Wpis z mikrobloga

@goodRice Wszystko zależy od zawodu jaki się wykonuje. Obecnie relatywnie mało jest zawodów bezsensownych, co nie oznacza że mało pracy się marnuje. Jestem inżynierem, pracuję nad rozwojem pojazdów pod kątem dalekiej przyszłości. Czuję, że moja praca ma sens (pomimo tego, że jej efekty zobaczę najwcześniej za 5 lat), ale jest ona pełna bezsensownych czynności, które ją sabotują. Tym samym rzeczywista efektywność wynosi jakieś dwie godziny z ośmiu. Jeszcze lepiej widać to na
@JEST-SUPER: tak, na każdym stanowisku da się zrobić coś przydatnego, ale co jeśli cały sektor jest bezsensowny? Czasem indywidualne stanowisko, czy osoba może być pomocna, ale istnienie jej pracy wynika z np. przepisów i gdyby te przepisy nie istniały, nie istniałaby jej praca...
@Szanowny_Wykopek: na prawdę tak uważasz? że mało jest zawodów bezsensownych? Ja uważam, że jest takich bardzo dużo, a już na pewno jest dużo niepotrzebnych i bezsensownych zadań w zawodach, które są przydatne - to o czym mówisz, że sabotują one twoją faktyczną pracę. Polecam Ci przeczytanie książki, ja jestem w połowie i już dała mi wiele do myślenia.
@JEST-SUPER: np. badanie satysfakcji klienta, bądź wdrażanie (w teorii) misji firmy, różne stanowiska administracyjne (np. na uczelniach, dziekan, pro-dziekan...kierownik zakładu x, kierownik zakładu y) - najczęściej takie prace to ściema, która przeszkadza wszystkim dookoła i nic z takiej pracy nie wynika, ale takich stanowisk jest dużo. Albo np. praca w HR, organizowanie imprez firmowych, wolontariatów, akcji, w których nikt i tak nie chce uczestniczyć. Myślę, że bezsensownych prac jest bardzo dużo,