Aktywne Wpisy
oficjalniemartwa +25
Mam taką popieprzoną aurę, że ludzie, nawet gdy mnie słabo znają, to się przede mną otwierają i zaczynają zwierzać niepytani nawet przeze mnie o żaden szczegół ze swojego życia. Przelewają to wszystko na mnie, a ja potem siedzę na Mirko o 3 w nocy, bo nie mogę spać dźwigając w głowie historie innych osób, bez własnej zgody.
Nie wyspałam się chyba już od 15 lat...
Nie wyspałam się chyba już od 15 lat...
Hopsa +3
Czy to zdjęcie wygląda estetycznie?
Głównie mam na myśli czy usta i zęby są ładne hah
#kiciochpyta #pytanie #rozowepaski #niebieskiepaski #tinder
Głównie mam na myśli czy usta i zęby są ładne hah
#kiciochpyta #pytanie #rozowepaski #niebieskiepaski #tinder
Otóż Jasińscy to była rodzina zaprzyjaźniona z moja rodziną, a konkretnie z moimi dziadkami. Mieszkali w Bielsku-Białej niedaleko nas (starsi będą kojarzyli nazwę Zadek, młodsi muszą się zadowolić informacją, że to są okolice obecnego Kauflanda). Przed świętami Bożego Narodzenia 1965 roku Pani Jasińska powiedziała mojej babci, że ma dużo dojrzałych jabłek i może jej oddać część z nich na święta. Moja babcia chciała do nich iść z dziadkiem, ale dziadkowi się nie chciało, więc babcia wzięła moją mamę i poszły razem do nich do domu. Na miejscu dostały cały kosz jabłek i Pani Jasińska zaproponowała jeszcze, że zrobi im herbatę, ale wtedy pojawił się Pan Jasiński, zły i naburmuszony. Pani Jasińska nalegała, żeby jednak zostały na tę herbatę, ale moja babcia powiedziała, że jej mąż jest chyba zły na ich wizytę, więc sobie pójdą. Pani Jasińska odpowiedziała, że on zawsze jest taki zły i żeby się nie przejmowały, ale babcia i tak podziękowała i wróciła z mamą do domu.
Tydzień później wydarzyła się tragedia.
Mój dziadek znał kilku milicjantów z okolicy i w którymś momencie, w okolicach świąt, jeden z nich przyszedł do nas do domu i powiedział dziadkowi, że cała rodzina Jasińskich nie żyje. Prawdopodobnie Pan Jasiński, ten, który tydzień wcześniej był zły i naburmuszony, zabił wszystkich siekierą. Milicjant nie znał więcej szczegółów, bo, jak powiedział, w momencie jak przyjechał na miejsce zbrodni i zobaczył przez okno zakrwawione ściany i sufit, nie był w stanie wejść do środka. Wiedział natomiast, że dziadek się z nimi znał, więc przyszedł mu to powiedzieć. I faktycznie tak było: Jasiński w niejasnych okolicznościach zabił siekierą całą swoją rodzinę, po czym uciekł z miejsca zbrodni. Jakimś cudem sam atak przeżyła jego teściowa, która zmarła niestety po jakimś czasie w szpitalu, ale zdążyła wcześniej opowiedzieć milicji co się wydarzyło. Wtedy to też ruszyło poszukiwanie Jasińskiego. Schwytano go po jakimś czasie na drugim końcu Polski, gdzie ukrywał się u swojego ojca. I tu wyszedł na jaw kolejny ciekawy, ale i makabryczny fakt. Mianowicie ojciec Jasińskiego nie miał nogi i nikt nigdy nie pytał jak ją stracił, zresztą rodzina z Bielska-Białej nie miała z nim za bardzo kontaktu. Dopiero po tej zbrodni zaczęto grzebać w jego przeszłości i okazało się, że Jasiński mając 17 lat sam odrąbał ojcu nogę siekierą. Ojciec nigdy nikomu o tym nie powiedział, możliwe że chciał chronić syna. Natomiast kilkanaście lat później młody Jasiński znowu chwycił siekierę i tym razem nie skończyło się tylko na kończynie. Z tego co wiemy Jasiński został skazany na karę śmierci. Nie wiemy czy została wykonana, ale w tamtych latach wykonywano je bez problemu, więc pewnie tak.
Piszę o tym, bo powiedziałem mamie, że poszukam na necie jakiś informacji o tym zdarzeniu i udało mi się znaleźć to co na obrazku poniżej. Jest to wycinek z "Kroniki Beskidzkiej" z 1966 roku. I pomyśleć, że moja mama była w ich domu dosłownie tydzień przed tą tragedią. To daje do myślenia jak często ocieramy się o zło, nawet o tym nie wiedząc.
#bielskobiala #ciekawostkihistoryczne #mordercy #zbrodnia #historia #prl
A jeśli chodzi o przebieg zabójstwa to mama mi jeszcze kilka szczegółów opowiedziała, bo ten milicjant (jego dość charakterystyczne nazwisko też mi powiedziała, ale mniejsza z tym) bywał jeszcze u dziadka i mu dużo opowiedział. Troszkę to drastyczne, więc jeśli ktoś nie chce to niech nie czyta.
I właśnie dla takich przypadków jestem w 100% za