Wpis z mikrobloga

46DWR & 47DWR / 186 km ~ Piekiełko

255 485+186 = 255 671

Dzisiejszy dzień zapowiadał się w iście rekordowym stylu ale niestety jak to w Chinach bywa nigdy niczego nie możemy być pewni...

Pierwszy rekord tego dnia to mój najdłuższy dystans bez przerwy, udało się wykręcić 90 km zanim się zatrzymałem po raz pierwszy. Szczerze mówiąc zrobiłbym sobie przerwę bardzo chętnie wcześniej ale szukałem pierwszego miejsca z cieniem, które nie chciało się za szybko pojawić… 

Drugi rekord? Zdecydowanie najwyższa temperatura podczas tegorocznej wyprawy. Pustynia nadal pokazuje pazurki i tego dnia było wyjątkowo gorąco… na liczniku widziałem 40.1C

Po pewnym czasie usłyszałem dziwny dźwięk i nie były to omamy czy halucynacje związane z temperaturą ;) Zatrzymuje się, a z opony wystaje długi drut. Na szczęście opona cała , a jedynie coś się wbiło co wyglądało jak koniec mojej opony. 

Tego dnia planowałem jeszcze jeden rekord związany z dziennym dystansem. Chciałem dojechać jednego dnia do Hami aby nie musieć nielegalnie zostać gdzieś w górach czy na pustyni.

Niestety wielki żółty brat miał inne zdanie na ten temat. Jechałem sobie nocą przez góry po prawie pustej drodze z szerokim poboczem i fleszem kamery co jakiś czas.. Co jest swoją drogą zabawne że jedziesz sam przez pustynię/góry w Chinach, ciemno, pusto, zero oświetlenia aż tu nagle znienacka jakaś kamera robi Ci zdjęcie z fleszem. Całe szczęście że nie robią tych kamer na zjazdach bo byłoby niebezpiecznie.

Po około 184 km w oddali pojawiły się światła. Zgodnie z mapą miał tam być zajazd z restauracją, publicznymi toaletami itd. Niestety im bliżej byłem tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu że są tam również bramki kontrolne. 

Mimo wszystko dojeżdżam, wybieram skrajną prawą bramkę gdzie zawsze mogę przejechać bez otwierania szlabanu, wzrok na wprost, światło ograniczone do minimum i jadę bez zatrzymywania… udało się! Nikt mnie chyba nie widział, nikt nie krzyczy, więc jadę nie za szybko prostu mając w planie zjechać za 100 m na restaurację ale po lewej stronie na pasie "zieleni" oddzielającym pasy słyszę jakiś dziwny niepokojący szelest. Nagle z lewej strony na środek mojego pasa wyskakuje chiński ninja czyli ubrany na czarno policjant bez żadnego odblasku, w pełni uzbrojony z przewieszoną przez ramię strzelbą, krzyżuje ręce i każe mi się zatrzymać. No prawie go przejechałem bo wyskoczył w całkowitej ciemności. Swoją drogą musiał mieć niezła kondycję aby mnie dogonić z takim ekwipunkiem…

Dalej to już standardowo, kierują mnie na posterunek, miliony pytań z użyciem smartfonowego tłumacza "Co robisz", "Dlaczego akurat tutaj" itd. by po godzinie wydać wyrok że jest niebezpiecznie i nie mogę jechać dalej bo szykują dla mnie pomoc. 

Tłumacze i pokazuje że droga pusta z szerokim poboczem, że moja lampka może świecić jaśniej niż samochodowa ale to na nic bo policjanci każą mi czekać w środku bo organizują pomoc. 

Po kolejnej godzinie okazało się że na drodze zatrzymali przypadkowego kierowcę czegoś w rodzaju holownika i zmusili go aby przewiózł mnie na kolejny posterunek, który poinformowali o "sytuacji". Pan kierowca nie był zbyt rozmowny i wcale mu się nie dziwię ale na kolejny posterunek mnie dostarczył.

Tutaj nowi policjanci poprosili bym pokazał im do jakiego hostelu w Hami jadę i znowu kazali czekać. Po kolejnej godzinie pojawił się mały policyjny pickup do którego wpakowaliśmy rower i ruszyliśmy w świat.

Jak często wspominam, w regionie Xinjiang z wiadomych powodów są wszędzie kontrole, bramki i bardzo dużo policji. Jednak Hami bije wszelkie rekordy. Do tej pory takie kontrolne bramki były przy wjeździe i wyjeździe z miasta ale w Hami są w środku miasta i to średnio co 500 metrów… myślę że nawet w Korei Północnej nie ma takich ograniczeń.

Policjanci wysadzili mnie 300 metrów od hostelu i sprawiali wrażenie ekstremalnie przejętych. Dali mi do zrozumienia że nie odejdą dopóki nie zobaczą jak wchodzę do pokoju. Tłumaczę im już pod hostelem że jestem tutaj za wcześnie i muszę zaczekać do 6 rano bo inaczej skasują mnie za 2 doby.. ale nie chcą słuchać. 

Na szczęście po przeciwnej stronie ulicy spotykam kogoś kto podaje się za współwłaściciela hostelu i zapewnia policję że trafię do środka. Policja spisuje dane, odchodzi, a tymczasem okazuje się że to tylko kuzyni kuzyna, który tam kiedyś pracował, a pomogli bo towarzystwo bardzo chciało się ze mną napić i pokuszać. W związku z czym do pokoju trafiam dopiero o brzasku. 

#rowerowyrownik #wyprawaramenowa #100km #chiny #policja
Pobierz sigma - 46DWR & 47DWR / 186 km ~ Piekiełko

255 485+186 = 255 671

Dzisiejszy dzień z...
źródło: comment_fUgMPTkR5dZ9D7IwFfCbGORn2mg6wdDi.jpg
  • 4