Wpis z mikrobloga

@fordern: Bianchi to jedyny przypadek śmiertelny od czasów Senny i Ratzenbergera. Władował się w stojący dźwig, miał ogromnego pecha bo to w zasadzie nawet nie było w trakcie regularnego wyścigu tylko podczas SC.
@wysuszony: A wypadek wydarzył się podczas wyścigu jakiej serii?

Też kiedyś byłem zdania, że F1 jest turbo bezpieczna, i samochód musiałby zostać trafiony pociskiem z czołgu żeby kierowcy coś się stało. Wciąż rozwijane są pomysły związane z bezpieczeństwem (np. halo, czy nowe projekty kasków), ale pewna doza ryzyka zawsze będzie obecna.
@wysuszony: Ja też tak nie uważam, ale kierowcy muszą się mierzyć z ryzykiem - przesadzą, to skończą tak jak Bianchi. Tak, to był jego błąd, nie zachował wystarczającej ostrożności mimo żółtej flagi. Krótka piłka ( ͡º ͜ʖ͡º)
@wysuszony: Tylko w curlingu nie suniesz po lodzie z prędkością 300 km/h, i raczej nie masz ryzyka wytracenia tej prędkości w wyniku prostopadłego uderzenia w ścianę, gdzie jeżeli naprawdę będziesz mieć pecha, to twoje flaki będą wstrząśnięte i zmieszane ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@GigaCzad: Skoro coś takiego się wydarzyło, to ryzyko jest. Halo też w tym roku prawdopodobnie uratowało Leclerca przed oberwaniem oponą w głowę, ale to nie znaczy że kierowca w F1 jest bezpieczniejszy niż prezydent USA w schronie przeciwatomowym. Wróć jak trochę pomyślisz XD