Wpis z mikrobloga

Powoli dochodzę do siebie, ale jeszcze wczoraj o 20 w ogóle bym nie pomyślał, że tak to się może potoczyć. Nie liczyłem na wiele po pierwszym meczu i patrząc na listę nieobecnych, więc przygotowałem sobie czteropaczek, zasiadłem przed telewizor i odpaliłem studio w #tvp. Eksperci oczywiście skazywali ManU na porażkę, ale chciałem obejrzeć mecz na spokojnie, bez nerwów, licząc na to, że młodzież pokaże się z dobrej strony, nabierze doświadczenia. Bez spiny, na luzie bo przecież jeczcze w grudniu ciężko było liczyć na poprawę gry Manchesteru, a tu Pan Ole rozpalił nadzieje kibiców na nowo i chyba większość kibiców zapomniała w jakim położeniu się wtedy znajdowaliśmy.

Piwko otwarte, pierwszy gwizdek, 2 minuta, #!$%@? się potężny Romelu i #!$%@? #!$%@? koniec oglądania meczu na spokojnie. Potem bramka Bernata i znowu emocje stonowane, ale już nie tak jak przed meczem, bo bramka stała się iskierką nadziei. Z każdą minutą ciśnienie wzrastało, a jak w 30' Romelu wsadził drugą brame po mądrym strzale Rashforda, po cichu powiedziałem sobie #!$%@? zrobią to_
Każda akcja PSG powodowała, że łapy mi się trzęsły jak #!$%@?, a po nieuznanej bramce dimarii (celowo z małej) serce na chwilę przestało bić. Potem znowu orka, #!$%@? byłem cały mecz, że wszyscy nie pressują jak McTomminay, Bernat z angelem uciekali im cały czas. Szczęście, że Bailly doznał kontuzji bo Dalot zrobił mega robotę, Dzikaku momentami chodził z piłką jak taran, Davidek też pięknie wyciągnął się przy kontrze PSG, gdyby nie ta interwencja byłoby prawdopodobnie pozamiatane. Lindelof pewnie w obronie, Pereira z Fredem nie zesrali się i robili co mogli. Shaw powinien pokazać po meczu Alvesowi jak się żągluje piłką i pouczyć, że nie cwaniakuje się w ten sposób w trakcie spotkania.

Na karnego nie mogłem patrzeć, zamknąłem oczy i otworzyłem jak piłka była w siatce. Szacun dla Marcusa za to, że wytrzymał presję. Ja na jego miejscu bym się zesrał i płakał nad tym gównem. Jak chciałem pójść spać od razu po meczu, tak nie mogłem ze stresu zasnąć do północy. Na mirko coś wspominali o meczu Porto - Roma, ale miałem go kompletnie w dupie, po tym co zaserwowała nam DRUŻYNA OLE nic nie było w stanie tego przebić.
Rano upewniłem się na flashscore, czy to prawda i nic nie może zepsuc mi dzisiejszego dnia.
#united
  • 1