Wpis z mikrobloga

Superekslibris - co to takiego?

Dziś pod tagiem #oliteraturze będzie nieco bibliologii oraz historii książki. Zapewne każdy z Was wie, co to takiego ekslibris. Może niektórzy z Was robili też takie znaki na lekcjach plastyki czy techniki (najpewniej w formie pieczątki z ziemniaka). Zanim jednak "książki trafiły pod strzechy", i każdy mógł sobie dowolnie oznaczyć swoje tomiki, znaki własnościowe tłoczono (a czasem dodatkowo pokrywano np. złotą farbą) na oprawach ksiąg. Podnosiło to bez wątpienia prestiż księgozbioru. W przeciwieństwie do ekslibrisów czy wpisów proweniencyjnych, superekslibrisy były bardzo rzadko usuwane z opraw przez nowych właścicieli (choć znane są przypadki takiego wbicia kolejnego znaku).

Najczęściej superekslibris miał kształt herbu, czasem wraz z trzymaczami, dewizą, zawołaniem czy klejnotem (czyli tym wszystkim co rysowano dookoła herbu). Wokół tego tłoczonego znaczka umieszczano inicjały właściciela (rzadziej całe imię i nazwisko). Tak postępowali najczęściej arystokraci i hierarchia kościelna. Mieszczanie czy niżej postawiony kler zadowalali się prostymi gmerkami lub samymi inicjałami. Oczywiście bywały wyjątki - sam widziałem kiedyś superekslibris przedstawicielstwa wrocławskiego patrycjatu, który mógłby bogactwem zdobień przyćmić znaki królewskie.

Tutaj pozwolę sobie na drobną dygresję: otóż nie ma jednoznacznej definicji tego co zaliczamy do superekslibrisów. Całkiem niedawno doszło do sporu (i to dość ostrego) pomiędzy profesorem Arkadiuszem Wagnerem, a badaczką z Biblioteki Narodowej Marią Cubrzyńską-Leonarczyk, o to czy tłoczone inicjały można uznać za superekslibrisy czy też nie. W dość złośliwych artykułach naukowcy przedstawiali swoje racje. Ja wprawdzie przychylam się do opinii prof. Wagnera, że każdy tłoczony na oprawie znak identyfikujący jest superekslibrisem, ale zaznaczam, że problem jest otwarty ( ͡° ͜ʖ ͡°) (tak wiem problemypierwszegoświata :P)

Za najcenniejsze uznaje się oczywiście superekslibrisy królewskie. W Polsce znane są między innymi piękne znaki Zygmunta Augusta, Anny Jagiellonki czy królowej Marysieńki. Książka z takim tłoczeniem na oprawie od razu zyskuje na wartości. Nie istniały rzecz jasna superekslibrisy chłopskie (a przynajmniej nigdy się z czymś takim nie spotkałem - jak ktoś zna nich poda taka informację). Za pierwszy chłopski znak własnościowy z terenów współczesnej Polski uznaje się ekslibris Jury Gardzicy z początku XIX wieku.

Superekslibrisy pojawiły się wraz z książką drukowaną (poprzedzone tzw. protoekslibrisami) i zaczęły zanikać około XVIII wieku. Wykonuje się je nadal, ale od XIX wieku ustępują miejsca zwyczajnym ekslibrisom.

UWAGA! Przygotowuję (około przyszłego tygodnia) film z podstawowymi informacjami na temat starodruków. Gdyby ktoś był zainteresowany to można zostawić plusika pod tym wpisem, będę wołał. Jeśli macie jakieś sugestie co do tego co powinno znaleźć się w filmie to dajcie znać (chodzi raczej o takie ogólne informacje i ciekawostki).

(Ilustracja przedstawia superekslibris kardynała Giovanni Giacomo Millo - widoczny kapelusz kardynalski i hehe #!$%@? :P. Kilka innych przykładów takich znaków wrzucę w komentarze)

Jeśli jesteście zainteresowani tego rodzaju ciekawostkami ze świata literatury to zapraszam pod tag #oliteraturze
Recenzje książek publikuję najczęściej na YT pod ----> tym linkiem
Literackie memy, mniejsze recenzje i tym podobne rzeczy na FB ------> tutaj

#literatura #ksiazki #ksiazka #historia #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne
nowylepszyinternet - Superekslibris - co to takiego?

Dziś pod tagiem #oliteraturze...

źródło: comment_1586098559QptGYMagDqwvEDe8jTw6MG.jpg

Pobierz
  • 8
@nowylepszyinternet: Temat jest z pewnością niszowy, ale też niezwykle interesujący. Od zawsze budziło moją ciekawość, jak to możliwe, że biblioteki wielkich rodów (oglądane np. w kinie) wyglądają tak spójnie i elegancko - a to jak się okazuje element pewnego trendu/mody/zwyczaju oprawiania książek. W pierwszej chwili zaskakującym też wydało mi się, że superekslibris potrafi podnieść wartość książki. Przecież to tak jakby nabyć egzemplarz podpisany albo z dedykacją. No ale z drugiej strony
@ManfredMacx: Zdecydowanie masz rację. To od dawnych czasów był powód do dumy, a co więcej kiedy książki miał znaczną wartość to tym bardziej miało sens.
Oczywiście ci mniej zamożni też tak czynili. Znam takie znaki gdzie ktoś zamawiał piękną oprawę introligatorską (czyli specjalny rzemieślnik wykonywał mu osobną oprawę) i pomiędzy pięknymi zdobieniami umieszczał dwie (albo cztery) literki.
@ManfredMacx @nowylepszyinternet Odkopie temat, dodając ciekawostkę. Kiedyś miałem okazję zwiedzać bibliotekę na Jasnej Górze (zaprzyjazniony zakonnik oprowadzał mnie w wolnej chwili), książki tam zebrane żeby dostojniej wyglądały i nie różniły się formatem były umieszczone w pewnego rodzaju ujednolicone wielkościowo etui (takie jak na klaser do kolekcjonowania znaczków pocztowych). Niektóre pozycje śmiesznie wyglądały, wyjmujesz piękne etui wielkości A4 grube na 3cm, a w środku książeczka wielkości kieszonkowego kalendarzyka ;)
@Grzybek88: Tak się robi najczęściej wtedy kiedy książka przeszła konserwację. Wtedy wykonuje się właśnie takie pudełka wyglądające jak klasery. Oczywiście można to zrobić dla każdej książki, ale raczej biblioteki na to nie idą bo to strata miejsca. Co innego kiedy książka jest po konserwacji i dobrze jest nie narażać jej na kontakt z grzybem :) Ale zwiedzania biblioteki na Jasnej Górze zazdroszczę :)