Wpis z mikrobloga

Taki temat. Sprzedałem w zeszłym roku auto (używane, 30-letnie). Sprawne, byliśmy z kupującym na stacji diagnostycznej gdzie wyszły potencjalne usterki, kupujący zaakceptował stan faktyczny. Kupił, pojechał do domu (ok 200-300km ode mnie). Po trzech miesiącach dzwoni, mówi, że auto przestało odpalać, zawiózł do mechanika, mechanik powiedział, że silnik padaka i zalecił remont. Zapytał mnie czy dorzucę się do remontu. Ja powiedziałem, że wszystko rozumiem, ale kupił sprawny samochód, użytkował go 3 miesiące w nie wiadomo jaki sposób więc nie rozumiem dlaczego mam płacić za remont. On powiedział w takim razie ok. Dzisiaj przyszło mi wezwanie do zapłaty za wymianę silnika i dodatkowo poinformwano mnie, że oszukałem kupującego podając inny przebieg niż faktycznie jest na aucie (a skąd ja niby miałem wiedzieć jaki jest? spisaliśmy na umowie taki jaki był na liczniku). Nie zamierzam płacić, jutro mam wizytę w kancelarii adwokackiej, ale chciałem zapytać jak to wygląda wg osób spod tagu #prawo i #motoryzacja
  • 147
@BratProgramisty: Współczuję, ale nie rozumiem ludzi dlaczego takich rzeczy nie nagrywają (zawarcie umowy kupna-sprzedaży). To jest 100% legalne, a później może być podstawą do oddalenia takich czy innych roszczeń.
Ja niestety Ci nie pomogę, ale to jest rada na przyszłość. Idziesz na takie spotkanie to włączasz dyktafon i nagrywasz nie informując kupca (bo nie masz takiego obowiązku).
@BratProgramisty: Nie zrozum mnie źle: to w żadnym wypadku nie Twoja wina, tak jak niczyją winą jest, że ktoś nie ma gazu idąc w nocy i zostanie napadnięty. Współczuję stresu, ale z tego co możesz tu przeczytać i na podstawie tego to co podałeś (30 lat, wizyta w warsztacie), to nie musisz się raczej niczego obawiać.
Gościu szuka jelenia, bo kupując samochód który ma 30 lat to musisz brać pod uwagę,