Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Niemieccy spadochroniarze z 4. Dywizji Spadochronowej na motocyklach BMW R75, rejon Anzio, koniec stycznia 1944 roku.

Plan generała Clarka opiewał na desant 110 tys. żołnierzy. W pierwszym rzucie lądować miały dwie dywizje - brytyjska 1. na lewym skrzydle, amerykańska 3. na prawym. Pozostałe siły stanowiły: amerykańskie 45. DP, 1. DPanc., 6615. pułk specjalny (złożony z 1., 3. i 4. batalionów rangersów i 509. batalionu spadochronowego) oraz 504. pułk spadochronowy, oraz brytyjskie: 56. DP i 2. brygada specjalna (złożona z komandosów z 9. i 43. batalionu). Wsparcia udzielały, jak wspomniano, 5 krążowników, 24 niszczyciele i 60 innych okrętów wojennych. Wśród pozostałych jednostek pływających znalazły się polskie statki - S/S ''Narwik'' i S/S ''Sobieski''. Z powietrza pomocy udzielało osiem dywizjonów myśliwskich (po trzy Spitfire'ów i Kittyhawków, dwa Mustangów) i siedem bombowych (jeden Bostonów, sześć Mitchelli).

Dobra, a co mieli Niemcy?

Nic.

No takie nic, to nie do końca. W rejonie Anzio-Nettuno Niemcy posiadali jeden batalion grenadierów pancernych, trzy kompanie saperów, baterię armat przeciwlotniczych i kompanię włoskich dział pancernych. Może tysiąc ludzi. Tyle.

Jednak dowodzący od listopada 1943 r. marszałek Kesselring zdawał sobie sprawę z możliwości przeprowadzenia desantu za Linią Gustawa. Dlatego zlecił opracowanie planu alarmowego ''Richard'', polegającego na przerzucie jednostek w rejon zagrożony. Opracowano trasy marszruty, składy paliw, miejsca postojów, ale musiało potrwać, zanim jednostki trafiły na miejsce. Niemcy, patrolujący wybrzeże, byli w stanie alarmu od kilku tygodni. Akurat 22 stycznia alarm odwołano, by wartownicy mogli się przespać. Obudziło ich dopiero szturchanie lufami amerykańskich Thompsonów...

Jednak już o 3 w nocy (godzinę po desancie), Niemcy złożyli meldunki, a o 5 rano poinformowano Kesselringa. Ten natychmiast rozkazał przerzut 4. DS i dywizji ''Hermann Goering'' w rejon Anzio. Ciężkie zniszczenia infrastruktury, spowodowane nalotami poprzedzającymi inwazję (ucierpiał bardzo port w Civitavecchia oraz główne lotnisko Luftwaffe w tym rejonie - Ciampino) spowalniały jednak przerzut.

Tymczasem dowodzący VI. Korpusem gen. Lucas do końca dnia wyładował już 36 tys. żołnierzy i 3200 pojazdów. ''Muszę najpierw mocno stanąć na nogach i nie robić żadnych głupstw pod wpływem chwili'', napisał w dzienniku. Alianci więc, zamiast iść naprzód... zaczęli się okopywać, a nawet stawiać zapory minowe. Pierwszego dnia utracono 13 zabitych i 97 rannych, głównie od min. Lucas był głuchy na prośby i apele swoich podwładnych, którzy prosili go, by przeprowadzić chociaż silne rozpoznanie. Nie zgadzał się. Atmosfera była mało wojenna - żołnierze się okopali, rozstawiali namioty, organizowali składy, a nawet grali w karty, myszkowali w ruinach okolicznych wiosek i pisali listy.

''Uśmiechnięty Albert'' już 22 stycznia wieczorem powiedział zadowolony: „Anglicy i Amerykanie przegrali już pierwszą rundę tego starcia”.

#shingle

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Pobierz Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Niemieccy spadochroniarze z 4. Dywizji Spadochr...
źródło: comment_6JP3ES08dq5Sm8B6RqTIqZ7pyXXMXKQy.jpg
  • 12