Wpis z mikrobloga

#lacunafabularnie #lacunafabularnienewbristol

RAPORT Z ROZMOWY Z KOMENDANTEM W EAU ROGE

Samuel Madarra, Marek Katkatan, Arnold Czarnymurzyn oraz Laurence Pierre podpłyneli do brzegu, przy pomocy jednej z szalup. Z miejsca otoczyła ich gromadka Francuskich żonierzy. Kiedy właściciele Cytrynowego Slanta złożyli broń, uzyskali pozwolenie na rozmowę z komendantem miejscowych żandarmów. W drodze do garnizonu, Laurence zdołał wychwycić z rozmów żołnierzy, że komendant doskonale wiedział co zrobili w Costa Amarela. Gdy wkońcu, przemierzając kolejne uliczki dotarli przed budynek, Samuel sposępniał patrząc na garnizon, mówiąc coś co mogło brzmieć jak ''W żożtałn takiego nie mieliśmy!''. Gdy żołnierze odeskortowali ich prosto do biura, ich oczom ukazał się postawny człowiek w sile wieku, o potężnej sylwetce, która niemal dorównywała sylwetce Arnolda. Gdy Laurence przedstawił siebie i towarzyszy, komendant Roch Pawlak, bo tak miał na imię z miejsca przeszedł do rzeczy.
- No dobrze Panowie, zanim zaczniecie smęcić o tym kim nie jesteście, odpowiedzcie mi na jedno pytanie. Jakim cudem mam uwierzyć, że banda wyrzynająca stu żołnierzy portugalskich jest ''Tymi Dobrymi''? Stu? Co ja mówię, mamy raporty, że zabiliście ponad 500 żołnierzy w 3 garnizonach! - Powiedział spokojnie komendant.
- Nikt nie mówił, ze jesteśmy ''Tymi Dobrymi'' - odpowiedział śwobodnie Madarra
- Jesteśmy zawodowcami, dbamy o dobro naszego ludu - dodał Arnold, nieskromnie napinając bicepsy.
- No, czyli to mamy ustalone. - rzekł Roch Pawlak - dlaczego więc miałym się zgodzić na wpuszczenie...bandytów do mojej osady? Jaką mam gwarancję, że moich żołnierzy teżnie wyrżniecie jak każe wam pójść do pracy lub zapłacić podatek dla Króla? - dopytywał się, Marek natychmiast zauważył lekkie zawachanie w głosie Francuza, i przeszedł do kontrataku.

- Na wstępie ostrzegam, jeśli my nie wrócimy na okręt, załoga ma jasne rozkazy, będą próbowali nas odbić WSZYSTKIMI dostępnymi środkami, w tym dwustoma działami. Może to doprowadzić do wielu...nieprzyjemności, a tego byśmy nie chcieli, prawda?
Do rzeczy, jest pan komendantem, każdy z nas również był strażnikiem, porucznikiem, komendantem, więc pomówmy jak mundurowy z mundurowym. Mamy aktualnie najpotężniejszy okręt na tych cholernych wodach, i oferujemy pomoc.
W zamian oczekujemy tylko trzech rzeczy. Po pierwsze, chcemy legalnie wpłynąć do portu, po drugie, chcemy żywności dostarczonej na statek. Po trzecie już, chcemy swobody w rekrutacji załogi.
My pozbywamy was jednego problemu, a wy pomagacie nam, co pan na to?

Komendant słysząc słowa Marka, który wypluł je niemal na jednym wdechu, przełknął nerwowo śline i powiedział tylko - Rozumiem.. port stoi dla was otworem, w tej sytuacji... - momentalnie odzyskał fason i podjął - Tylko jaki właściwie jest wasz plan? Mam dla was kontrpropozycję.

- Zamieniam się w słuch - odparł zaciekawiony Madarra

Roch Pawlak po chwili namysłu, uderzył pięścią w stół i powiedział:
- Francja odda wam do dyspozycji...2 wojenne karaki, Wy zostaniecie awansowani do stopni Komandorów, cała wasza załoga zostanie objęta amnsetią i otrzyma obywatelstwo Francuskie. Dodatkowo otrzymacie odszkodowanie, aby wasze rodziny nigdy już nie zaznały głodu, w zamian zrzekniecie się statku, który w waszych rękach nie jest wykorzystywany w całości potencjału. - Słowa Rocha wprawiły piratów w osłupienie, jako pierwszy odezwał się Arnold.

- Jakie #!$%@? znowu odszkodowanie? - zwrócił się do Samuela
- Pewnie za to, że Portugalia zabiła połowe naszych ludzi - powiedział z miną znawcy
- A może za to, że na morzu nas szybko zabiją? - Wtrącił się Laurence
- A przecież ja nie mam tu rodziny! - zaczął skarżyć się Arnold
Rozmowe przerwał Marek Katkatan, który spokojnie podszedł do Komendanta.

- Dziesięć karak. - Zażądał
- Chyba oszalałeś? Trzy karaki, do każdej dam po pięć dział. - Powiedział rozgniewany komendant
- Osiem Karak, z gotowymi działami. Jeśli nie, to sami możemy zaoferować Dwieście dział, w dodatku sprawnych, o czym przekonali się Portugalczycy.

Słysząc to, Roch Pawlak momentalnie pobladł.
- P..pięć karak? 4 obsadzone działami, jedna handlowo-zaopatrzeniowa! Więcej nie mamy w Eau Roge!

Marek, z pokerową miną zwrócił się w kierunku Madarry.
- Pasuje nam?
- Pasuje! Pięć statków to więcej niż jeden! - odpowiedział.

Katkatan znowu zwrócił się do Komendanta, z uśmiechem na ustach podał mu dłoń, którą ten szybko uścisnął.
- Nam pasuje!
Żandarm słysząc to, głośno odetchnął.
- Świetnie, formalności załatwimy niebawem, a teraz muszą panowie wybaczyć..czeka mnie sporo papierkowej roboty.
- Ależ naturalnie. - Powiedział Katkatan, i gestem wskazał reszcie żeby za nim wyszła.

Gdy otoczyli ich Francuscy żołnierze, Madarra nie miał oporów przed wykorzystaniem nowego stanowiska.
- Żołnierzu, jaki masz stopień?
- Porucznik - odburknął.
- No, więc ja jestem #!$%@? Komandorem, tak jak i reszta z nas. W sensie z nas nas, a nie nas wszystkich - powiedział machając rękami na całą grupę. - więc jako Komandor, zapraszam was wszystkich do karczmy, porucznik stawia!
- Zaraz zaraz! - powiedział zmieszany żandarm, który dopiero zobaczył w co się wpakował. Było jednak za późno, bo reszta oddziału poszła w kierunku karczmy.

Czwórka ex-piratów szybko się ulotniła, i zaczęła śmiać się w jakiejś bocznej uliczce.
- Widziałeś jego mine? Widziałeś?! - Zagrzmiał Arnold, klepiąc Madarrę w plecy, niemal odbierając mu oddech
- Stary numer, jeszcze z wojska! - Odpowiedział dumnie Samuel
- Dobra ludzie, a raczej PANOWIE KOMANDORZY. Zmykajmy przekazać nowiny załodze. - wtrącił się Laurence

Zbliżając się do portu, Samuel gwałtownie zamarł
- Co jest? - spytał Katkatan
- Wykonałem właśnie obliczenia, mamy 5 statków, a komandorów tylko czterech! - odpowiedział Przerażony
- Fakt, i piąty nie jest uzbrojony... może go sprzedajmy?
- Zgoda! - wykrzyknęła cała czwórka.

Gdy dotarli na okręt, ludzie byli im naprawdę wdzięczni, uzyskali amnestię, obywatelstwa..jednak oddanie Cytrynowego Slanta, który już każdemu z załogi robił za żywy pomnik, pomnik ludzi którzy zgninęli za nich, nie przypadł im do gustu.

---------------------------------------

WOŁAM:
@lacuna
@Yokaii @endrjuk @gasior22
  • 1
W śnie komendanta oraz prawdziwa akcja w piekle.
Joseph: #!$%@? mać! Co #!$%@? narobiliście!
Samuel: To ja tego nie zrobiłem.
Joseph: A kto komendantem #!$%@? jest?!
Samuel: Mówiłem, że ja tego nie nie chcę ten!
Joseph: A kto prowadził gigastatek?
Samuel: Sullivan, bo powiedział tak ja mówię...
Joseph: A z jakiej racji #!$%@? sprzedajecie statek, za który zginąłem, ile razy tłumaczyłem, to jest potegą #!$%@? i żaden #!$%@? nie ma z nim