Wpis z mikrobloga

#zpamietnikamechanika #mechanikasamochodowa

Minął już rok od ostatniego wpisu, brakuje niestety czasu na opowiastki ale jakoś mnie sentyment złapał do dziadka starszej daty z żoną (z poprzednich wpisów), będzie trochę o kombinacjach finansowych tym razem :).

Gość nie bardzo miał wizję jak prowadzić większy warsztat, miał okresy że brał każdą robotę mimo że pojęcia o niej nie mieliśmy i byliśmy w plecy a miał okresy że jakieś chore sumy za pierdoły potrafił wycyganić od klientów.

Pomijam takie rzeczy jak wlewanie najtańszego oleju do silnika i wpisywaniu Castrola czy innej znanej marki, jedna sytuacja mi utkwiła w pamięci dużo głębiej, mojego współpracownika szef wystawił klientowi na talerzu. Kierownik strasznie zakłamany, już kłamał wszystkim o wszystkim, chyba z przyzwyczajenia, jak robił przekręt to nawet nie powiedział że robi i powodowało to ciekawe napięcia.

Wymienialiśmy oleje w takim dość niepopularnym autku i szedł komplet, silnik, skrzynia, most tylny, jakiś reduktor, płyn do wspomagania. Z tym że nikt o tym nie wiedział :). Szefu wpadł na halę i pyta czy olej w moście jest, w reduktorze, płyn we wspomaganiu, jak wygląda itp. No to zgodnie z prawdą orzekliśmy że wszystko wygląda świeżo, jest stan, wycieków brak. Staruszek zatarł ręce i poleciał do biura pisać fakturę. Zaraz się zmył z warsztatu, mamy oddać auto klientowi. Klient przychodzi, pyta się jak z tymi olejami, zgodnie z prawdą kumpel mówi że oleje ładne, jest stan, nie ma się co martwić. I tutaj konsternacja bo klient chciał je wymienić a nie sprawdzać (taki lekki świr na tą markę). Kumpel mindfuck, może coś się z majstrem nie zrozumiał, bierzemy fakturę i patrzymy, wymiana oleju w moście, we wspomaganiu itd. a minutę temu mu tłumaczył że nic nie wymieniane :D. Sytuację trochę uratowałem bo przyleciałem tłumaczyć że nasz trzeci pracownik którego już nie ma to robił i w sumie nie wiemy czy robił, może w fakturze jest jakiś błąd, szefu się skontaktuje i to wyprostuje.

Szefu jak usłyszał o całej sytuacji to wystartował z mordą że jakim prawem my dyskutujemy o czymkolwiek z klientem, po co w ogóle jakąkolwiek rozmowę prowadzimy, mamy oddać kluczyki, przyjąć pieniądze i koniec. Aż się zagotował na czerwono. Wtedy i ja wybuchłem, jak to ma #!$%@? wyglądać, klient ma u nas zostawić ponad 2 tysiące złotych i mam z nim nie rozmawiać? I co to #!$%@? jest że #!$%@? taką akcję i nawet nie powie, znamy się już klika lat a dalej nas traktuje jak złodziei którzy chcą go okraść. Szybko zamknął paszczę, do klienta zadzwonił i naściemniał że ten trzeci wymieniał z tego co podsłuchałem więc rozeszło się po kościach.

Była podobna akcja ale prawie się skończyła rękoczynami, klientowi rozwalił się pewien element w silniku, na tyle śmiesznie że od wibracji się rozkręcił i przestał działać. Wystarczyło 4-5 minut i na samochodzie to ogarnęliśmy (nie podaję szczegółów bo głośniejsza trochę sprawa :D). Klient przychodzi po auto, szefa nie ma, oddaje jeszcze inny gość który z nami tam kiedyś robił i znowu potknięcie, szefu wystawił fakturę na nową część plus montaż, jakieś 2 tysiące lekką ręką. A klient chce zobaczyć starą część. Nie mamy pana części i co pan nam zrobi? Cudem jakimś w tą inbę akurat wpakował się kierownik i zaczęłi się z klientem na siebie wydzierać od najgorszych #!$%@?, po tej akcji taka fama poszła w świat że w naszym nie za dużym mieście każdy wiedział o tym warsztacie i starał się omijać.

Przepraszam za zbyt długi wpis, szykuje się jeszcze jeden w najbliższym czasie.
  • 4
@Crow7422: czyli mówiąc wprost jak był wałek to go zmuszałem żeby sam oddawał auto i tym ludziom mówił co chce ( ͡° ͜ʖ ͡°). Mam taki już lekko na wymarciu nawyk że koła delikatnie przykręcam pneumatem a potem ręcznie kluczem żeby nie za mocno i nie za lekko, wyobraź sobie że mi kiedyś scenę przy kliencie zrobił że ile to czasu na to marnuję zamiast #!$%@?ć pneumatem.