Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do tego wpisu, jestem zobligowany do poinformowania Was, jak przebiegła degustacja Carolina Reaper w postaci jednej łyżeczki papryczki.

Na początku, nim ja spróbowałem tego diabelstwa, mój ojciec chciał spróbować, który również, jak ja, lubi ostre potrawy. Po uprzedzeniu go o mocy przeciwnika, zanużył łyżeczkę na 3 mm w paście, co pozwoliło na nabranie ze słoika porcji wielkości biedronki (owada, nie sklepu xD ).
...stwierdził, że słoiczek powinien być oznaczony trupią czaszczką, by nikt przypadkiem nie użył jego zawartości jako przyprawy. Przez 15 minut paliło go i wspierał się wodą i jogurtem.

Ja, mając świadomość zawodnika, z jakim staję do walki, zjadłem wcześniej trochę tłustego, żeby zrobić swego rodzaju "poduszkę/podkład" pod papryczki w żołądku.
Jeszcze przed próbą mojego taty zaopatrzyłem się w:

- Lodowatą wodę
- Kefir
- Zimną Wódkę Żubrówkę 0,5
- Lód
- Masło
- Sprite
- Nolpaza (lek hamujący wydzielanie kwasu żołądkowego, który zapewne będzie wzmożony z powodu zjedzenia ostrej papryczki)

Sam zapach papryczek sugeruje już, że będzie to diabelsko ostre.

Nalałem 50 ml wódki, postawiłem szklankę kefiru, szklankę lodu, kostkę masła, szklankę Sprite'a i Sprite'a z wódką w proporcjach 50:50.

Zeżarłem.

Pierwsze 5-10 sekund to uczucie kwaśności i charakterystycznego smaku ostrych papryczek.
Po 10 sekundach zaczyna się piekło.
Tutaj trudno opisać, co się dzieje, bo jest to swego rodzaju szokm, panika; naturalna reakcja obronna organizmu, poza tym nie piekły mnie policzki, podniebienie, ale język - w taki sposób, że ma się wrażenie, że #czarnobyl to ugryzienie komara.
Zacząłem wręcz się dusić, miałem problem z pobraniem pełnego oddechu, biorąc intuicyjnie zimną wodę, która jak na złość rozprowadziła kapsaicynę po ustach, o czym byłem świadomy wcześniej. Był to odruch. Klasyczna papryczka chilli/jalapeno dla przeciętnego odbiorcy tego posta ma podobną charakterystykę, ale serio - pomnóżcie to razy 1000 (sic!)

Minęło jakieś 50 sekund.

Tutaj zaczyna się pocenie czubka głowy, skroni, czoła, chłód i gorąc jednocześnie.

Wypiłem zimny kefir, trzymałem masło w ustach i tak naprawdę przynosiło to uglę na 2 sekundy.
Paliło tak, jakby ktoś przypalał mi język palnikiem. Przez 30 minut walcząc ze ślinotokiem i z czerwonymi, łzawiązymi oczami, próbowałem wszelkich z wyżej wymienionych wspomagaczy. Wszystkie pomagały na chwilę, tj. 2-3 sekundy. To było piekło. Nie da się wysiedzieć, szukasz ratunku, jakby gryzł Cię bulldog, tylko, że w usta. Czułem się, jakbym miał gorączkę 40'C (a kiedys taką miałem, więc wiem, co mówię)

Pocisz się jak wyciśnięta gąbka. Nie, że zwyliży Ci się twarz - po prostu lecą z Ciebie krople jedna po drugiej, jak prosto spod prysznica.

Kefir, masło i napój przynosiły bardzo krótką ulgę, na kilka sekund.
Największą ulgę przyniósł zimny drink Sprite z wódką i lodem, ale bez przełykania.
Do wcześniej przygotowanego drinka (pół na pół) włożyłem dużą kostkę lodu i trzymałem w ustach tak długo, aż się ogrzał i roztopił drink. Gdy się ogrzał, przełykałem i brałem kolejnego łyka, wrzucając kolejną kostkę lodu - w ten sposób też wypiłem przy okazji 400 ml wódki w ciągu 20 minut xD
Chłód i alkohol przynosił ulgę. Pewnie sama wódka z lodem byłaby lepsza, ale nie jest to zbyt komfortowe, jeśli chodzi o walory smakowe, chyba, że jesteś Rosjaninem.

Okres nieznośnego palenia w ryj trwał około 1 godzinę i 15-20 minut. Obecnie dwie godziny po spożyciu czuję w ustach relatywny komfort, ale uczucie ciężkości w żołądku i rozregulowane jelita ten komfort psują. Obym zdążył dojechać do pracy przed "zemstą Sułtana".

Wypity alkohol zmniejszał też uczucie pieczenia, ale cały czas, prócz alko, byłem w pobliżu zimnych produktów mlecznych.

Osobiście uważam, że 1/3 łyżeczki, nie łyżki (!) wystarczy na mega-pikantne doprawienie dania dla 6 osób.
Podejrzewam też, że osoby, które nie mają na co dzień do czynienia, jak ja z pikantnymi potrawami, zniosłyby to duuuużo gorzej, mogłoby się to skończyć drgawkami, lub krwotokiem z nosa.

#papryczki #chilli #gownowpis
  • 117
osoby, które nie mają na co dzień do czynienia, jak ja z pikantnymi potrawami, zniosłyby to duuuużo gorzej, mogłoby się to skończyć drgawkami, lub krwotokiem z nosa.


@k0rdian: a czy można umrzeć?
@k0rdian 1/3 łyżeczki jako doprawienie dla sześciu osób? Co? Toż to ledwo ostre będzie. Weź pod uwagę, że w jedzeniu jest tłuszcz, będący rozpuszczalnikiem dla kapsaicyny. Ponadto pasta rozłoży się na cały obiad, więc jednorazowe podanie nie będzie duże. 1/3 łyżeczki to możesz doprawić obiad tylko dla siebie lub dla max trzech osób, które za ostrym średnio przepadają.