Wpis z mikrobloga

Cześć. Jest to moje nowe konto, zarejestrowałem się głównie po to żeby poruszyc pewien ważny temat. Temat, który zapewne każdego z Was dotyczy jako młodych ludzi, w stopniu mniejszym lub większym ale dotyczy. Jestem psychoterapeutą pracującym w jednym ze specjalistycznych ośrodków w dużym polskim mieście. Od pewnie dużej części z Was jestem ponad dwukrotnie starszy, chciałbym przekazać Wam pewne informacje o których pewnie spora część z Was coś słyszała ale zasadniczo nic konkretnego. Temat poważny, dotyczący social mediów, depresji, uzależnień na tle behawioralnym i płynących z tego zagrożeń.. Wszystko od strony "kuchni", chociaż nie o wszystkim będę mógł napisać bo obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Nie wszystkie tematy da sie w pełni poruszyc tylko za pomocą słowa pisanego. Momentami będę stosował również pewne uproszczenia bo też nie sądze żeby suchy przekaz medyczny był tym, który trafi do młodych ludzi.

Pewnie słyszeliście o tym, że charakter człowieka kształtuje się do 35 roku życia. Nie do końca jest to prawdą ale faktem jest, że w okresie 18-25 lat zachodzi najbardziej intensywny proces "dorastania". Ma miejsce odseparowanie się od rodziców, zmiana otoczenia i uczenie się samodzielnego życia. To jakich zachowań się wtedy nauczymy, jakich ludzi poznamy będzie miało wpływ jakimi osobami będziemy po 30stce - czy zgorzkniałymi zamkniętymi na świat czy zdolnymi chociażby do założenia szczęśliwej rodziny.

Jeszcze niedawo wszystko "grało" sprawnie, aż do momentu pojawienia się social media. Na początku było niewinnie - ograniczało się to do for tematycznych i gadu-gadu. Potem zaczęły powstawać "kombajny" łączące w sobie wiele funkcji, epuls, grono, fotka, nasza klasa. W końcu nadszedł super-kombajn czyli facebook w dodatku o zasięgu globalnym. Zbiegło się to z rozwojem smartfonów i mobilnego internetu. Sprawiło to, że wszystkie te kombajny zaczęły być dostępne nie tylko w momencie włączenia komputera ale praktycznie w każdym momencie siegnięcia do kieszeni. Z facebooka wyewulowały aplikacje - tinder, instagram, snapchat, tiktok. W tle tego wszystkiego rozwijały się oczywiście serwisy pornograficzne, które na obecną chwilę nie są już tylko serwisami z filmami ale serwisami zrzeszającymi społeczności o podobnych gustach pornograficznych.

Mózg młodego człowieka, który dojrzewa w dobie rozwoju tych "technologii" (chociaż technologia to zbyt pozytywne słowo) jest plastyczny, dostosowuje się, poznaje nowości, uczy się ich i łączy z nimi łańcuchy skojarzeń związane ze stanami takimi jak radość, euforia, przyjemność, zniechęcenie, ciekawość. Obsługa tych aplikacji to proces nabyty i są z nim zwiazane pojęcia takie jak warunkowanie instrumentalne i warunkowanie klasyczne. Ciekawych świata zachęcam do wygooglowania tych pojęć. Tym mniej ciekawym powiem, że warunkowanie klasyczne to jest po prostu słynny eksperyment z psem Pawłowa. Czyli sztuczne wywołanie oczekiwanej reakcji na bodziec obojętny poprzez wywołanie skojarzenia go z bodźcem bezwarunkowym. M.in. dlatego starsze pokolenia nie widzą nic nadzwyczaj ciekawego w tych aplikacjach, a tłumaczenie obsługi ich wiąże się z totalnym niezrozumieniem i odpuszczeniem. Starsze pokolenia nie widzą w tych serwisach nic nadzwyczaj interesujacego, a co za tym idzie są z góry nastawione negatywnie do nauki ich obsługi. Są jak najbardziej w stanie się tej obsługi nauczyć ale po prostu podświadomie nie chcą.

U młodych procesy mózgowe i skojarzenia wywoływane z tymi aplikacjami są już na tyle posunięte, że zachowuje reakcja "wybudzenie telefonu -> otworzenie aplikacji -> sprawdzenie nowości -> pobudzenie ośrodku mózgowego odpowiedzialnego za radość, ciekawość, emocje". Tak samo jak u psa Pawłowa dźwięk dzwonka powodował wydzielanie się śliny. Wszystko to jest określane jako łańcuchy behawioralne, a prawdziwy problem powstaje gdy tych bodźców jest na tyle dużo, że procesy mózgowe za nimi nie nadążają, neurony zaczynają pracować niepoprawnie, a co za tym idzie dochodzi wtedy do patologii działań mózgu.

Działanie mózgu jest w większości procesem biomedycznym, co prawda w wielu aspektach ciągle niezbadanym. Niemniej jednak istnieją ośrodki odpowiedzialne za wysyłanie bodźców, "kanały" do przesyłania tych bodźców, ośrodki odpowiedzialne za odbieranie bodźców, ośrodki je "rozpoznające", ośrodki kojarzące. Wydajność tych procesów jest ograniczona, co za tym idzie gdy bodźców jest za dużo niektóre zaczynają być ignorowane, przez co koncentracja się obniża. Można to co prawda wyćwiczyć ale istnieją w tym granice. Cały ten proces jest też związany z wytwarzaniem substancji zwanej dopaminą, potocznie zwanej jako hormon szczęścia. Kiedy robimy coś przyjemnego w mózgu wydziela się dopamina, mózg "lubi" dopaminę więc dość szybko tworzy skojarzenie "cokolwiek robisz rób to częściej, będzie więcej dopaminy". Ale gdy dopaminy jest za dużo dochodzi do patologii, zwiększa się tolerancja na nią, a to co wcześniej sprawiało przyjemność, staje się normalne, mózg zaczyna się domagać co raz silniejszych bodźców. Zaczyna się proces uzależnienia. Uzależnienia na tle behawioralnym różnią się od uzależnień "substancjowych" tym, że czynnik wywołujący radość musi być stale intensyfikowany. Dla alkoholika na każdym etapie uzależnienia ukojenie będzie dawał alkohol. Dla osoby uzależnionej od pornografii oglądanie "normalnego" seksu będzie wystarczajace tylko na początku, wraz z rozwojem uzależnienia osoba chora będzie sięgać po pornografie mocniejszą, pełną dewiacji, przemocy, wykorzystania zwierząt. Dla ciekawych odsyłam do wygooglowania hasła "układ nagrody".

Tu przechodzimy do innego rodzaju uzależnień behawawioralnych, a mianowicie uzależnień od internetu. Z niego wywodzą się uzależenienie od smartfona. Z uzależnienia od smartfona wywodzą się uzależnienia od aplikacji dających "radość" czyli instagram, tinder, snapchat, tik-tok. Z uzależnienia od tindera wywodzi się m.in. seksoholizm, z uzależnienia od instagrama wywodzą się zaburzenia na tle oceniania własnej wartości. Ważna kwestia - osoba uzależniona na tle behawioralnym nigdy nie będzie wiedzieć, że jest uzależniona. Jej mózg pracuje w inny sposób, ośrodki intepretujące dane zachowanie działają nieprawidłowo, a co za tym idzie źle oceniają rzeczywistość. Zachowania złe tłumaczą sobie na dobre. Prawie nigdy nie przyjmują do wiadomości, że są faktycznie uzależnione. Mózg broni się przed tą diagnozą bo może to oznaczać odcięcie dopływu dopaminy. Zmiany na tle neurologicznym są często nieodwracalne, to nie jest kość, która się zrośnie. Dlatego w skutek ciągłego uszkodzania mózgu osoby chore przestają radzić sobie same ze sobą, farmakologia nie pomaga, depresja jedynie się nasila i często taka osoba jest już nie do odratowania. Kończy się to samobójstwem.

Nie chcę straszyć. Nie ma substancji tylko złych albo tylko dobrych. Ale wszystko co przyjmujecie w dawkach większych niż przyzwoite prowadzi do uzależnień. Jeśli np. dużo swipujecie na tinderze, jeśli głównie zbieracie tam pary ale nie robicie niczego faktycznie konkretnego aby naprawdę drugiego człowieka poznać to znaczy, że nadużywacie danej aplikacji. Jeśli na instagramie gonicie za lajkami, za zasiegiem, chcecie być podziwiani przez jak największą liczbę osób, na własnych zdjeciach widzicie tylko wady, a z 90% osób, które Was tam obserwują albo które Wy obserwujecie nie utrzymujecie żadnego realnego kontaktu to też nadużywacie tej aplikacji.

Jako lekarze naprawdę znamy te aplikacje i mechanizmy, które tam działają. Na sympozjach na które jeździmy wykłady na temat social mediów to stały punkt programu. Prawie każda młoda osoba, która do nas przychodzi na terapię mówi o tym, że nie panuje nad swoimi stanami świadomości używając tindera lub instagrama. Mężczyźni nie wiedzą jak rozmawiać i dotrzeć do kobiet bo notorycznie są przez nie odrzucane jako "gorsi". Kobiety z kolei mówią o tym, że mężczyźni przestali wywoływać w nich jakieś większe emocje, wszystko co robią wydaje się dla nich nieciekawe. Dotyczy to także terapii par, osoby w związkach mówią o tym, że partner przestał ich interesować, że wieczory polegają na uciekanie w świat instagrama, netflixa, facebooka, bo tam jest ciekawiej. W przypadku starszych pacjentów takich problemów nie ma - tam są problemy alkoholizmu, poczucia "wypalenia w życiu", utraty kontaktu ze swoimi dziećmi. Ale prawie nigdy tinder czy instagram. Za to między kolegami, którzy widzą młodego pacjenta wychodzącego z gabinetu prawie zawsze pytamy w stylu "co tam? kolejny instagram?".

I musicie być świadomi - my nie jesteśmy w stanie tego wyleczyć. Godzinna rozmowa raz na tydzień nie pomoże, bo smartfon jest z Wami przez pozostałe 167 godzin. Nie wygramy z nim. My też jesteśmy ludźmi, też mamy prywatne problemy, a rozmawiając kilka razy dziennie na ten sam temat z kolejnym już pacjentem czasem nam się to po prostu miesza, jak w każdej pracy. Jednym z etapów terapii jest poproszenie osoby uzależnionej do podania nam danych do swoich kont na social media w celu obserwacji. I my wtedy widzimy, że postęp jest znikomy, że możemy mówić o szkodliwości i wskazywać drogi, ale potem taka osoba wychodzi z gabinetu i przez następne 7 dni czynnie korzysta z tych aplikacji jak gdyby nigdy nic. Trochę na zasadzie "ok, terapia odbębniona, pora wrzucić fotkę na instagram". Terapia polega na samokontroli, a ta jest bardzo trudna w przypadku gdy mózg po prostu działa niepoprawnie. Pomoc może otoczenie, które odciągnie osobę od telefonu ale to też nie jest łatwe bo nie da się z kimś przebywać cały czas. A nawet jeśli się da to osoba chora i tak w trakcie robienia innych czynności będzie myślała tylko o tym żeby sprawdzić telefon bo tam powinno być coś ciekawszego. Dlatego ważnym jest żeby odnaleźć zajecia tak absorbujące żeby na sprawdzanie telefonu nie mieć czasu i możliwości. Przykłady to uprawianie intensywnego ruchowego sportu albo zmiana pracy na intensywną (np. kelner w bardzo zatłoczonej restauracji). Pomocne są też tzw. grupy "Anonimowych" gdzie można zobaczyć osoby tak samo uzależnione przed których jest mniejszy wstyd przyznać się do własnych słabości.

Bardzo Was proszę abyście nigdy nie wyśmiewali i nie ignorowali tego tematu. To nie jest żadne "nie chce mi się czytać", to nie jest "Ok, boomer". Czujemy się odpowiedzialni za ludzi chorych, czujemy się odpowiedzialni za młodsze pokolenia. Na podstawie tego ile mamy pacjentów i w jakim oni są wieku mogę Wam śmiało powiedzieć, że to są ludzie z Waszego otoczenia, prawie każdy z Was ma w swoim gronie osobę, ktora sobie z tym nie radzi ale nigdy o tym nie powie. I jakkolwiek to dziwnie zabrzmi taka osoba jest naprawdę w dużym niebezpieczeństwie. Jeśli widzicie objawy u niej, jeśli widzicie je u siebie to działajcie, pomóżcie bo za jakiś czas może być już za późno. Odinstalujcie instagram, odinstalujcie tindera jeśli widzicie, że wpływa na Wasze złe samopoczucie i obniża poczucie wartości. Nie pompujcie także ego chorej osoby, dając jej lajki bo przyczyniacie się do jej uzależnienia. I proszę, wyślijcie ten tekst każdemu kto może potrzebować pomocy jeśli uważacie, że jest w nim sens. Jeśli uda się uratować przynajmniej jedną osobę to będę się cieszył, że go napisałem.

Czy miałem pacjentów, którzy popełnili samobójstwo? Tak.

PS. na dole dodalem tagi na podstawie rankingu najpopularniejszych, a które uznałem, że mogą mieć coś wspólnego z tym tekstem.

#depresja #tinder #instagram #socialmedia #snapchat #qualitycontent #przegryw #gruparatowaniapoziomu #anonimowemirkowyznania #zdrowie
  • 61
@poprostuczlowiek czy dla osób uzależnionych w taki sposób podejmowana jest jakaś farmakoterapia? Jakieś p/lękowe celem zmniejszenia poczucia strachu przed odrzuceniem w social mediach? Zdaję sobie sprawę, że nie można generalizować przypadków, szczególnie w psychiatrii, po prostu interesuje mnie ewentualna farmakoterapia.
@pannapolka: Jak najbardziej ale nie należy myśleć o tym jako cudownym środku. Farmakologia pomaga lepiej przepracować terapię z tym, że to psychiatrzy, a nie psychoterapeuci decydują o dobrze leków. My dajemy tylko skierowanie do nich gdy pacjent mówi, że nie radzi sobie z terapią. Takie środki pomogą w samozaparciu w dążeniu do celu ale nie wyleczą.
@poprostuczlowiek: Skoro na tagi wbił ekspert to pozwolę sobie zapytać.

W książce nt. działania mózgu, której cytat niedawno postowałem było napisane, że podczas seksu "wyłącza się" płat czołowy i jednostki sobą zainteresowane kompletnie zapominają o konsekwencjach.

Jak wygląda terapia człowieka uzależnionego od pornografii, który po odczuciu minimum podniecenia jest w stanie kompletnie zapomnieć o takim chociażby #nofapchallenge? Później taką jednostkę bardzo często atakują wyrzuty sumienia, sporo fapstronautów (tak nazywają się
@NosParysa: Przede wszystkim nie ma "uniwersalnej terapii", terapie się dobiera pod człowieka, po długim wywiadzie z pacjentem, po znalezieniu źródła jego uzależnienia. Bo to nie jest tak, że ktoś po prostu lubi orgazm, albo ktoś po prostu lubi popatrzeć na pornografię. To są mechanizmy wyuczone. Dlatego nie stosuje się gotowców.

Zasadniczo leczenie uzależnienia od pornografii z terapeutycznego punktu widzenia traktuje się jak każde inne uzależnienie behawioralne. Trzeba zatrzymać proces i go
@szoprojekt_pl: Rzetelne mogą być tylko takie poparte naukowym badaniem, a takiego nie da się miarodajnie przeprowadzic. Ale tak jak pisałem - działanie wszystkich tych aplikacji jest oparte na układzie nagrody, warunkowaniu instrumentalnym i warunkowaniu klasycznym. A to są bardzo stare metody, tymi metodami szkoli się chociażby psy. Jeśli jesteś zainteresowany głębiej tematem to bez problemu znajdziesz w internecie i literaturze "lopatologiczne" wyjaśnienie działanie tych mechanizmów.
@poprostuczlowiek
moim zdaniem nie ma już odwrotu, patologiczne zachowania staną się normą - obecnie brak obecności w mediach społecznych wiąże się z ostracyzmem i nie mówię tu tylko o dzieciakach. Scenariusz z jednego odcinka black mirror to już rzeczywistość, a banowanie kont na serwisach społecznościowych to prawie jak komunistyczny wilczy bilet.

Nie mając fb/insta i innych ustrojstw będziesz miał 99% mniej znajomych, nie mając linkedina będziesz miał ograniczony dostęp do rynku pracy