Wpis z mikrobloga

#zizek #peterson #jordanpeterson #kapitalizm #marksizm
No elo Mireczki, obejrzałem sobie tą słynną debatę Zizek vs Peterson i chce się podzielić wrażeniami, będzie długo.

Muszę powiedzieć, że jestem trochę zawiedziony poziomem, naprawdę spodziewałem się fajerwerków po wydarzeniu reklamowanym jako spotkanie dwóch wybitnych myślicieli i chyba jedynym momentem, w którym odkryłem coś nowego dla siebie, był moment w którym poruszany był temat śmierci Jezusa i odmiennej, względem innych religii, istoty jego boskości. Uważam, że nastąpił jakiś rozdźwięk między tym jak oboje interlokutorzy wyobrażali sobie przebieg tej debaty, bo ich początkowe stanowiska były bardzo odległe od siebie, ale to już składam na karb nieostrej tezy, wokół której toczyła się debata. Muszę przyznać, że o ile miałem pojęcie kim jest dr Peterson i czego mogę się po nim spodziewać, to Zizek był dla mnie dość mglistą postacią, którą znałem tylko z opowiadań, jako człowieka z etykietką marksisty i herolda wszelkiego zła(inb4 tak bańka informacyjna i efekt potwierdzenia), co moim zdaniem po debacie okazuje się niesłuszne.

Tezy Petersona w ogóle mnie nie zaskoczyły i uważam, że był dobrze przygotowany, jednak zdziwił mnie prawie zupełny brak agresji w argumentacji i brak jego charakterystycznych chwytów erystycznych, polegających na wykorzystywaniu autorytetu i przypieraniu do muru nawałem argumentów, co pięknie Zizek wychwycił i wypunktował. Naprawdę uważam, że teza Zizka, że Peterson tworzy chochoła jakim jest marksizm kulturowy, by nim tłumaczyć całe zło, porównując to zarazem z rolą jaką pełnił antysemityzm w propagandzie Hitlera powinna spotkać się z bardzo szybką i zdecydowaną kontrą, co nie nastąpiło, a odpowiedz Petersona o tym, że marksizm objawia się w dzisiejszych czasach jako walka uciemiężonych przeciw ciemiężycielom była, co najmniej, niewystarczająca. Widać było, moim zdaniem, że Zizek dużo swobodniej się czuje w tematach związanych ze znajomością prac różnych myślicieli, swobodnie żonglując i odwołując się do nich. Zizek miał też według mnie dogłębniejsze spojrzenie na marksizm, który natomiast w mojej ocenie Peterson interpretował dość powierzchownie i jednowymiarowo, delikatnie mówiąc. Peterson z kolei, bił na głowę w mojej ocenie Zizka jeśli chodzi o wiedze z zakresu psychologii i zawsze kiedy jego argumentacja wchodziła w te tony, to brylował przykładami (trudno się dziwić). Najlepszym elementem wystąpienia Petersona według mnie był moment jak wskazywał na korzyści stworzone przez kapitalizm, jak wzrost poziomu życia najbiedniejszych i efektywność kapitalizmu, zestawiając to ze skutkami marksizmu. Ponadto, często przez niego powtarzana w innych okolicznościach teza, o tym, że najpierw trzeba każdy musi sobie poradzić ze swoimi problemami indywidualnie by móc rozwiązywać problemy grupy była elementem z którym Zizek nie podjął walki. Niestety, w mojej ocenie za mało wybrzmiało uderzenie w najsłabszy punkt argumentacji Zizka, czyli to jaką widzi alternatywę dla obecnego systemu.

Tak czy inaczej Zizek brylował, był sprytny, a Peterson zdawał się być bezzębny będąc w ciągłej defensywie. Nie wiem czy Zizek jest czarodziejem retoryki, ale po pierwsze, to co mówił, było bardzo różne od tego co próbują włożyć mu w usta jego przeciwnicy, a po drugie jego luz, dowcipność i błyskotliwość pozwoliły przyćmić prymusostwo i powagę Petersona. Pomimo tego, że bardziej zgadzam się z myślą Petersona to Zizek naprawdę mi zaimponował, chociaż w moim odczuciu, przewaga polegająca, być może,wyłącznie na umiejętnościach scenicznych nie wystarczy i biorąc pod uwagę samą wartość merytoryczną mój werdykt to remis ze wskazaniem na Zizka.
  • 2
ednak zdziwił mnie prawie zupełny brak agresji w argumentacji i brak jego charakterystycznych chwytów erystycznych, polegających na wykorzystywaniu autorytetu i przypieraniu do muru nawałem argumentów,


@Lurkowski: to dziala tylko wtedy kiedy na przeciwko masz gówniarza, ktoremu taki autorytet może zaimponować. Kiedy masz kogoś ogarniętego, to nagle tacy argument bullies się skulają. Typowe.