Wpis z mikrobloga

Niedługo minie pięć lat od momentu, w którym wraz z nieznajomym człowiekiem z mirko ruszyłem w autostopową przygodę. Zaczęło się od tego, że miałem jechać z pewną dziewczyną z grupy na FB, ale sytuacja trochę się skomplikowała. O ile moi rodzicie - po początkowej salwie śmiechu - w końcu zrozumieli, że naprawdę zamierzam pojechać autostopem do Hiszpanii (nigdy wcześniej nie podróżując w taki sposób), tak jej byli, no cóż... mniej entuzjastyczni. A że powiedziała mi o tym jakieś 5 dni przed startem naszego wielkiego tripa, to musiałem na prędce opracować plan awaryjny. Wybór padł, a jakże by inaczej, na wykop.pl! Napisałem posta, nie mając większych nadziei na znalezienie kompana podróży akurat tutaj. Ale udało się i kilka dni po publikacji tamtego wpisu mieliśmy zacząć podbijać świat.

Zamiast Hiszpanii wybraliśmy Bałkany, bo większość osób związanych z #autostop polecała właśnie ten kierunek dla niedoświadczonych podróżników. Ja, lat 19, wyniki matur miałem poznać podczas wyjazdu. Kolega, o ile dobrze pamiętam, rok starszy, ale po technikum, więc również jeszcze przed studiami. Nie ustalaliśmy zbyt wielu szczegółów: rodzice kupili mi śpiwór, Człowiek z Mirko miał namiot, a ja jakieś 150 zł i pozytywne nastawienie. Byliśmy z kompletnie różnych części Polski, więc musieliśmy liczyć na to, że wykopowa natura wystarczy, abyśmy nie pozabijali się w czasie utraty naszego autostopowego dziewictwa. Do Cieszyna, gdzie mieszkał mój przyszły kompan, dojechałem dzięki kombinacji pociągu i autobusu. Szybka kolacja, winko na lepszy sen (oczywiście pędzone przez Pana Dziadka, który nie wróżył naszej eskapadzie większego sukcesu ( ͡° ͜ʖ ͡°)) i następnego dnia mieliśmy ruszać. Plany planami, wydostanie się z Cieszyna w stronę Czech zajęło nam sporo dłużej niż przewidywaliśmy, a każdy przejeżdżający patrol policji powodował bicie serca porównywalne z tym, które występuje u ofiar zawałów.

Jakimś cudem, pomimo braku doświadczenia i momentami sporych problemów (vide łapanie jakieś 6 godzin w Najgorszej Autostopowej Miejscowości Świata, czyli czeskim Brnie) po 26 godzinach moczyliśmy już stopy w wodach Adriatyku, zagryzając przy tym chleb z konserwą turystyczną. I wyczekując aż schłodzi się nasze 2-litrowe, chorwackie piwko, przechowywane oczywiście w plastikowej butelce. Bo to nie była wysokobudżetowa podróż ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wspomnień z tego wyjazdu było sporo, choć w porównaniu do kolejnych był on mimo wszystko dość spokojny. Nie obyło się jednak bez akcji, o których i tak nie opowiem rodzinie - już wystarczająco się o mnie martwią, nawet bez tej wiedzy. Jeśli jesteście zainteresowani, to mogę zrobić kolejny wpis, na temat tej podróży jak i kolejnych. A jak nie, to może przynajmniej na wpis natrafi mój wykopowy towarzysz. Poprzednie konto już dawno usunąłem, wiec nie pamiętam, jaki miałeś nick, a pewnie gdzieś tu krążysz, bo człowiek z mirko nigdy nie wychodzi.

#podroze #coolstory
  • 15