Wpis z mikrobloga

W jednym z kieleckich salonów z grami właściciel sam ze swojej budy uruchamiał automaty, w sensie nie brało się żetonu czy monety, tylko płaciło jemu, a on "doładowywał" automat. I zawsze powtarzał:

Jak jest "lodżik" na ekranie, to nie wciskaj startu, bo wtedy zje ci kredyta.