[james_white]

najbardziej frustrujące w życiu tutaj jest dla mnie to, że rozmawiając z osobą, która nauczyła się tego języka, rozumiem wszystko w 100%. a rozmawiając z osobą, która zna ten język od dziecka, nie potrafię rozumieć jej na bieżąco.
#uk

[FantaZy]

@james_white: też tak często mam. Najlepiej rozmawia mi się z non-nativeami

[james_white]

@FantaZy: dokładnie. każdy rozumie wtedy potknięcia, rozmowa przebiega w miarę naturalnie.

[james_white]

@11minutemail: tak, albo kwestia poznania głosu drugiej osoby. bo często zauważam, że Anglicy sami siebie proszą o powtórzenie.

[enser]

@james_white: Nie martw się, oni sami siebie nie potrafią zrozumieć. "Say again" słyszę niemal codziennie, a jakoś nie słyszałem nigdy dwóch polaków rozmawiających ze sobą i mówiących żeby powtórzyć coś.

[filozof900]

@enser: sa ludzie ktorzy tez pieprza pod nosem w polsce ze nie mozna ich zrozumiec

[profumo]

@james_white Myślę, że to sprawa akcentu. A tutaj co wioska, to inny.

[szarzujacy_karczoch]

@james_white: @profumo: dlatego właśnie akcenty amerykańskie sa lepsze od brytyjskich

[elsaha]

@james_white mój współlokator ma dość ciężki akcent. Ze dwa miesiące zajeło mi osłuchanie się z jego mową ;)

[kaktusak]

@james_white: Bo tak naprawde nie znasz dobrze jezyka (pomijajac akcent). Non-native uzywa tak jak ty ograniczonego zasobu slow ktorego go "pani nauczycielka" uczyla z ksiazeczki (kilka tysiecy slow, moze wiecej jak umie lepiej) wiec jest ci sie z nim latwo dogadac. Native zna pewnie kilkadziesiat tysiecy slow (chyba ze jest jakis ograniczony) wiec jest kontekst ciezej wylapac z tego co mowi