Wpis z mikrobloga

Od kilku dni dość intensywnie choruję, do tego stopnia, że przyjmuję serię zastrzyków (2 dziennie) z antybiotykiem. Ostatni zastrzyk już średnio się przyjął, no i ręka też zaczęła mnie pobolewać więc z Panią pielęgniarką z mojej publicznej przychodni stwierdziliśmy, że następnym razem zmienimy wenflon i rękę. Przychodzę po południu, tam już inna pani, której nakreślam sytuację (po części na migi, bo to choroba gardła XD), ona jak widać średnio zadowolona, no ale bierze zakupiony przeze mnie wenflon (tak, na to się przygotowałem) i coś tam zaczyna robić. Po sekundzie się odwraca, patrzy się takim zwycieskim wzrokiem i pyta:
a plasterka to Pan nie przyniósł?

Ja zdębiałem, nie pomyślałem nawet, że w przychodni lekarskiej nie ma plastrów, w szoku pokrecilem tylko głową, że nie XD na co ona "przykleje Panu nasz, ale przed jutrzejszym zastrzykiem Pan idzie do apteki i odkupuje" xD oczywiście przy zakładaniu pierwszego wenflonu nic takiego nie było

I teraz pytanie, czy z naszych podatków, nie mogę raz od wielkiego dzwonu liczyć nawet na zasrany plasterek od polskiej służby zdrowia? Czy to jakieś jaja i ukryta kamera? A może po prostu zły dzień pani pielęgniarki?

#nfz #polskasluzbazdrowia
  • 2