Wpis z mikrobloga

@dewanderer: Podejścia trzeba innego. Robienie rzeczy dla kogoś, żeby otrzymać coś w zamian to taki uczuciowy barter. Zdrowy egoizm jest spoko - jeżeli dawanie od siebie sprawia ci przykrość, nie rób tego wobec tej osoby :) Dawanie daje szczęście jeżeli robisz to też dla siebie - a nie tylko po to, żeby innym było lepiej. Twoje szczęście też jest ważne :)
@light1: Doskonale sobie zdaje z tego sprawe. To dziala jesli mam relacje, ktore daja mi satysfakcje i czerpie z nich pelnymi rekoma. Wtedy mam sie czym dzielic. I moge sobie pozwolic na to, do czego mnie sklania moja natura - pomagania innym. Akurat przyszedł taki moment, że satysfakcjonujące relacje się urwały, paliwo się skończyło, a nawyk udzielania pomocy innym z pozycji napompowanego wygrywa pozostał - stąd prośba o wspracie. Bo trzeba
@moonamur: A to u mnie inaczej. Toksyczne relacje zostały pozrywane już dawno temu, zostały nawiązane nowe. Jakiś czas to funkcjonowało, a nagle przyszedł moment, w którym czuje, że spadam ze swojego piedestału, wszystko na raz sie dupi. Po prostu żeby sobie z tym poradzić potrzebuję dobrego słowa :)
@dewanderer: Wiem, wrażliwsi i pomocni ludzie nie mają dzisiaj lekkiego życia. Trochę za szybko żyjemy według mnie i widać to w relacjach jakie tworzymy. Ale pomagać wciąż trzeba i można. Ja się realizuję ucząc (biorę od niektórych znacznie mniejszy hajs niż powinienem zważywszy na moje wykształcenie i doświadczenie albo w ogóle pomagam w czymś za free). I staram się uświadamiać ludzi o śmieciach, klimacie itd.- ogólnie pomagać mamie Ziemi, bo smutna
@light1: Wiesz co po prostu zastanawiam sie czy to przeczekac nie zmieniajac swojej postawy, czy tez przewartosciowac wszystko. Wole te pierwsza wersje, ale do tego potrzebuje pozytywnych impulsow, jakiegos wsparcia. Wole nie wracac do bycia zamknietym na ten swiat w takim stopniu w jakim bylem.
@dewanderer: Toksyczne relacje trzeba zrywać od samego początku, fajnie, że jesteś w tym zdecydowany. Czasami tak myślę... nie wiem, czy w dobrą stronę myślę, ale ludzie pomagający innym często są w tym zbyt skrajni i nie potrafią przyjmować. Taki nawyk życia "dla innych", przez co trudno jest się otworzyć, pokazać coś z siebie więcej. Widzę to u siebie
@light1: W moim przypadku to raczej takie naiwne zalozenie, ze inni mi dadza, bo ja im daje. Walcze z tym, wymagam, jasno mowie o swoich oczekiwaniach. Co z tego, kiedy z roznych powodow tego nie ma... No ale tak jest teraz. Wczesniej bylo. Po prostu akurat teraz sie zrypalo po calosci. W dosc zalosny sposob tym postem usiluje dostac odrobine pozytywnej energii, ktora mnie powstrzyma przed radykalnymi krokami.
@light1: Jestem osoba czesciej tworzaca spolecznosci nizeli dolaczajaca do cudzych. Zauwazylem, ze w takich grupkach czesto jest jak z zauroczeniem - jak mija po pol roku na to taki hype to ludzie zaczynaja sie wycofywac. Cos w tym stylu zbieglo sie z innymi okolicznosciami, przez co pewne "dzielo" w ktore wkladalem sporo swojej energii juz nie funkcjonuje, a nie ma widokow na stworzenie czegos nowego, co budzi we mnie przygnebienie.
@dewanderer: I tu znów widać to podejście. Nie rozumiem, po co tworzyć jakieś minispołeczności i wkładać w to tyle siły i energii. Nie lepiej zwyczajnie otaczać się ludźmi, przy których czujesz się dobrze? Efekt jest- bo powstała jakaś społeczność. Ale samopoczucie jakże drastycznie inne :)
@light1: To bylo akurat konieczne by utrzymac rozlazace sie towarzystwo, uratowalo mnie to na pol roku. Poza tym bylem ciekaw, co z tego ostatecznie wyniknie i swietnie sie bawilem. Co zyskalem, stworzylem, to moje. Wiekszosc z tych osob nigdy juz nie zazna tak wspanialej atmosfery. Nie zaluje. Po prostu mnie przytlacza, ze sie skonczylo w parze z innymi relacjami. Mam pecha.
@dewanderer: Moim skromnym zdaniem powinieneś te energię przeznaczyć na uniezależnienie się od ludzi. Zejdzie może i kilka lat, ale warto. Nauczyć się być szczęśliwym sam ze soba. Pokochać się wyjątkowo mocno. I okazywać sobie miłość, robiąc rzeczy, które ulepszają cię odrobinkę każdego dnia.