Wpis z mikrobloga

Jeżeli chcesz być wołany do kolejnych wpisów zaplusuj ten wpis

#historiaiwojskowosc

„Święta Trójca” rozwiązań doktrynalnych Zachodniej Europy w latach ’30 i ’40 XX wieku – kolejno: Generał Ironside, Generał Brooke oraz Marszałek Pettain.

Czas ruszyć na powrót z historyczno-militarnym tematem. A będzie to temat… no, o którym krąży wiele mitów i dziwnych wyobrażeń.

SŁOWO O FRANCUSKIM ORAZ BRYTYJSKIM SPOSOBIE PROWADZENIA WOJNY – DOKTRYNY – CZĘŚĆ 1

Zasadnicza kwestia wymagająca wyjaśnienia jest następująca: dlaczego omawiam razem Brytyjczyków i Francuzów?

Ich rozwiązania doktrynalne były zasadniczo odmienne. Brytyjskie rozwiązanie nazywa się powszechnie Grand Battle Plan, a francuskie – Batallie Methodique, tudzież Batallie Conduite.

A to dlatego, że rozwiązania wyrastają z tej samej podstawy. To jest tak zwanej rodziny DOKTRYN NA WYNISZCZENIE – tudzież w angielskiej myśli wojskowej attritional warfare, zaś w niemieckiej – Vernichtungsgedanke. Rozwiązania doktrynalne oparte o wspomniany Vernichtungsgedanke #!$%@? nacisk na siłę ognia i metodyczność, co odróżnia je od doktryn manewrowych, czyli opisywanej przeze mnie doktryny radzieckich głębokich operacji oraz niemieckiej koncepcji Blitzkriegu, która jednakże nie jest stricte doktryną – acz nic złego się nie dzieje, jeżeli tak ten koncept nazwiemy.

Pomijam tu amerykański Firepower Concept, a zwłaszcza charakreystyczny dla niego mechanizm tzw. obrony elastycznej (elastic defence), albowiem Firepower Concept jest czymś pomiędzy doktryną manewrową, a doktryną wyniszczeniową.

Nim przejdę do dramatis personae, polecam zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Francuska doktryna w praktyce nie została szczególnie przetestowana. Nadal twierdzę konsekwentnie, że w roku 1940 Francuzi mieli bardziej pecha, aniżeli wykazali się rzeczywistą, poważną niekompetencją. Piszę o tym w detalu w serii „Mity kampanii francuskiej”, polecam poczytać w szczególności o incydencie w Mechelen, który doprowadził Niemców i Francuzów de facto do stanu rzucania kostką. Wchodzi jeszcze problematyczny wątek zdrady belgijskiej – bo to Belgowie przegrali Aliantom rok 1940, a konkretniej belgijscy politycy, a nie żołnierze. Jest to jednak temat polityczny a nie doktrynalny i pozostawimy go tutaj na uboczu.

Brytyjczycy z powodzeniem kontynuowali zastosowanie swoich rozwiązań doktrynalnych przez cały okres drugiej wojny światowej. Brytyjczycy zwyciężyli bardzo wiele bitew i grali wraz USA pierwsze skrzypce w zwycięstwie Aliantów i pokonaniu Rzeszy.

A więc radzę dwa razy się zastanowić nim ktoś otworzy paszczur i wypowie magiczne słowa „hehe wrandzuzi tchuże angole zdrajdzy bolzga im wygraua wojne” :)

W części pierwszej co nieco o dramatis personae. I ogólnej koncepcji wojny na wyniszczenie.

Przede wszystkim to wojna na wyniszczenie wróciła w pewnym (ale baaaardzo uproszczonym) sensie do łask w czasach dzisiejszych. To, co pozwalało prowadzić wojnę manewrową w tamtych czasach, to był rozwój mechanizacji jako taki. W efekcie rozwój mechanizacji był skokiem przejściowym pomiędzy tym co znamy dotychczas, a tym co było. Podobny skok miał miejsce ok. 70 lat wcześniej, gdy w czasie Wojny Krymskiej Brytyjczycy i Francuzi masakrowali Rosjan karabinami zasilanymi amunicją typu Minie, podczas gdy Rosjanie nadal uzbrojeni byli w gładkolufowe muszkiety. Dziś stoimy przed podobnym problemem – osiągnęliśmy wysoki stopień mechanizacji, ciężko o przewidywalny skok w tejże mechanizacji. Wszyscy mogą prowadzić wojnę manewrową jak im się żywnie podoba. Dziś, zdaje się, elementem „nowości” jest wojna cybernetyczna czy dane satelitarne. Wszystko wpływa na coraz bardziej rozwinięty command & control, co jest przedłużeniem teorii pętli decyzyjnej Johna Boyda, dzięki której USA między innymi zaorało Irak w obydwu wojnach w zatoce.

Notabene, o Boydzie i doktrynie Airland Battle będę na pewno kiedyś pisać. To skomplikowany, ale zajebiście interesujący temat.

Czy czyni to jednak w latach ’30 wojnę na wyniszczenie przestarzałą? Nie. Jak dało się wyciągnąć dalsze wnioski, po pierwsze Niemcy zdecydowali się na Blitzkrieg głównie dlatego, że dawał nadzieję na zwycięstwo nim Rzesza zostanie zajechana ekonomicznie, to raz. Dwa, gdy Alianci osiągnęli podobny (a nawet większy) stopień mechanizacji względem Niemców, nagle rozwiązania wojny manewrowej wisiały na włosku. W wojnie na Zachodzie w latach 1943-1945 klasyczny blitzkriegowy tzw. schwerpunkt (punkt ciężkości) wypracowano tylko jeden raz – w Ardenach. I odbyło się to ciężkim wysiłkiem wojsk niemieckich.

Zachód wydarzenia Wielkiej Wojny oceniał zgoła inaczej. Dla Aliantów przede wszystkim wyszedł inny rezultat wojny zwycięskiej. W ich mniemaniu, wygraną przyniosło metodyczne nacieranie na dobrze rozpoznanego przeciwnika i wypychanie go raz po raz przy użyciu zmasowanej ilości środków ogniowych – artylerii i czołgów – przez co odnoszone przez niego porażki generowały wysokie straty materiałowe i ludzkie. I to tyczy się także czołgów. Pamiętajcie, że pod koniec wojny, w październiku 1918 roku, Ententa miała w linii około cztery tysiące (!) czołgów różnych typów, a gdyby wojna trwała do 1919 szacowano by ich ilość na około dwanaście (!!) tysięcy. To nie jest tak, że Alianci temat czołgów olewali, o nie. Oni dobrze rozumieli, że czołgi były jednym ze strategicznych nośników tego zwycięstwa, a o tym będzie dokładnie w następnych częściach.

Ale żeby wyrobić taką możliwość wojny metodycznej, potrzebny był świetny przemysł. I to jest druga kwestia. W doktrynach manewrowych przemysł postrzega się niejako obok aspektu wojskowości. Tymczasem w doktrynach wyniszczeniowych te dwie rzeczy idą bardzo, bardzo blisko w parze.

Wielu ludzi uważa, że „Alianci wygrali wojnę bo srali więcej czołgów niż Niemcy”. No tak. Tak było. Tylko że to jest atut sam w sobie. To nie jest zarzut. To jest odgórne założenie przewidziane długo, długo wcześniej. To Niemcy srali manewrami dlatego, że próbowali zniwelować to rozwiązanie po stronie swojego przeciwnika :) Tutaj to Niemcy byli bez wyboru – nie Zachód.

Cechą wspólną obydwu zachodnich doktryn jest też nacisk na rozpoznanie krótkiego zasięgu. Jest to lekcja wyciągnięta z rzezi Wielkiej Wojny, gdzie ataki prowadzono często na zasadzie „a nuż się uda”. Liczono na błąd przeciwnika, zamiast samodzielnie rozpracować prawidłowy punkt ciężkości i uderzyć na najsłabsze odcinki frontu nieprzyjaciela.

Tymczasem.

Marszałek Philippe Pettain uważany jest powszechnie za jednego z twórców doktryny Wojny Metodycznej. Jest ona oparta na jego własnych doświadczeniach (oraz doświadczeniach Focha) z końcowego okresu I wojny światowej. Pettain jednakże po 1918 roku nie miał łatwego życia, i nie widzę tu bynajmniej prób ratowania resztek kraju po nieszczęsnym 1940 roku. Po roku 1918 uważany był za bohatera narodowego Francji, nie bez powodu zwany Lwem z Verdun – w końcu pokazał Francuzom jak należy zwyciężać zdecydowanym działaniem i twardym oporem. Dawał wykłady na Ecole Militaire de Guerre (pardon my french – straszny jest ten język), wypowiadał się w mediach… i kłopot w tym, że w sumie tyle.

Ministrem wojny został na początku 1934 roku i jeszcze w tym samym roku stracił stanowisko. Za co? Za to samo, co robił ostatnie 15 lat.

Pettain nieustannie krytykował francuską (nie)gotowość do wojny. Sprzeciwiał się wszystkim możliwym cięciom budżetowym, próbom skrócenia okresu poboru i opóźnieniom w adaptacji nowych typów uzbrojenia. Tak – Pettain jak i wielu ogarniętych francuskich oficerów widziało, że Francja pozostaje tygrysem dość papierowym, a lewicowe rządy ulegają naciskom socjalistów, by środki ze zbrojeń przenosić na inne odcinki, nawet średnio związane z potencjalną bazą ekonomiczną przyszłej wojny. Gdy przyszło co do czego – Pettain mógł tylko zbierać burzę z zamętu, którego… sam nie zasiał.

Tymczasem za kanałem też nie próżnowano, choć warunki były… trudne. British Army rozrzucono po całym świecie. Na wyspie jako takiej znajdował się mniej więcej ekwiwalent czterech dywizji wojsk zawodowych. Reszta siedziała na bliskim wschodzie, w Egipcie, Jemenie, Indiach czy Singapurze. Z tego względu priorytet miała oczywiście Royal Navy – tam istotnie nie było aż tak bolesnych cięć. Lecz jakoś trzeba było sobie radzić.

Najważniejszym stanowiskiem w brytyjskiej armii – a mającym związek z wdrażanymi rozwiązaniami doktrynalnymi – jest tzw. C-IGC, czy też Chielf of Imperial General Staff, czy też szef sztabu generalnego. W latach ’30 stanowisko to było trzymane przez kilku naprawdę ogarniętych ludzi, którzy w 1939 roku pozwolą wojskom brytyjskim wstać na nogi szybciej, niżby się to wydawało.

Generał Archibald Montgomery-Massingberd był CIGS w latach 1933-1936. Był to jedyny oficer stricte-sztabowy w interesującym nas okresie i świetny planista. Za jego władzy ustanowiono eksperymentalną Mobile Division, o której będziemy mówić później. Potem szefem był też Lord Vereker, zwany Lordem Gort, późniejszy dowódca BEF we Francji w 1940 roku, który rozwijał koncepcje Massingbearda. Lord Gort był wcześniejszym uczestnikiem walk pod Mons i Paschendale.

Następnie byli widoczni na zdjęciach Ironside i Brooke.

Ironside był jednym z pierwszych brytyjskich oficerów lądujących we Francji w 1914 roku i bohaterem spod Sommy. Po wojnie odpowiadał między innymi za rozbudowę sieci logistycznej na bliskim wschodzie i w Egipcie, co pozwoli wyciągnąć w 1940 i 1941 roku Brytyjczykom maksimum z ich mało licznych sił w Egipcie. Warto jednak dodać, że Ironside był poważnym krytykiem Polski okresu międzywojennego. Z drugiej strony uważał Rydza-Śmigłego za idiotę. Zastanawiam się czy traktować to jako zarzut, czy…?

Sir Alan Brooke w czasie Wielkiej Wojny wsławił się jako doskonały oficer artylerii, podobnie zresztą jak Ironside walczył pod Sommą. We Francji w 1940 roku przypisuje mu się główny udział w obronie rejonu Dunkierki, który nie – nie był oszczędzony przez Malarza, bo Niemcy atakowali Dunkierkę wściekle – tylko został utrzymany przez Brytyjczyków i Francuzów. Był on najdłużej szefującym w okresie drugiej wojny światowej C-IGS i odpowiadał między innymi za pełną mobilizację brytyjskich środków na okoliczność pełnej, brutalnej wojny.

A przede wszystkim Brooke ogarniał Churchilla robiąc rzeczy, których nikt się nie odważył – na przykład wypieprzając go z pokoju narad, kiedy Churchill próbował samodzielnie dowodzić armią. Brooke podołał tam, gdzie poległ Keitel – udało się utrzymać proces decyzyjny w rękach ludzi kompetentnych, a nie ogólnych przywódców państw :)

Następną część zaczniemy od doktryny Francuskiej.

Cdn…
/MK

Autor postu: [Historia i wojskowość - wszystko, czego mógłbyś nie wiedzieć](https://www.facebook.com/Historia-i-wojskowość-wszystko-czego-mógłbyś-nie-wiedzieć-1710778358946910/)

#historia #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki
Mleko_O - Jeżeli chcesz być wołany do kolejnych wpisów zaplusuj ten wpis

#historia...

źródło: comment_1581922766YcLxIDpXTOFrf5x3eZy2TO.jpg

Pobierz
  • 15
@Mleko_O: Bardzo ciekawe, nawet zrobiłem sobie przerwę żeby przeczytać o amunicji typu Minie a potem o Wojnie Krymskiej a potem szybko wyłączyłem wiki bo bym tego nie doczytał ;). Pozdrawiam.