Wpis z mikrobloga

Przed chwilą oglądałem z mamą fragment Borewicza w TV i była scena, w której drukowali list gończy w gazetach. Mama powiedziała, że kiedyś to była normalna procedura, że w gazetach pojawiały się listy gończe i na przykład pamięta jak dziś, jak była dzieckiem i w gazetach pojawił się list za niejakim Jasińskim i opowiedziała mi całą związaną z nim historię.

Otóż Jasińscy to była rodzina zaprzyjaźniona z moja rodziną, a konkretnie z moimi dziadkami. Mieszkali w Bielsku-Białej niedaleko nas (starsi będą kojarzyli nazwę Zadek, młodsi muszą się zadowolić informacją, że to są okolice obecnego Kauflanda). Przed świętami Bożego Narodzenia 1965 roku Pani Jasińska powiedziała mojej babci, że ma dużo dojrzałych jabłek i może jej oddać część z nich na święta. Moja babcia chciała do nich iść z dziadkiem, ale dziadkowi się nie chciało, więc babcia wzięła moją mamę i poszły razem do nich do domu. Na miejscu dostały cały kosz jabłek i Pani Jasińska zaproponowała jeszcze, że zrobi im herbatę, ale wtedy pojawił się Pan Jasiński, zły i naburmuszony. Pani Jasińska nalegała, żeby jednak zostały na tę herbatę, ale moja babcia powiedziała, że jej mąż jest chyba zły na ich wizytę, więc sobie pójdą. Pani Jasińska odpowiedziała, że on zawsze jest taki zły i żeby się nie przejmowały, ale babcia i tak podziękowała i wróciła z mamą do domu.
Tydzień później wydarzyła się tragedia.

Mój dziadek znał kilku milicjantów z okolicy i w którymś momencie, w okolicach świąt, jeden z nich przyszedł do nas do domu i powiedział dziadkowi, że cała rodzina Jasińskich nie żyje. Prawdopodobnie Pan Jasiński, ten, który tydzień wcześniej był zły i naburmuszony, zabił wszystkich siekierą. Milicjant nie znał więcej szczegółów, bo, jak powiedział, w momencie jak przyjechał na miejsce zbrodni i zobaczył przez okno zakrwawione ściany i sufit, nie był w stanie wejść do środka. Wiedział natomiast, że dziadek się z nimi znał, więc przyszedł mu to powiedzieć. I faktycznie tak było: Jasiński w niejasnych okolicznościach zabił siekierą całą swoją rodzinę, po czym uciekł z miejsca zbrodni. Jakimś cudem sam atak przeżyła jego teściowa, która zmarła niestety po jakimś czasie w szpitalu, ale zdążyła wcześniej opowiedzieć milicji co się wydarzyło. Wtedy to też ruszyło poszukiwanie Jasińskiego. Schwytano go po jakimś czasie na drugim końcu Polski, gdzie ukrywał się u swojego ojca. I tu wyszedł na jaw kolejny ciekawy, ale i makabryczny fakt. Mianowicie ojciec Jasińskiego nie miał nogi i nikt nigdy nie pytał jak ją stracił, zresztą rodzina z Bielska-Białej nie miała z nim za bardzo kontaktu. Dopiero po tej zbrodni zaczęto grzebać w jego przeszłości i okazało się, że Jasiński mając 17 lat sam odrąbał ojcu nogę siekierą. Ojciec nigdy nikomu o tym nie powiedział, możliwe że chciał chronić syna. Natomiast kilkanaście lat później młody Jasiński znowu chwycił siekierę i tym razem nie skończyło się tylko na kończynie. Z tego co wiemy Jasiński został skazany na karę śmierci. Nie wiemy czy została wykonana, ale w tamtych latach wykonywano je bez problemu, więc pewnie tak.

Piszę o tym, bo powiedziałem mamie, że poszukam na necie jakiś informacji o tym zdarzeniu i udało mi się znaleźć to co na obrazku poniżej. Jest to wycinek z "Kroniki Beskidzkiej" z 1966 roku. I pomyśleć, że moja mama była w ich domu dosłownie tydzień przed tą tragedią. To daje do myślenia jak często ocieramy się o zło, nawet o tym nie wiedząc.

#bielskobiala #ciekawostkihistoryczne #mordercy #zbrodnia #historia #prl
Pobierz Kaczorra - Przed chwilą oglądałem z mamą fragment Borewicza w TV i była scena, w któr...
źródło: comment_1584904530lx3fhAophpufD5PXwZHBzF.jpg
  • 7
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Kaczorra: gdzie to konkretnie na zadku mogło być? Jedyny dom jaki kojarzę po tej stronie rzeczki (tylko na tę stronę mówiliśmy zadek) to ten prawie na samej górze z którego pamiętam resztki.
@Gronie: @kornowski: nie wiem dokładnie gdzie na zadku, ale wiem, że jak w latach 90' się tam bawiłem to jeszcze było po tej stronie rzeczki kilka ruin, może to któraś z nich, a równie dobrze mogło to być po drugiej stronie rzeczki. Moja mama miała wtedy 9 lat, teraz opowiedziała mi tyle ile pamiętała, że to było gdzieś na zadku, dokładnej lokalizacji nie znam. Ten wycinek wziąłem z tej strony:
@Gronie: faktycznie, komentarzy nie czytałem. Jutro spróbuję zapytać mamę czy wie który to dokładnie budynek.

A jeśli chodzi o przebieg zabójstwa to mama mi jeszcze kilka szczegółów opowiedziała, bo ten milicjant (jego dość charakterystyczne nazwisko też mi powiedziała, ale mniejsza z tym) bywał jeszcze u dziadka i mu dużo opowiedział. Troszkę to drastyczne, więc jeśli ktoś nie chce to niech nie czyta.


I właśnie dla takich przypadków jestem w 100% za