Wpis z mikrobloga

@deafpool: uwielbiam te określenia typu "pluje na" - przyklejenie kartki do muru staje się alegorią śliny, która wystrzelona z plugawych, lewackich ust trafia wprost na nieskażone lico biednego ciemiężonego katolika.

Warto wspomnieć, że w narracji prawicowych mediów pojawiły się też słowa "atak" i "agresja" (źródło.

Ale to i tak nic przy "homokomando", "homoarmagedon", czy "LGBTNSDAP" przewijających się nieprzerwanie w konserwowej prasie.

Neurolingwystykę w ujęciu polityczno-ideologicznym polska prawica ma opanowaną
@shiromaru:

uwielbiam te określenia typu "pluje na"


Masz rację z tym, że zaostrzanie języka jest głupie, niepotrzebne i do tego żenujące. Tyle tylko, że w "głównym" nurcie prawicowym to zjawisko zaistniało dopiero po tym, jak lewica odmieniła słówka "faszyzm" czy "faszyści" przez wszystkie możliwe przypadki.

Jednak najgorszym winowajcami są "dziennikarze", którzy swój budowany latqmi wizerunek w pewnym momencie postanowili "użyć" żeby dokopać opcji politycznej, której nie lubią.