Wpis z mikrobloga

#teatralnakicia <--- tag do obserwowania / czarnolistowania

Teatr: TR Warszawa
Spektakl: 'Cząstki Kobiety'
Reżyseria: Kornél Mundruczó
Dramaturgia: Kata Wéber
Scenografia i Kostiumy: Monika Pormale
Obsada: Dymecki / Frajczyk / Kuta / Pawlak / Ścisłowicz / Wasilewska / Żulewska

TR rozbił bank i zgarnął główną nagrodę Festiwalu Boska komedia spektaklem 'Cząstki Kobiety' i w sumie nie dziwie się bo to diabelnie dobry spektakl, sprawnie wyreżyserowany i kipiący emocjami.

Całe przedstawienie jest podzielone na dwie części. Na początku siadamy na pufach rozlożonych na podłodze przed białą ścianą w której zamontowano okna od mieszkania i drzwi balkonowe. Obserwujemy jako transmisje wideo całą akcję rozgrywającą sie po drugiej stronie ściany. Młoda matka ma rodzić, podjęła decyzje że chce to robić w domu a nie w szpitalu. Obserwujemy jej zmagania (genialna Wasilewska, koronuję ją na Matkę Boską Rodzącą) i chyba nigdy nie widziałem tak przekonująco zainscenizowanego porodu, emocje są niemal namacalne, strach i ból. Całość tego aktu jest genialnie przemyślana, obserwujemy to niemal jak podglądacze przez okno. Sycimy sie niemal najintymniejszą chwilą w życiu kobiety jak jacyś perwersyjni podglądacze, naprawdę gdyby zostalo to zainscenizowane w inny sposób moim zdaniem nie miałoby takiej siły oddziaływania. Dodatkowo potęguje to uczucie bezsilności u widza chciałby niemal jakoś pomóc rodzącej ale nie może bo musiałby wedrzeć sie niemal do jej mieszkania, ujawnić się co jest niedopuszczalne, przecież jesteśmy w tej sytuacji podglądaczami - nie wolno nam zdradzić, że tu jesteśmy.
Pod koniec tego aktu miałem niemal mialem łzy w oczach i odczuwałem ogromny ból, że jako człowiek jestem totalnie bezsilny na dziejącą sie na swiecie krzywde i ból.

Drugi akt rozgrywa się "pół roku" po wydarzeniach z pierwszego. Widzowie są proszeni o przejście na tradycyjną widownie i zasiadamy już w środoku mieszkania które obserwowaliśmy przez okno.

Spotykamy tam tą samą młodą kobietę, została zaproszona przez swoją matkę na obiad rodzinny, zaproszono również jej siostrę z mężem i kuzynkę-prawniczkę. Nikt nie wie jaki jest cel tego spędu.

Cały spektakl to wirtuozeria aktorska. Dodatkowo spektakl bazuje na ukazaniu mocy kobiet oraz tego jak radzą sobie z przeciwnościami losu. Jak młoda dziewczyna radzi sobie ze stratą dziecka, matka z chorobą, siostra z wykluczeniem...
każda z nich ma inny problem ale stosują ten sam mechanizm - wyparcie i przemilczenie. Wszystko zostaje w rodzinie, tak zostaly wychowane i sa tak naprawdę tak samo bezsilne i samotne w swoim cierpieniu.

Cała inscenizacja to totalne żyćko, tak jak by się oglądało typowy obiad rodzinny w Polsce. Niesnaski kłótnie, ciągłe pranie brudów przeszłości, wytykanie dawnych krzywd.

Niesamowite jest to, że spektakl pomimo ciężaru poruszanego tematu bywa naprawdę zabawny ale potrafi też porządnie przestraszyć (np.: potężna sekwencje z braniem prysznica i lodówką. Wtedy naprawdę mialem alarm brązowy i balem sie jak male dziecko na horrorze).

Pod względem realizacyjnym ten spektakl jest po prostu obłędny. Pomijam już to, że zbudowano na scenie w pełni funkcjonujące mieszkanie gdzie w trakcie przedstawienia aktorzy normalnie się kąpią w wannie czy na przykład pieką kaczkę (naprawdę, pieką kaczkę w piekarniku i na koniec ją zjadają). Scenografia jest piękna doprawcowana w każdym detalu i każdy z przedmiotów w tym wnętrzu ma swoją funkcję, nie jest obiektem dla samego bycia obiektem.

O aktorstwie już wspominałem ale naprawdę tytaniczną prace wykonuje Justyna Wasilewska. Jest tutaj doskonała i chyba długo nikt jej nie przebije w kunszcie aktorksim w młodym pokoleniu aktorek. Na życzliwy uśmiech zasługuje też Magdalena Kuta za rolę samotnej, chorej matki, która nie chce przyznać sie przed bliskimi że umiera i mieszka w domu sama, obserwowana jedynie przez wypchane przez nią własnoręcznie zwierzęta.

Spektakl bardzo gorzki w swoim wydźwięku. Przeżycie niesamowicie intensywne trzymajace w napieciu przez calem 2,5 godziny. Mimo wszystko ta realizacja nie zostawia nas aż z taką beznadzieją, sa tam przebłyski pokazujące, że warto żyć i że życie chwilami bywa znośne.

Totalny must see. Jeśli nie widziało sie 'Cząstek...' to traci się naprawdę wiele - kawał dobrego współczesnego teatru, którego brakuje mi bardzo w Krakowie (bo u nas tylko teatr mieszczański - afe)

#krakow #warszawa #teatr i troche #gruparatowaniapoziomu
kiwi_intrygant - #teatralnakicia <--- tag do obserwowania / czarnolistowania

Teatr: ...

źródło: comment_rMJDzr0Zs6zdF5DDRNa6PrbEkGBk7nmO.jpg

Pobierz
  • 4
@mr_hammerer nie widziałem w ostatnich latach dobrej adaptacji sztuki obyczajowej w krakowie (może poza 'gdy przyjdzie sen' ale też nie bylo to aż tak rzucające na kolana). jeśli kolega zna jakiś spektakl godny polecena to zapraszam do podzielenia sie nim.
@kiwi_intrygant: "dobra adaptacja sztuki obyczajowej" to nie synonim "teatru mieszczańskiego", porównując sztukę o której piszesz do np. Wesela Klaty, to raczej sztuka warszawska powinna być nazwana mieszczańską.
Osobiście polecam Teatr Odwrócony - są naprawdę dobrzy.