Wpis z mikrobloga

#warthunder #heheszki

Kiedy w swoim drugowojennym Ferdynandzie na RB po dziesięciu minutach mozolnej jazdy w kierunku jakiejś sensownej pozycji dostajesz nagle strzała z drugiego końca mapy od brytyjskiego FV4202 z połowy lat 50, które to trafienie zabija strzelca, dowódcę i niszczy zamek, po czym cholerne P47 zrzuca tonę bomb i dziesięć rakiet szczęśliwie zrywając tylko obie gąski i zabijając ładowniczego, następne dziesięć minut spędzasz dzieląc czas pomiędzy gaszenie pożarów wywołanych obrywaniem od kolejnych pięciu czołgów, które zainteresowały się darmowym celem, paniczną próbę naprawy CZEGOKOLWIEK, zastanawianiem się, czy znowu koszt naprawy jednego pojazdu dwukrotnie przekroczy zysk z gry, oraz modlitwą do Kurta Knispela, aż znienacka wygrywasz rundę, bo twoja drużyna pozamiatała przeciwników zbyt skoncentrowanych na próbie zniszczenia ciebie.
źródło: comment_1590158868kQ8pS3jH82tQDwWPI10jsv.jpg
  • 3