Wpis z mikrobloga

Nadal wierzę we wróżki
Trwałość wspólnot możliwa jest dlatego, że każde pokolenie przepisuje stare mity po swojemu. Czas to zrobić z opowieścią o Europie.
Marcin Napiórkowski - Tygodnik Powszechny
fragmenty, ale polecam przeczytać całość klikając link wyżej:

1. Za każdym razem, kiedy jakieś dziecko powie: „Nie wierzę we wróżki!”, jedna wróżka pada ­nieżywa. Życie to nie bajka, ale gdy rozejrzeć się wokoło, podobnych przykładów nie brakuje. Kiedy dostatecznie ważni ludzie powtórzą wystarczająco głośno: „nie wierzę w tę firmę”, ceny akcji spadają. Gdy eksperci i agencje ratingowe mówią: „nie wierzę w to państwo”, koszty obsługi długu rosną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Świat rozpięty jest na niewidzialnych niciach zaufania. Na oczekiwaniach, snuciu planów i trzymaniu się tego, co sobie założyliśmy. A przede wszystkim na opowieściach, które wszystkie te sieci tkają i podtrzymują. Im bardziej złożony i zglobalizowany świat, im bardziej skomplikowane więzy łączą nas z ludźmi zamieszkującymi odległe kontynenty, tym ważniejsza i bardziej subtelna staje się oplatająca nas sieć zbiorowej wyobraźni.

2. Ludzie nie potrafią żyć bez opowieści. To nie wiara w moc opowieści jest oznaką naiwności, lecz przekonanie, że możemy się bez nich obejść. Z punktu widzenia antropologii to oczywiste.

Mity to nie coś, z czego się wyrasta, lecz niezbędna instrukcja obsługi rzeczywistości. Jako jednostki potrzebujemy narracji i modeli poznawczych, które będą nam objaśniać świat, motywować do działania, wskazywać cele i przestrzegać przed niebezpieczeństwem. Jako wspólnoty potrzebujemy symboli, które pozwolą nam budować poczucie solidarności i synchronizować zbiorowe wysiłki.

Nie ma innej ucieczki przed mitem jak tylko w inny mit. Zwycięstwo nad opowieścią odnieść może tylko inna, lepsza opowieść.

3. Dlatego rację miał prezydent Andrzej Duda, kiedy nazwał Europę „wyimaginowaną wspólnotą”.

Wspólna Europa jest niczym więcej jak tylko piękną opowieścią.

Musimy jednak pamiętać, że narody też są opowieściami. Z perspektywy XXI stulecia łatwo uznajemy je za odwieczne i wieczne. Ulegamy tym samym złudzeniom, projektując w odległą przeszłość dzisiejszą mapę świata, podzieloną na równoważne sobie, kolorowe puzzle o w miarę stabilnym kształcie. W rzeczywistości nowoczesny naród, związany z państwem i obejmujący wszystkich obywateli, to wynalazek świeży.

Także regiony nie składają się po prostu z gór, rzek i jezior, lecz raczej ze wspólnej pamięci tego, co się na ich tle rozgrywało. Składają się z rytuałów, smaków, a także ze wspomnień o rytuałach i smakach, które zagubiły się gdzieś po drodze do współczesności.

Nawet rodzina, na ile wykracza poza swoją biologiczną (nie)oczywistość, składa się właśnie ze wspólnych opowieści. Łączy ją mapa miejsc odwiedzonych kiedyś przez ludzi, z którymi czujemy się spokrewnieni, i kalendarz rocznic upamiętniających sprawy wielkie i małe.

Wspólna Europa nie jest więc żadnym wyjątkiem. Każda wspólnota jest wyimaginowana i trwa tylko tak długo, jak długo żywe pozostają podtrzymujące ją opowieści.

5. Unia Europejska wiele osiągnęła. Dziś jednak potrzebujemy znacznie więcej. Ci, którym bliska jest idea wspólnej Europy, muszą więc bardzo uważać, by dotychczasowe sukcesy nie przyćmiły im przyszłych wyzwań i z kapitału nie zmieniły się w brzemię. Wspólna Europa ma sens tylko jako projekt odważnie wychylony ku jutru. Bez wielkich, zuchwałych marzeń traci atrakcyjność, zmieniając się w maszynkę do mniej lub bardziej sprawiedliwego dzielenia pieniędzy.

Unia ufundowana została na wspólnym przezwyciężeniu trudnej przeszłości. Karmiła się nadzieją zrodzoną z gojenia ran. Dziś, gdy te rany biegnące wzdłuż międzypaństwowych granic nieźle się już zabliźniły, pora zwrócić się ku innym, ropiejącym wrzodom.

Potrzebna nam Unia bardziej sprawiedliwa, odważniej walcząca z nierównościami, dostrzegająca przepaści dzielące bogatych i biednych. Potrzebna nam Unia, która otwarcie mierzy się z kolonialnymi źródłami swego bogactwa; dla której przyjmowanie uchodźców to o wiele za mało. Potrzebna nam wspólna Europa kierowana marzeniem o świecie, gdzie równie prawdopodobne będą podróże na studia, wakacje lub do pracy z Akry do Paryża, jak te przebiegające w drugą stronę. Dopiero wówczas można będzie mówić o gojeniu historycznych ran.

Mądra Europa uświadamia sobie nie tylko swoją wielkość (ponad 440 mln mieszkańców, ustępuje tylko Chinom i Indiom), lecz także swoją małość (zamieszkuje ją niecałe 6 proc. ludności świata). Potrzebujemy silnej Unii, ale nie przeciw innym światowym mocarstwom. Unia nie przelicytuje państw narodowych w tym, w czym są najlepsze – w dbaniu o interesy i wytrwałym walczeniu o swoje. Dlatego powinna je uzupełniać. Potrzebna nam Unia jako odważny i otwarty partner dla Chin i USA, ale też dla Afryki, która zasługuje na więcej, i dla wielu innych miejsc, które dziś nawet nie istnieją na naszej wyobrażonej mapie planów i interesów.

6. Jeżeli chcemy stawić czoło globalnym wyzwaniom przyspieszającego świata, to musimy wymyślić Europę na nowo. Najlepiej jako pomost, który prowadzi nas od tego, co lokalne i najbliższe, przez tożsamości narodowe, ku szerszym jeszcze horyzontom solidarności i odpowiedzialności. Być może najważniejszym, co może nam dać doświadczenie wspólnej Europy, jest właśnie odkrycie rysującego się na horyzoncie kolejnego poziomu tożsamości. Mit Unii może poprowadzić Europę ku następnej, ledwie na razie rozpoczętej opowieści. Ku świadomości, że zamieszkujemy wspólną planetę. Jej los będzie losem nas wszystkich.

#neuropa #gruparatowaniapoziomu #ue #uniaeuropejska #europafoederis
źródło: comment_1593676715ulyiTe8ET2OujMpv2j424g.jpg
  • 8
a o to Ci chodziło. Sorka za zgryźliwość. Raczej wskazuje, że przyjmowanie uchodźców to nie jest rozwiąże bałaganu, za które europejskie państwa kolonialne są odpowiedzialne. Ale brak tutaj szczegółów.

Potrzebna nam Unia, która otwarcie mierzy się z kolonialnymi źródłami swego bogactwa; dla której przyjmowanie uchodźców to o wiele za mało.


@CynicznyMarksista:
Musimy jednak pamiętać, że narody też są opowieściami. Z perspektywy XXI stulecia łatwo uznajemy je za odwieczne i wieczne. Ulegamy tym samym złudzeniom, projektując w odległą przeszłość dzisiejszą mapę świata, podzieloną na równoważne sobie, kolorowe puzzle o w miarę stabilnym kształcie. W rzeczywistości nowoczesny naród, związany z państwem i obejmujący wszystkich obywateli, to wynalazek świeży.


@yeron: próbowałem to kilka razy w towarzystwie głośniej powiedzieć - no nie powiem, było śmiesznie jak
@geuze: to, że przed XIX wiekiem narodów nie było, to mit. Nie było narodów we współczesnym rozumieniu, ale np. w Rzeczypospolitej szlachta i elity jak najbardziej miały świadomość obywatelską i w dużym stopniu - również narodową. Nie był to oczywiście naród taki jak obecnie mamy, ale tworzenie polskiej narodowości to proces, który zaczął się już w średniowieczu, a w XIX wieku przyspieszył poprzez wciągnięcie w orbitę także chłopów.