Wpis z mikrobloga

Właśnie chyba zostałam biurowym dziwadłem. Po tym, jak ironicznie śmieszkowałam w pokoju weszłam w takimż śmieszkowym nastroju do kuchni, a tam dwie babeczki sobie jedzą. Jest tu luźna atmosferka to mówię do jednej z nich takim, wiecie jakim, przesadzonym tonem "uuu ja widzę że Ty już któryś raz tu plotuszkujesz i zajadasz...ja nabieram podejrzeń, że w tej pracy to nikt nie pracuje...huehuehue...chyba czas to komuś zgłosić...huehuehu", że jestem nowy pracownik a już demoralizowany. Chyba każdy słyszał i każdy wypowiadał tego typu suchary, nie...nie? ... Kurczę, chyba jednak nie, bo babeczki najwyraźniej nie skumały, że ja sucharzę, albo myślały, że takim pół żartem, pół serio tonem komunikuję im poważne zamiary. Jedna na mnie poważne spojrzenie, druga poważnym tonem, że chyba musiałabym zgłosić to do niej (szefowa wyjechała...może ona zastępuje?). Więc ja, żeby podkreślić, że to był żart ciągnę dalej, że uuu spodziewaj się w swojej skrzynce maila o sobie. Nie wiem, dalej wroga atmosfera. Powiedziałam, że nie no spoko eejj przecież żartuję, nie no, nie będę zgłaszać cmooooon. Ale chyba się nie przyjęło. ¯\_(ツ)_/¯

Ja nie wiem, można nie lubić sucharów, nie musiały się od tego zalewać ze śmiechu (plus wiem, że to nie był jakiś standup roku xD) ale yyy....no teraz mi niezręcznie xD

#pracbaza #zalesie #gownowpis
  • 4
@Brosa: Tak się kończą heheszki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Aż się chce napisać tę historię z drugiej perspektywy (jak to czasami z pastami), że przychodzi jakaś młoda BŹDZIUNGWA i ma czelność już #!$%@?ć innych do szefa. A gdy ją wyjaśniono to próbuje się wymigać, że hehe, to takie żarty były. Mhm, jasne.