Wpis z mikrobloga

Gnije z siebie przez jakiś czas byłem w tak złym stanie psychicznym, że bałem się wychodzić z domu, bałem się odbierać telefon. Leżałem w łóżku i czułem coraz większy ból, który się nasilał z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc. Później był tak duży, że myślałem, że umrę. Pojechałem oddać krew, to prosty sposób żeby cię przebadali. Babka mi osł#!$%@? serce i jest przerażona, mówi, że mogę mieć arytmie i że nie mogę w tym stanie oddać krwi. Poza kolejką dostałem skierowania na różne badania serca, wysiłkowe, usg i tak dalej. Masa tego była. I okazało się, że jestem zdrowiutki, a straszyli mnie, że umrę. Przyczyna? Nerwica. Jak byłem na spotkaniu to tak waliło mi serce jakby #!$%@?ł, ale umiałem za pomocą medytacji to opanować więc w trakcie pierwszego badania potrafiłem sobie nienaturalnie szybko zbić tętno co zostało błędnie zinterpretowane jako wada serca xD Serio.

Po tej przygodzie zachciało mi się żyć. Ba pierwszy raz w moim życiu pojawiła mi się myśl, że chciałbym mieć dzieci. Zadałem sobie szczere pytanie czy chcę dalej żyć czy po prostu ze sobą nie skończyć. Opracowałem plan, poszedłem do roboty, poszedłem na studia, poszedłem lepszej roboty, później poszedłem do jeszcze lepszej roboty. Zrealizowałem plan w 100%. Każdy punkt, trwało to 4 lata.

Byłem #!$%@? pewny siebie bo kierowała mną rozpacz. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak potężnym źródłem energii jest te uczucie. Mówiłem to co myślę, byłem kłótliwy, dziewczyny zaczęły się mną interesować. Niby było zajebiście, ale #!$%@? czułem coraz większą pustkę i rozczarowanie. Miało być cudownie a okazało się jak zwykle. Ludzie mnie lubią, laski na mnie lecą. Będąc #!$%@? na imprezie firmowej z stojącą fają wcierałem się w koleżanki w pracy. Gdy wytrzeźwiałem to myślałem, że będę miał #!$%@?, ale one to odebrały pozytywnie. Nie wiem, nie rozumiem ludzi a zwłaszcza kobiet.

Pojechałem na ten słynny woodstock, bardzo dużo czasu spędzałem u hary krysznowców, byłem na ich spotkaniach filozoficznych, czasami zadawałem pytania ale głównie słuchałem. Bardzo dużo tańczyłem na tej ich dyskotece, próbowałem (bez skutku) podrywać dziewczyny. Nogi miałem spuchnięte od tańczenia, poznałem jakąś starszą laskę, która tu przyjechała z dziećmi i sobie gadaliśmy. Jakiś starszy typek częstował mnie jedzeniem. Z czasem coraz lepiej wspominam tę imprezę. Zdałem sobie sprawę, że narkotyki mnie w ogóle nie pociągają, mogłem ćpać, ale nie chciałem.

Dziwne, że kiedyś bałem się ludzi a teraz potrafię #!$%@?ć obcą osobę. Ta rozpacz mnie jednak wykańcza, wysysa ze mnie energię. Przez lata cierpienia wykształciłem u siebie antyspołeczne zaburzenia i nie czuje przywiązania do ludzi. Żadnego. Czuje tylko pustkę i głęboki smutek.

I przełączam się pomiędzy starym sobą i nowym. Normiki są tak skonsternowane, że to aż śmieszne.

#przegryw #gownowpis
  • 6