Wpis z mikrobloga

703 - 1 = 702

Tytuł: The Myth of the Rational Voter
Autor: Bryan Caplan
Gatunek: Teoria wyboru publicznego
★★★★★★★★★★

Drugą książką, którą przeczytałem podczas dwóch tygodni banicji, jest "Mit racjonalnego wyborcy". Ekonomista Bryan Caplan szuka przyczyn niedoskonałości ustroju demokratycznego: dlaczego wyborcy głosują na partie postulujące idee ekonomiczne odrzucone przez naukę?

Na początek jesteśmy zaznajomieni z klasyczną teorią demokracji: "cudem agregacji". Nawet jeśli większość społeczeństwa nie jest dobrze poinformowanymi wyborcami, to poinformowana, zdeterminowana mniejszość głosując jednomyślnie na słuszny wybór spowoduje że ogół podejmie w referendum słuszną decyzję. Autor podważa nie wnioski, lecz założenia teorii: twierdzi, że przeciętny człowiek posiada naturalne uprzedzenia i przesądy sprzeczne z podstawowymi zasadami ekonomii.

W pierwszych rozdziałach dużo pracy poświęca pokazaniu dwóch rzeczy: 1) ekonomiści wiedzą co mówią i ich spory dotycza dużo bardziej szczegółowych rzeczy niż "czy wolny rynek działa" - bo ten działa; 2) zwykli ludzie posiadają uprzedzenia, które są niwelowane przez edukację ekonomiczną. Analiza jest bardzo szczegółowa i przekonująca, bierze pod uwagę takie hipotezy jak "ekonomiści po prostu postulują tezy korzystne dla nich". Jest pokazane, że istnieje większa zgodność poglądów między biednym i bogatym ekonomistą niż między bogatym nie-ekonomistą i bogatym ekonomistą. Zapadła mi w pamięć koncepcja czterech "grzechów głównych" opinii publicznej, których nie mają ekonomiści: 1) uprzedzenie do wolnego rynku 2) ksenofobia 3) pracofilia/fobia przed efektywnością 4) pesymizm.

Dalej autor neguje inne tezy brane dzisiaj za pewnik, jak racjonalną ignorancję - i proponuje jej własną wersję: racjonalną nieracjonalność. Meritum jest takie, że racjonalna ignorancja nie przewiduje istnienia w opinii niewykształconych ludzi błędnych przesądów, i twierdzi że głosy tłumu się "zerują", są szumem którego mediana poglądów jest kierowana tam, gdzie chcą tego wykształceni wyborcy. Caplan proponuje inne rozwiązanie: wyborcy głosują na głupie rozwiązania, bo... przekonania, tak jak wszystko inne, posiadają swoją wartość. Problem z demokracją jest taki, że przenosi ona koszty błędnych przekonań z pojedynczego wyborcy na całe społeczeństwo.

Przykład: załóżmy że mamy społeczeństwo 1001 Robinsonów Cruzoe i 1001 Piętaszków. Robinsonowie głosują nad tym, czy dopuścić Piętaszków do rolnictwa. Jeśli referendum na to pozwoli, to każdy Piętaszek będzie wytwarzał 1000$ rocznie. Jeśli nie, to ta potencjalna produkcja przepadnie.
Nawet jeśli każdy Robinson jest świadom potencjalnej straty gospodarczej, to jaki jest koszt głosowania na "nie" dla danego wyborcy? Policzmy: potencjalny wzrost gospodarczy to 1000$ per capita. Ale koszt głosowania na "nie" to nie utracone 1000$! Poprawny koszt głosowania to 1$, bo głos danego wyborcy ma bezpośredni wpływ na wynik wyborów tylko wtedy, gdy jest on głosem rozstrzygającym remis (w innych scenariuszach mógł równie dobrze nie głosować). W naszym przypadku poprawnie obliczony koszt to 1000$ * 1/1000 (szansa na wynik 500-500), czyli 1$.
Czyli płacąc 501 Robinsonom łącznie 501$ wyspa mogłaby uniknąć straty miliona $ rocznie.

W dalszych rozdziałach autor pokazuje m. in., że 1) politycy są generalnie mądrzejsi od wyborców 2) kampanie pro-frekwencyjne są szkodliwe 3) ekonomiści miotają się w bronieniu zalet demokracji gorzej niż kuce tłumaczące wypowiedzi korwina 4) wolny rynek nie jest dobry dlatego, bo jest idealny - jest po prostu często znacznie lepszy od demokracji 5) ludzie nie głosują egoistycznie, lecz próbują wybierać partie które ich zdaniem są dobre dla ogółu społeczeństwa.

2 cytaty na koniec:

While this book has debunked the main efforts to undermine the objectivity of the economics profession, it adds little to the debate on the virtues of markets. My book weighs on the other side of the scales. The optimal mix between markets and government depends not on the absolute virtues of markets, but on their virtues compared to those of government. No matter how well you think markets work, it makes sense to rely on markets more when you grow more pessimistic about democracy. If you use two car mechanics and discover that mechanic A drinks on the job, the natural response is to shift some of your business over to mechanic B, whatever your preexisting complaints about B.

Should my book push you toward democratic pessimism? Yes. Above all, I emphasize that voters are irrational. But I also accept two views common among democratic enthusiasts: That voters are largely unselfish, and politicians usually comply with public opinion. Counterintuitively, this threefold combination—irrational cognition, selfless motivation, and modest slack—is “as bad as it gets.”


Consider the insurance market failure known as “adverse selection.” If people who want insurance know their own riskiness, but insurers only know average riskiness, the market tends to shrink. Low-risk people drop out, which raises consumers’ average riskiness, which raises prices, which leads more low-risk customers to drop out.52 In the worst-case scenario, the market “unravels.” Prices get so high that no one buys insurance, and consumers get so risky that firms cannot afford to sell for less.

Economists often take the presence of adverse selection as a solid reason to deviate from their laissez-faire presumption.53 But given the way that democracy really works, the shift in presumption is premature. Given public opinion, what kind of regulation is democracy likely to implement? The essence of the adverse selection problem is that insurers do not know enough to charge the riskiest consumers the highest premiums. But how would a person with antimarket bias see things? The last thought on his mind would be, “If only insurance companies could identify the riskiest consumers and charge them accordingly.” >Reflected in the fun-house mirror of antimarket bias, the “obvious” problem to fix is higher rates for riskier people, not the imperfect match between risks and rates.

The fact that regulation could help correct the adverse selection problem—for example, by making everyone buy insurance—is therefore a weak argument for regulation. Given the public’s antimarket bias, democracy will probably force companies to charge high-risk clients the same as everyone else. The basic economics of insurance tells us that this makes the adverse selection problem worse by encouraging low-risk consumers to opt out. But basic economics is what the public refuses to accept. It does not take a market fundamentalist to recognize that it may be prudent to muddle through with the imperfections of the free market, instead of asking the electorate for its opinion.


polecam dla #anarchokapitalizm i #libertarianizm, ale tym razem mogę też otagować #konfederacja bo autor dobrze skrywa swoje anarchokaptalistyczne fantazje i zajmuje się głównie tematem który w polskiej polityce jest na rzeczy ( ͡° ͜ʖ ͡°) więc polecam każdemu z tagu zajrzeć do książki by zrozumieć czemu pis się ma jak się ma

#bookmeter

Wpis został dodany za pomocą skryptu do odejmowania
!Dzięki niemu unika się błędów w działaniach
!Pobierany jest zawsze ostatni wynik
tyrytyty - 703 - 1 = 702

Tytuł: The Myth of the Rational Voter
Autor: Bryan Capla...

źródło: comment_R5xe9QC5TWkTqAtayXgGechqU7XSQQt4.jpg

Pobierz
  • 19
@622xc:
pan Morawiecki to jest wg. mnie albo debil (i wtedy nie widzę zupełnie sensu zdania 'Nawet Morawiecki...") albo oszust (też nie bardzo, żeby się nim podpierać)...dobra przepraszam, za tą uwagę, ale tak mi się skojarzyło. "Nawet Morawiecki" jakby był jakimś autorytetem dla kogokolwiek obeznanego z ekonomią.

Tak czy siak teraz rozumiem, dzięki za tłumaczenie.
@622xc: No to w takim razie udało Ci się to pokazać, nie zwracałem na to wcześniej uwagi, a faktycznie niezbyt wybredna analiza słowotwórcza pozwala bez głębszych rozmyślań na stwierdzenie, że po raz kolejny politycy znaleźli sposób na mycie rączek. Rynek jest 'zdemokratyzowany' więc już hulaj dusza, w końcu działamy dla dobra 'ludu'
@622xc: Ostatnio mam trochę wstręt do Wróblewskiego. Bardzo go szanuje, ale równocześnie mam wrażenie, że wszedł trochę w nurt katastroficzny, więc na dzień dzisiejszy sobie odpuszczę. Zresztą 'Wolność w Remoncie' po prostu straciła dla mnie urok i 'prawilność' po odcinku jak trochę za bardzo zapędził się (wg mnie) w tematy walki z ocieplaniem klimatu, trochę się z nim wtedy w głowie kłóciłem, ale jednak niesmak pozostał.
Na początek jesteśmy zaznajomieni z klasyczną teorią demokracji: "cudem agregacji". Nawet jeśli większość społeczeństwa nie jest dobrze poinformowanymi wyborcami, to poinformowana, zdeterminowana mniejszość głosując jednomyślnie na słuszny wybór spowoduje że ogół podejmie w referendum słuszną decyzję.


@tyrytyty: Co? Kto takie głupoty wymyśla?
@szaloneneutrino: Pojęci "wolny rynek' podobnie jak 'komunizm' to tylko pojęcia, które nigdy nie były w pełni zrealizowane, ale dobra bez górnolotnych gadek:
Masz na myśli to, że większość ludzi to generalnie idioci i przez to demokracja dąży do regulacji rynku, dzięki którym rząd ma m.in. na rozdawnictwo (tak w większym skrócie)?
Jeśli tak to się generalnie zgadzam. Ale prawda jest taka, że 'wolny rynek' gdyby był tak zupełnie wolny to też
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
tak dokładnie to mam na myśli. No wiadomo, że nie moze być 100% wolnego rynku, bo państwo powinno mieć wojsko, policje, sądy itp Ktoś musi tego wolnego rynku pilnowac, zeby byl wolny.

@szaloneneutrino: polecam poczytać Rothbarda