Wpis z mikrobloga

Dwadzieścia pięć lat życia jako rasowy piwniczak przygotowały mnie odpowiednio do obecnej sytuacji - a zatem trzy tygodnie spędzone w domu nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Wręcz przeciwnie, nagły brak konieczności codziennych dojazdów do pracy i możliwość spędzania poranków w sposób, który do tej pory był zarezerwowany tylko dla odrealnionych instagramowych influenserów i ludzi sukcesu typu Roberta Gryna sprawił, że zaczęłam się zastanawiać nad pokierowaniem moją karierą w taki sposób, że praca z domu będzie normą, a nie wyjątkiem w dobie pandemii. Po opanowaniu początkowych ataków paniki, zrzuceniu 3cm w talii ze stresu i pokonaniu bezsenności znalazłam w końcu siły na zmierzenie się z moim książkowym stosem wstydu - a na pierwszy ogień poszła "Praca głęboka" Cala Newporta. Przesłuchałam ją już jakiś czas temu przez Audible, kiedy to jeszcze lubiłam stwarzać sobie pozory produktywności, słuchając rozwojowych audiobooków podczas scrollowania instagrama w komunikacji miejskiej - i oczywiście, niewiele z tego wtedy zapamiętałam. PO rachunku sumienia postanowiłam zatem nabyć fizyczną kopię książki drogą kupna i zająć się nią jeszcze raz, tym razem bardziej uważnie. I chociaż nie jest to pierwsza książka w podobnym temacie, którą przerobiłam, myślę, że wciąż było warto - i już tłumaczę, dlaczego.

Zapewne spora część wypoku to ludzie pracujący w IT, od świeżaków na stażu po #programista15k i więcej - ja sama się do takich osób również zaliczam. Czy jednak naprawdę największą część waszego dnia poświęcacie na pisanie kodu, czy raczej jest na chodzenie na spotkania, odpisywanie na maile, przysłuchiwanie się telekonferencjom i inne zajęcia, które nie prowadzą bezpośrednio do rozwoju aplikacji? Siedząc w open space, bez możliwości zamknięcia się na bodźce i na innych ludzi, typowy pracownik typowego korpo w ciągu typowego dnia pracy nie jest w stanie skupić się na tworzeniu rzeczy, które rzeczywiście przynoszą wartość - a zamiast tego często premiowany jest za szybkie odpowiadanie na maile, za bycie dostępnym w każdym momencie, za sprawianie wrażenia zajętości i zabiegania. Nawet, jeżeli 80% czasu spędzanego w pracy przeznacza na zadania przynoszące 20% wartości. Schodząc z krytyki złego korpo, które zmusza nas, piwniczaków, do pracy na open space i bycia w nieustannym kontakcie z ludźmi, sami też codziennie po pracy pogłębiamy spłycanie swojej uwagi - bo w zasadzie odwykliśmy od nudy. W dowolnym momencie, kiedy odczuwamy brak bodźców - np. stojąc w kolejce do kasy czy do okna życia, gdzie chcemy oddać naszego bombelka po trzecim tygodniu kwarantanny - mamy możliwość wyciągnięcia telefonu i zajęcia swojej uwagi strumieniem newsów, żeby tylko zagłuszyć wwiercające się w nasz mózg poczucie bezczynności. Jak było to wspomniane w The Shallows, które opisywałam już jakiś czas temu takie zachowanie, chociaż z pozoru nieszkodliwe, najwyraźniej jeszcze bardziej wykorzenia z nas umiejętność skupienia się i wyciszenia. W moim przypadku mam poczucie, że każde niewykorzystane w jakikolwiek sposób 5 minut jest zmarnowane - i choćbym miała je spędzić na oglądaniu 33 psów, które udają chleb, jest to lepsze rozwiązanie, niż pozwolenie mojemu umysłowi na chwilę ciszy.

Książka o pracy głębokiej to jedna z takich książek, które wywołują we mnie mieszane uczucia. Wszystko, co tam przeczytacie, w momencie czytania wyda się Wam oczywiste - no bo przecież wiadomo, że praca w skupieniu i pełna koncentracja na wykonaniu jakiegoś zadania przyniesie lepsze rezultaty, niż ciągłe rozpraszanie się. Wszyscy już wiemy, że smartfony są złe, korzystamy z mediów społecznościowych za dużo i za mało czasu poświęcamy na rzeczy (i ludzi), którymi powinniśmy się zająć w pierwszej kolejności. Mam wrażenie, że opisując tę książkę naprawdę nie powiem nic odkrywczego - a jednocześnie ją polecam, bo często dopiero przeczytanie takich oczywistości - i uświadomienie sobie, że rzeczywiście to, z czym się zmagamy, to powszechny i poważny problem, może nam pomóc uporządkować nasze uczucia i opracować plan na to, jak zmienić swój styl pracy. Do ciekawszych rzeczy, które wypisałam sobie po lekturze książki, należą m.in.:

1. Zgodnie z badaniami psychologa o najczęściej przekręcanym nazwisku świata - Mihaly Csikszentmihaly - najszczęśliwsi jesteśmy, gdy jesteśmy pochłonięci pracą nad czymś istotnym. Swoje wnioski opiera on na badaniach polegających na 'próbkowaniu' stopnia zadowolenia uczestników badania w różnych momentach dnia, a koncepcję tę opisuje szerzej w dość popularnej i starej książce 'Flow'.

2. Umiejętność pracy głębokiej może być tym, co wyróżni nas na rynku pracy. Z mojego własnego podwórka znam historię pewnego programisty, który pracował tak, że sam jeden był w stanie napisać to, czym wcześniej zajmował się cały zespół developerów. Złodupiec potrafił tak się skupić na pracy i na dostarczaniu wartości, że w tydzień rozpykał to, co normalnemu, kilkuosobowemu zespołowi zajęłoby przynajmniej 2x tyle czasu - i to właśnie takie osoby są na rynku pracy cenione najwyżej. Umiejętność szybkiego uczenia się nowych rzeczy i umiejętność dostarczania dobrej jakości wyników w krótkim czasie to dwa najbardziej cenione skille w dowolnej branży - a żeby nabyć je oba, musimy umieć pracować w skupieniu i z wykorzystaniem całej kognitywnej mocy przerobowej.

3. Podejście wszystko-albo-nic w większości przypadków nie zadziała. Pójście do szefa i oznajmienie mu, że od tego czasu nie odbieramy maili, nie kontaktujemy się z nikim częściej, niż raz dziennie, zamykamy się na cały dzień w składziku na miotły i napieprzamy nowe funkcje i obiekty raczej nie skończy się dobrze. Dlatego - jak z każdą mądrą techniką z rozwojowych książek - trzeba dopasować ją do swojego stylu życia. Ja na przykład lubię przychodzić do pracy o 7:00 rano i przeznaczać ~2h na zajęcie się najbardziej istotnymi rzeczami, które mam już przygotowane na liście zadań zapisanej dzień wcześniej. Inspirując się kolegą z open space, kupiłam sobie w Castoramie słuchawki wygłuszające i bez żenady siedzę w nich na open space - co, jak się okazało, naprawdę pozytywnie wpływa na moją koncentrację. Możemy ustalić sobie 'sloty', w których odpowiadamy na maile i wiadomości, przesunąć spotkania na czas, w którym i tak nie jesteśmy w stanie pracować najwydajniej i od czasu do czasu zaszyć się w jednej z salek po to, żeby popracować nad czymś istotnym w spokoju.

Jeżeli jesteście świadomi swojego problemu z koncentracją i czujecie, że potrzebujecie pomocy w uporządkowaniu sobie swoich uczuć i opracowaniu planu działania - polecam. Na koniec moje pobożne życzenie, ponieważ książki i badania traktujące o podobnych problemach zaczynają pojawiać się coraz częściej - mam nadzieję, że firmy nie będą brnąć dalej w trend usadzania ludzi w ołpen spejsach brzęcząc o korporacyjnych frazesach w stylu 'increasing collaboration', 'improving communication', 'fostering innovation' (próbowałam przetłumaczyć te hasła na polski, ale tracą wtedy swoje kołczingowe zabarwienie). O premiowaniu spotkań i kontaktów z innymi kosztem samodzielnej pracy wspominała już Susan Cain w jednym z ciekawszych TED talków jakie ostatnio oglądałam, stąd też mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości koncepcja open space odejdzie do lamusa, a praca głęboka ponownie stanie się wartością - ponieważ, jak się okazuje, to właśnie ona największą wartość przynosi.

----------------------------------------------------------------

Opowiadam o książkach, które czytam, pod tagiem #nonfiction. Te posty służą mi również do tego, żeby nauczyć się dobrze pisać - stąd feedback jest bardzo mile widziany!

#ksiazka #ksiazki #czytajzwykopem #psychologia #rozwojosobisty #produktywnosc
S.....n - Dwadzieścia pięć lat życia jako rasowy piwniczak przygotowały mnie odpowied...

źródło: comment_1585405239mSxBj6QjNgTv56iaS3UwtH.jpg

Pobierz
  • 18
@Snuffkin: Od kilku lat moja praca(programista) i rozwój umiejętności w dużej mierze jest zależne od Flow.

Z takich ciekawostek, to że wchodzę Flow i jestem w stanie go utrzymać uświadomiłem sobie dopiero gdy po którymś n-tym razie zauważyłem w statysykach na zegarku, że mój puls osiąga 58/62 bicia uderzeń serca na minute w tym stanie.

Poza, gdy pisze maile i rozmawiam, czytam internet, film oglądam to około 65/75.

Świetny stan, bo
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Snuffkin: ja się obywam bez takich słuchawek. Nie wiem, jak to się dzieje, ale gdy się na czymś skupię, to w ogóle nie słyszę, o czym tam chłopaki z pokoju gadają ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nie pracuję jako programista, ale czasem zdarza mi się zakodować jakieś drobne narzędzia pomagające w pracy innym ludzikom z firmy. I z tymi mam największy problem.
Ale... A już nie będę pisać,