Wpis z mikrobloga

Nie wiem czy u was też tak w szkołach było, ale u mnie czasem nauczycielki wpadały na genialny pomysł żeby uczeń, który był przy tablicy wybierał sobie "kolegę" z klasy, który pójdzie do zadania po nim. To były dopiero trudne wybory życiowe. Albo wybierasz jakiegoś patusa i możesz liczyć na bycie gnębionym przez następny tydzień, albo wybierasz osobę, z którą chociaż czasem zamieniasz parę zdań podczas przerwy i utrudniasz tym samym sobie nawiązywanie większych znajomości w szkole. Jak ja tego nie lubiłem. Kotwica w plecy nauczycielkom, co zmuszały mnie niepotrzebnie do podejmowania takich decyzji, elo.
  • 15
@RobieZdrowaZupke: nam raz nauczycielka od matmy przy niezapowiedzianej kartkówce kazała wybrać jeszcze jedną osobę, żeby pisała. Wszyscy dupa cicho, wzrok w kartki, aż do mnie "JezusChrystusGang ty powiedz, skoro nikt nie chce" Przez chwilę myślałem którego kujona wziąć co sobie poradzi ale ostatecznie powiedziałem, że to ja już wolę dwa razy napisać. Sama w końcu kogoś wzięła, #!$%@? akcja, ale była wtedy na nas zła bo wcześniej nie rozumieliśmy jakiegoś tam
@RobieZdrowaZupke: Na fizyce w liceum mieliśmy taki zwyczaj, że trzeba było #!$%@?ć do zadania jeżeli numer w dzienniku był zgodny z datą w kalendarzu i jej wariacjami ewentualnie. Jakież zdziwienie mi się wymalowało na mordzie, kiedy w dzień moich osiemnastych urodzin szanowna pani zaprosiła mnie do tablicy. Jak już się spociłem przy tym i skończyłem zadanie to szanowna pani stwierdziła, że to prezent i wszystkiego najlepszego ( ͡° ͜ʖ