Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Niedługo będę kończyć swoją przygodę z emigracja, wiec myślę że warto podsumować niemal 3 lata tutaj spędzone.

Same lokum mówiąc ogółem, było różnie. Trzy mieszkania, z różnymi ludźmi.

Mam mieszane uczucia, zazwyczaj było okej. Przynajmniej do czasu aż nie wprowadził się pewien nastolatek ze stulejką i upośledzeniem umysłowym.

W zależności od tego kim jesteś, będzie zależało jak będą się układały wasze relacje domownikow. Moją radą jest jednak by podchodzić z dystansem i nie mówić za wiele.

Mówiąc w skrócie, większość domowników była naprawdę w porządku. Dało się z nimi dogadać i nie robili problemów. Jednakże trójka gagatków otrzymuje wyróżnienie.

1. Stulejek, który wymyślał historie o nas i rozpowiadał po swoich ziomeczkach. Nie znał angielskiego (dukał, a chwalił się jaki to jego angielski nie jest dobry) i mówiąc ogólnie był nierozgarnięty, jakby nikt nie nauczył go podstawowych rzeczy jak przykładowo tego, ze nie wkłada się plastiku do piekarnika.

2. 24 letni facet z Wombwell, który był idealnym zobrazowaniem synbozego. Przyjechał nie znając angielskiego i walił po drzwiach błagając by ktoś załatwił mu rozmowę o NIN. Gdy już mi pękła żyłka i dzwonię go umówić by tylko dał mi spokój, chciał później by wziąć wolne w pracy i pojechać z nim na spotkanie w Leeds bo nie znał angielskiego. Nie mógł użyć tez tłumacza Google bo przyjechał z jakimś starym gratem (pierwszy HTC z Androidem jaki powstał) i bez komputera. Nie umiał też zmywać naczyń, a jego największym wyczynem było zostawienie przetrawionych resztek obiadu na środku podłogi w łazience. To uczucie szoku kiedy wchodzisz i widzisz kupę na środku... raczej tego nie zapomnę.

3. Słynny psychol z Darfield, który słuchał muzyki 24/7, miał omamy od przedawkowania, darł się na wszystkich, trzaskał drzwiami i budził ludzi alarmem pożarowym. Był też ślepy chyba. Dzięki niemu udało mi się wytrzymać w tym mieszkaniu 5 dni. Byłoby nawet mniej, ale rozłożyło mnie wtedy zapalenie oskrzeli.

Sam Sorek mi pomógł nie ukrywam, mimo że to zdecydowanie był wyjątek bo nie jest fundacją harytatywną. Dzięki niemu udało mi się wyrwać z patologicznej rodziny i stanąć na nogi. Także mimo że nie rozmawialiśmy 1,5 roku, to należy Ci się podziękowanie :)

Samo Barnsley i okolice są dość specyficzne. Osobiście nie mogę zdzierżyć ludzi tutaj, zwłaszcza niewychowanych bahorow. Nie potrafię tego określić, po prostu są irytujący.

Jeśli chodzi o pracę, to mam za sobą 2 lata pracy w ASOSie. Nie jest to kołchoz jak niektórzy mawiają i jak już poznasz ludzi z zarządu przykładowo to zrozumiesz kilka rzeczy. Największym problemem są ludzie... głównie Brytyjczycy, ponownie, lub imigranci z Afryki czy krajów islamskich. Brytyjczycy lubią Ci dokopać i traktować jak osobę gorszego sortu przez to że nie jesteś nativem, a muzłumanie nie mają szacunku do „białasów”. Wielu z nich wyleciało za sexual harassment, to że nie rozumieli angielskiego, śmierdziało od nich lub też po prostu uważali się za lepszych, wpychali się do kolejki itd.

Powodem odejścia w moim przypadku było głównie to, jak HR traktuje ludzi (możecie wierzyć lub nie, ale agencja lepiej traktuje ludzi niż samo XPO ludzi na kontrakcie). Plus kilka innych rzeczy, ale już szkoda klawiatury na to.

Nie wiem jak to będzie po brexicie, jednak moim zdaniem nie jest tutaj ani źle, ani dobrze. Zdecydowanie dobry krok jeśli jesteście w kropce finansowej, ale wiązać się to będzie z wyrzeczeniami.

Możesz pracować za £11/h ale przepłacać to zdrowiem mentalnym, a możesz zarabiać £8 i mieć nieco mniej pieniędzy.

#barnsley #asos #sorek #sorekcharityltd

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 9
OP: @RedBaron: Najbardziej to chcę wrócić, bo lepiej się tam czuję po prostu.
Kupujemy z chłopakiem mieszkanie też, zaoferowano mi ostatnio nawet pracę za 2500 na rękę + premia (czyli 3000 - 3500 przy dobrych wiatrach).
To co mieszkanie tutaj mnie nauczyło, to to, że pieniądze to nie wszystko. Poza tym, jak mieszkasz z chłopakiem/dziewczyną to i tak macie wspólny budżet i jest o wiele łatwiej.
Od dłuższego czasu nie