechoty zmotoryzowanej. A, i poza tym latają z trąbkami jak debile. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)