Nie mogę powiedzieć, żebym nie liczył na to, iż płynący na potężnej fali hype’u Irlandczyk okaże się filmowym monumentem i kolejnym wielkim dziełem Scorsesego. I podczas seansu nawet się na to zapowiadało. No, ale niestety - ostatecznie kilka rzeczy zdrowo nie wyszło.
+najmocniejszy atut, czyli De Niro i Pacino w obsadzie. Obaj panowie mają niesamowitą charyzmę mimo ładnych paru lat na karku. Joe Pesci to Joe Pesci, znów ten sam, co w każdym innym filmie o tej tematyce +kapitalny gangsterski klimat +podoba mi się sposób opowiedzenia historii i swobodna zabawa z retrospekcjami +bardzo mocna końcówka, ukazanie ludzkiej strony bohatera i najbardziej życiowego wątku z cierpiącą przez mafijne życie rodziną +kilka naprawdę mocnych scen i fantastycznych dialogów, jak chociażby o rybie w samochodzie. Niby błahostka, a trzyma w napięciu. +świetna, klimatyczna muzyka +ciekawy zabieg z podpisami zdradzającymi czas i miejsce śmierci pobocznych postaci +najsmakowitsza scena jedzenia steku od lat
-Chłopców z ferajny czy Dawno temu w Ameryce obejrzałem na jednym tchu. Tutaj scenariusz momentami sztucznie się dłuży i potrafi znudzić -dialogi mnie nie porwały, przynajmniej w środkowej części filmu -De Niro ma już swoje lata i żadne CGI tego nie zmieni, widać to choćby w scenie z wyjaśnianiem sklepikarza, gdzie rusza się jak się rusza – smutno mi się zrobiło -a mówiąc o CGI, odmłodzenie wyszło im fatalnie, scena z Frankiem na wojnie wyglądała jak trailer Mafii 2
No i co mam powiedzieć, 7/10. Wartościowy film, ale starający się być zbytnio w stylu wspomnianych klasyków, a na to zabrakło pomysłu. Całość jest niestety nieco wyblakła i bez wyrazu. Nie zachwycił mnie, głównie przez sztuczne rozciągnięcie, bo Irlandczyka spokojnie można było zmieścić w 150-180 minutach i oglądałoby się to znacznie lepiej. Dużo bardziej doceniłbym wyznanie byłego gangstera z solidną historią, a nie ponad 3 godziny odje**wania i uciekania starczym truchcikiem.
@Sepecha: Dla mnie te momenty z odmłodzonymi postaciami mega cringowe były i psuły mi totalnie odbiór filmu. Tak to historia spoko, nie jest to może jakieś wybitne arcydzieło, ale nie nudziłem się i z przyjemnością oglądałem, natomiast odetchnąłem z ulgą gdy historia zaczęła się mniej więcej pokrywać z wiekiem aktorów.
@Sepecha: biorąc pod uwagę czas trwania tego filmu, czyli około 3,5h to obstawiam że seans w kinie o 21 zakonczyłby się jak w żłobku - dobiegającym z różnych zakątków sali chrapaniem. Zdecydowanie za długi czas trwania przy braku scen akcji które by przeplatały spokojny ton filmu.
Ja tutaj w kontrze, gdyż pomimo tego, że film trwa 3,5h i generalnie akcja płynie powoli i spokojnie, brak jest dynamicznych scen i szybkiego montażu, to wielki szacun dla Scorsese, że udało mu się wycisnąć takie napięcie z tej emeryckiej opowiastki.
Obejrzałem na raz, ani razu nie poczułem znużenia, a z każdą minutą film angażował mnie coraz bardziej. Na końcu nawet pomyślałem sobie coś w rodzaju "nie obraziłbym się jakby
@horizontal_vertical: No mi widać po prostu nie podszedł. Ale fakt, że spory plus za ukazanie relacji, o których mówisz. Nie pasowała mi tylko scena zabójstwa Hoffy, gdzie widzieliśmy łamiącego się w środku Sheerana, a potem cyk cyk dwie kulki i przeciąganie ciała. Może to podkreśla fakt, jakim człowiekiem miał być Irlandczyk, ale dla mnie było to nieco sztuczne - w końcu to wieloletni przyjaciel, nie kolejny pachołek do odstrzału. Tak myślę,
@Sepecha: ooo dla mnie ta scena to czyste złoto. tak to De Niro zagrał, że prawie poczułem się jakbym był w skórze jego postaci w tej nieciekawej sytuacji.
@Sepecha: obejrzałem teraz film i ciekaw byłem czy ktoś też zwrócił uwagę na rozmowę o rybie w samochodzie. Ta scena tak buduje napięcie, serioooo. Do samego końca trzyma poziom.
Nie mogę powiedzieć, żebym nie liczył na to, iż płynący na potężnej fali hype’u Irlandczyk okaże się filmowym monumentem i kolejnym wielkim dziełem Scorsesego. I podczas seansu nawet się na to zapowiadało. No, ale niestety - ostatecznie kilka rzeczy zdrowo nie wyszło.
+najmocniejszy atut, czyli De Niro i Pacino w obsadzie. Obaj panowie mają niesamowitą charyzmę mimo ładnych paru lat na karku. Joe Pesci to Joe Pesci, znów ten sam, co w każdym innym filmie o tej tematyce
+kapitalny gangsterski klimat
+podoba mi się sposób opowiedzenia historii i swobodna zabawa z retrospekcjami
+bardzo mocna końcówka, ukazanie ludzkiej strony bohatera i najbardziej życiowego wątku z cierpiącą przez mafijne życie rodziną
+kilka naprawdę mocnych scen i fantastycznych dialogów, jak chociażby o rybie w samochodzie. Niby błahostka, a trzyma w napięciu.
+świetna, klimatyczna muzyka
+ciekawy zabieg z podpisami zdradzającymi czas i miejsce śmierci pobocznych postaci
+najsmakowitsza scena jedzenia steku od lat
-Chłopców z ferajny czy Dawno temu w Ameryce obejrzałem na jednym tchu. Tutaj scenariusz momentami sztucznie się dłuży i potrafi znudzić
-dialogi mnie nie porwały, przynajmniej w środkowej części filmu
-De Niro ma już swoje lata i żadne CGI tego nie zmieni, widać to choćby w scenie z wyjaśnianiem sklepikarza, gdzie rusza się jak się rusza – smutno mi się zrobiło
-a mówiąc o CGI, odmłodzenie wyszło im fatalnie, scena z Frankiem na wojnie wyglądała jak trailer Mafii 2
No i co mam powiedzieć, 7/10. Wartościowy film, ale starający się być zbytnio w stylu wspomnianych klasyków, a na to zabrakło pomysłu. Całość jest niestety nieco wyblakła i bez wyrazu. Nie zachwycił mnie, głównie przez sztuczne rozciągnięcie, bo Irlandczyka spokojnie można było zmieścić w 150-180 minutach i oglądałoby się to znacznie lepiej. Dużo bardziej doceniłbym wyznanie byłego gangstera z solidną historią, a nie ponad 3 godziny odje**wania i uciekania starczym truchcikiem.
#film #irlandczyk #kino #gangsterski #dramat #recenzja #netflix #scorsese
Komentarz usunięty przez autora
Zdecydowanie za długi czas trwania przy braku scen akcji które by przeplatały spokojny ton filmu.
Ja tutaj w kontrze, gdyż pomimo tego, że film trwa 3,5h i generalnie akcja płynie powoli i spokojnie, brak jest dynamicznych scen i szybkiego montażu, to wielki szacun dla Scorsese, że udało mu się wycisnąć takie napięcie z tej emeryckiej opowiastki.
Obejrzałem na raz, ani razu nie poczułem znużenia, a z każdą minutą film angażował mnie coraz bardziej.
Na końcu nawet pomyślałem sobie coś w rodzaju "nie obraziłbym się jakby