Wpis z mikrobloga

Czytając ostatnie wpisy o studiach w Polsce przypomniała mi się moja przygoda ze studiami na pewnej politechnice. Ambitny kierunek, ciężko się było na niego dostać, było gdzieś na początku 300 studentów. Niestety od studentów już na samym początku wymagali bardzo dużo, ale od siebie nie dawali już #!$%@? nic xD.
Wykłady i ćwiczenia były prowadzone w większości przez albo jakiś psychopatów albo totalne miernoty. Jeden przedmiot był taki, że profesor robił zadanie na tablicy, spisując ze
swojej kartki, nawet nie tłumacząc jak to zrobił i na końcu okazało się, że zrobił to jeszcze źle xD. Byłaby z tego niezła beka, gdyby nie to, że egzamin był niesamowicie trudny i uwalali go niemal wszyscy.

Były jeszcze wykłady z mechaniki, co "typ" (nie nazwę go profesorem) dosłownie gardził studentami i bawił się ich kosztem. Pytał na wykładzie studentów, a jeśli ktoś odpowiedział źle, to reszcie kazał się z niego śmiać, a kolejnemu kazał odpowiedzieć przy wszystkich, jaki jego poprzednik popełnił błąd w swoim rozumowaniu.
Albo nie daj boże, ktoś się spóźnił pół minuty. To albo darł się na niego, żeby stąd natychmiast wyszedł, albo gdy miał "dobry" humor to kazał mu coś zaśpiewać, żeby usłyszeć od niego jakąś kulturę xD. Te wykłady były chyba najgorsze :/

Matematyka - wykłady ze starym próchnem, która faworyzowała swoją grupę ćwiczeniową. Reszta była przez nią traktowana jak podgówno. Na zaliczenie oprócz kololkwium i egzaminów, trzeba było prowadzić nienaganny zeszyt z notatkami. Czyli jeśli bazgroliłeś w swoim zeszycie to już mogłeś się przygotowywać na poprawkę xD. Ci którzy brzydko pisali to na nowo przepisywali swoje notatki. I już masz 12h straconego czasu jak nie więcej. Pamiętam jak rysowałem kolorowe szlaczki i wszystko ozdabiałem, żeby jej się spodobało. I tak pisałem poprawkę, bo według niej na egzaminie popełniłem kardynalny błąd, choć według punktacji (która i tak była surowa) miałem mieć 4 xD. Oczywiście zadania matematyczne robiło się jej sposobem, a nie z e-trapezu, którego nienawidziła, bo inaczej się uwalało, nawet jak się miało dobrze xD.

Pomimo tego wszystkiego jej akurat mi było trochę szkoda, to był w sumie smutny człowiek. Był, bo chwilę przed poprawką zmarła i pamiętam tę radość studentów jak i w sumie też innych wykladowców i dziekanatu, że wreszcie nie żyje xD.

Wyszedł z tego długi esej, a ja tylko napisałem o 3 przedmiotach xD. Były jeszcze inne smaczki jak ostre rzucanie #!$%@? w studentów, którzy coś źle napisali w sprawozdaniu, każąc im #!$%@?ć i nie zjawiać się dopóki nie poprawią sprawka xD. Czy też programowanie na kartce, bo uczelnia nie miała pieniędzy na odpowiednią ilość komputerów a i po co wydawać tyle na studentów pierwszego roku jak i tak się ich uwali xD
To było trochę smutne, na drugi rok z tych 300 studentów zostało 18, z czego na pewno część z nich miała długi ECTS. Owszem, z tych 300 osob zdarzały się miernoty, ale większość z nich to były chłopaki z pasją do matematyki/fizyki i mieli ogromny potencjał. Mi ich było na serio szkoda, że trafili na taki beton jak studia w Polsce :/
Nie chce mi się już pisać, bo było tego znacznie więcej, a z tego robi się pomału pasta a napisałem 100% prawdy xD. Ja odpusciłem sobie te studia po roku, mając dość tej całej politechniki, co mi w sumie w życiu wyszło na dobre.

#studbaza #studia #zalesie #heheszki #sesja #polska
  • 17
Pytał na wykładzie studentów, a jeśli ktoś odpowiedział źle, to reszcie kazał się z niego śmiać, a kolejnemu kazał odpowiedzieć przy wszystkich, jaki jego poprzednik popełnił błąd w swoim rozumowaniu.

Albo nie daj boże, ktoś się spóźnił pół minuty. To albo darł się na niego, żeby stąd natychmiast wyszedł, albo gdy miał "dobry" humor to kazał mu coś zaśpiewać, żeby usłyszeć od niego jakąś kulturę xD.
Ani trochę nie rozumiem ludzi, którzy
@Paladyn4321 przez ciebie teraz kilka tysięcy wykopków myśli, że byłeś z nimi w tej samej grupie. Spędzasz kilka lat na "edukacji" tracąc nerwy na wszelkiego rodzaju dziadów, frustratów, debili i osoby które nie nadawały się do normalnej pracy więc zostały na uczelni tylko po to aby odkryć, że to czego uczyli przez tyle lat nie ma nic wspólnego z tym, czego oczekują pracodawcy