Wpis z mikrobloga

@kakalak: leżeliśmy po seksie i dziewczyna zauważyła, że w okolicy prawego sutka mam jakiegoś guza. Z poradni chirurgii onkologicznej dostałem skierowanie na USG piersi (jedyny facet w kolejce, dookoła same plakaty o raku sutka!). Okazało się, że to nie guz, a powiększony węzeł chłonny, a raczej całe pakiety powiększonych węzłów. Wstępnie: sarkoidoza/borelioza/chłoniak. Po pierwszym pobranym węźle diagnoza była niejednoznaczna: histopatolog stwierdził, że niekoniecznie jest to chłoniak T-komórkowy, raczej to mononukleoza zakaźna
@kabasyl: to zależy której. Stosowano u mnie cztery schematy: CHOEP, DHAP, BGD, hyper-CVAD.
W cyklu choep była doksorubicyna, różowe ścierwo, po którym czułem się, jakbym dostał obuchem w łeb. Pozostałe substancje nie zdawały się wywoływać jakichś przykrych efektów.
DHAP to była mordęga, w tej chemii konieczne jest ciągłe nawodnienie, a więc przypięcie do pompy przez 24 godziny. Całość operacji okołowlewowej trwała chyba z 6 dni, więc samo w sobie tkwienie na
@regal20: Od 2017 roku zacząłem chodzić na siłownię, zrzuciłem wtedy ok. 15 kg. Od tamtej pory przykładałem się bardziej do diety. Na początku 2019 zacząłem wchodzić na masę i zauważyłem, że pomimo usilnych prób, nie jestem w stanie w ogóle przytyć, a także moje treningi są coraz mniej wydajne, siła praktycznie nie rosła. Od kwietnia (pobranie pierwszego węzła) do lipca (początek leczenia) spadłem 6 kilogramów pomimo utrzymywania surplusa kalorycznego.
@WWAldas: ćwierć wieku stuknęło mi w ubiegłym roku. Akurat wtedy też miała miejsce pierwsza z czterech progresji choroby. Lekarze oceniają szanse wyleczenia na ponad 50%. Chcemy wywołać efekt przeszczep przeciw chłoniakowi - nowe limfocyty T dawcy mają wyeliminować nowotworowy rozrost moich rodzimych limfocytów T. Ten mechanizm wykorzystuje się w leczeniu białaczek.
Poza przeszczepieniem nie ma żadnych metod terapeutycznych, które dawałyby jakiekolwiek szanse na wyleczenie. Choroba jest oporna na chemioterapię, wraca po
@Flutter_M_Shydale: odnoszę czasem wrażenie, że nie dopuszcza do siebie wciąż tego, że jestem chory. Wydaje się, że traktuje ją jak jakąś trudność, którą zwyczajnie pokonamy, jak dziesiątki dotychczasowych problemów, nie zważając na to, że droga może zakończyć się śmiercią. Mam od niej pełne wsparcie, jest przy mnie zawsze, gdy potrzebuję obecności.
@Shigella_: Notorycznie bolały mnie plecy, na co łykałem nlpz rano, by wstać i wieczorem, by zasnąć. Wspomniałem już, że wyraźnie osłabiła się moja wydajność na siłowni. W sumie to prawie do końca czerwca byłem w stanie jeździć po kilkadziesiąt km na rowerze. Załamanie pojawiło się nagle, chyba w ostatnim tygodniu czerwca. Czekając na diagnozę w domu, pozostawiony przez wakacjujących się w Egipcie domowników, nagle zacząłem codziennie gorączkować bez powodu, a w
@WWAldas: wstępnie wygląda sprawa tak, że po 30. dniach powinienem zostać wypisany, choć jest ryzyko, że nastąpi "reaktywacja wirusa" - wtedy trzeba będzie przeleżeć ze dwa tygodnie dłużej.
Po wypisie będę musiał przyjeżdżać na kontrole co tydzień (już mnie dupsko boli, gdy sobie pomyślę, że trzeba będzie 600 km zrobić jednego dnia), celem sprawdzenia, jak tam mój nowy układ krwiotwórczy funkcjonuje, a także, by określić, czy choroba czasem nie wraca. Na
Gorączkę jeszcze przypisałbym do objawów takiego stanu, ale ból uda? Nigdy w życiu.
A powiedzieli Ci lekarze o potencjalnej przyczynie? Genetyka czy po prostu samo życie? Dobrze Cie traktują lekarze? Jak rodzina i najbliżsi?