Wpis z mikrobloga

#afera #oprogramowanie #przegryw
Mirki, znowu. Ktoś chyba na mnie rzucił klątwę i nam ciągle jakieś akcje. Od 16 lat współpracuje z dystrybutorami mojego softu. Sprzedają w całej Polsce. Od roku zaczęły docierać do mnie informacje o problemach z licencją jednego sklepu. Kontakt do właściciela, nie ma czasu, później, może kiedy indziej. Sklep działa, sprzedaje, wszystko hula - sprawdzam licencję - roczna - opłacona. Ok, czyli jest wszystko git, kasę mam. Mija jakiś czas, soft zgłasza problemy z licencją które ustają po jakimś czasie. Zainteresowałem się tematem wczoraj bardziej.
I #!$%@? odkryłem, zadzwoniłem do klienta i się go zapytałem kiedy opłacał licencję. Powiedział że w zeszłym roku, poprosiłem o fakturę - przysłał, patrzę a faktura wystawiona przez firmę która nie ma ze mną podpisanej umowy na dystrybucję. Nazwisko Pana znane, okazało się że to znajomy z którym miałem umowę dystrybucyjną do 2008 roku. Później firmę zamknął. Telefon do niego, co jest grane a on "Nie upominałeś się o swoje, więc cała kasa dla nas" Jego pracownik przyznał się do tego że mnie okradali ale stwierdził że to moja wina, bo nie wystawiłem faktur i się nie interesowałem. Firma nie widnieje jako dystrybutor, zero umów więc żadna faktura nie była automatycznie wystawiana. A umowa na stary podmiot wygasła i koniec. Skoro wygasła umowa dystrybucyjna to soft przywiązany do umowy nie wygasa. Czy to błąd? Może tak, może nie.
Podczas rozmowy z dystrybutorem zakomunikowałem mu ze ma uregulować wszystkie zaległości finansowe. Reakcja - dowiedziałem że jestem "#!$%@? #!$%@? i że jak spróbuję dochodzić swoich roszczeń to zobaczę co będzie". Pan M dodał "Jak pójdziesz #!$%@? #!$%@? do sądu to nic #!$%@? nie dostaniesz"
Nie dość że mnie okradali latami sprzedając mój soft bez umowy dystrybucyjnej, to się dowiedziałem, że to moja wina i że mogę im teraz naskoczyć.

To jest jeden soft na jednej licencji, podejrzewam że jest ich wiecej. Skorzystali z tego że jak im wygasła umowa dystrybucyjna to powiązany do niej soft nie blokował się. Informowali mnie ze klient zrezygnował, co było kłamstwem.

Osobiście - straciłem resztki wiary w ludzi po czymś takim... Nie chce mi się już #!$%@? nic... ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • 9
@GreenBag: Kancelaria to zawsze opcja, ja wierzę że takie rzeczy da się rozwiązać po koleżeńsku. Ale dał mi ultimatum, albo mu rozkładam 1500 na raty albo zobaczę co będzie.
@GreenBag: Kwota roszczenia o wiele większa oczywiście. No powiem tobie że czuję się zgwałcony i do tego pobity za próbę obrony przed gwałtem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Stivo75 za takie podejście po wale który wykręcił, dla samej zasady bym poszedł do sądu. Zwłaszcza że proceder był świadomy i długo praktykowany. No i są jeszcze straty moralne. Z resztą bez wyroku jeżeli kwota rozczenia jest większa to tym podejściem dalej będzie kombinował, a po co masz sobie psuć nerwy i tracić czas skoro na 90% i tak skończy się to w sądzie ¯_(ツ)_/¯ No i koleżeństwo się ewidentnie skończyło w