Wpis z mikrobloga

#rower

Wczoraj wieczorem na wycieczce miałem sytuację, która wkurza mnie do teraz. Jadę po wsi, cywilizowanej, niedaleko miasta, idą sobie po drugiej stronie chodnika 2 dziewczynki może 12 lat, z psem normalnych rozmiarów BEZ SMYCZY. Nagle pies patrzy w moim kierunku i zaczyna biec z wrzaskiem na mnie. Jadę koło 30 na godzinę, patrzę, a on mnie dogonił i biegnie koło mnie, tamte wołają do niego, a on nic, dalej biegnie. Przez jakieś 10 sekund nie mogłem mu uciec, usiałem się rozpędzić do ponad 40(!) na godzinę żeby dał sobie spokój. Rzuciłem tylko głośne "poj..bało was" i pojechałem dalej, ale jakby droga albo wiatr się nie pozwalał tak rozpędzić, albo po prostu zaatakował jakiegoś dziadka, to nie wiem co by było dalej, ale przecież "puszek nie gryzie"..
  • 4
@dzejdzi: Im szybciej próbujesz jechać, tym dłużej będzie gonił :) Ja tam zwalniam jak pies szczeka, krzyknę na niego, pogadam z nim, to od razu szybciej rezygnują z gonitwy.

I nie, nie gryzą raczej, u mnie przy setkach takich sytuacji jeszcze nigdy mnie nie ugryzł, więc jest to raczej promil przypadków. Ot natura psów i gonitwa we krwi za ciekawym dla nich zjawiskiem jakim jest rowerzysta.