Wpis z mikrobloga

Trochę w związku z wczorajszym wpisem na temat mandatów dla #hulajnogaelektryczna w #krakow i nienawistnych komentarzy dotyczących tychże hulajnóg, chciałbym opisać jak to królewskie miasto chroni nas przed paraliżem komunikacyjnym.

Od dawna ‚promowane’ jest porzucenie samochodu na rzecz komunikacji miejskiej. W związku z tym niedawno podniesiono ceny biletów. Aktualnie słychać głosy o kolejnej podwyżce. Zniknąć maja bilety 20-minutowe za 3,40, a w ich miejsce maja się pojawić 10-minutowe za 3zl. Żeby lepiej opisać te zmianę chciałbym wspomnieć, ze w godzinach szczytu w 10 min ciezko się dostać z chociażby Urzędu Marszałkowskiego na Nowy Kleparz (3 przystanki), czy z Miasteczka Studenckiego na Czarnowiejska, nie mówiąc już o Placu Inwalidów (odpowiednio 2 i 3 przystanki). Szybciej można podróżować pieszo.
Zniknąć maja tez bilety 50-minutowe za 4,60 (poprawcie mnie, jeśli się pomyliłem), a w ich miejsce maja wskoczyć bilety godzinne za 6zl.
Żeby jednak zachęcić ludzi do porzucenia samochodów, podrożały tez strefy płatnego parkowania. Koszt godzinnego postoju wynosi od 4 do 6zl w zależności od strefy. Oczywiście można wykupić abonament, który dla osoby nie mieszkającej w Krakowie kosztował 200zl/msc, ale ostatnio podrożał do 300-500zl w zależności od strefy. W dodatku na takim abonamencie można parkować tylko w konkretnej podstrefie (można chyba wybrać dwie), wiec jeśli mieszkasz na granicy podstref, to masz problem. Dla porównania, miejsce parkingowe u mnie w bloku można spokojnie wynająć za 200zl/msc. Abonamenty dla mieszkańców kosztujące 10zl/msc maja w najbliższym czasie ‚na prośbę mieszkancow’, jak tłumaczy miasto, podrożeć do 100zl/msc. Żeby moc starać się o taki abonament trzeba spełnić milion różnych warunków, od płacenia podatków w Krakowie (co jest zrozumiałe) do śmiesznych reguł dotyczących rejestracji samochodu w Krakowie i innych kończąc. Oczywiście, jeśli samochód nie jest zarejestrowany na was lub jest w leasingu, potrzebujecie kolejnych pism.
Strefa płatnego parkowania powiększa się mniej więcej co kilka miesięcy, o czym urzędnicy informują wkładając tekturowe ulotki za wycieraczki. Ostatnio cały parking musiał zdrapywać je z szyb, po tym jak spadł deszcz, a następnie zrobiło się ciepło.

Ludzie jak ja - mieszkający blisko centrum, a pracujący poza miastem maja problem. Oczywiście można podjechać przykładowo bardzo wygodnym SKA, z czego czasem korzystam. Problem w tym, ze SKA kursuje bardzo rzadko, a godziny kursów pozostawiają wiele do życzenia.
Ludzie w odwrotnej sytuacji - mieszkający poza Krakowem, a dojeżdżający do centrum do pracy, tez maja problem, bo miasto posiada, o ile się nie mylę, około 860 miejsc na parkingach P+R, które są zreszta wiecznie zajęte.

Żeby było śmieszniej, z miasta zniknęły rowery miejskie, które były bardzo mocno wykorzystywane, ale nieopłacalne, czy coś, wiec nie ma operatora.

W takiej sytuacji jedynymi rozsądnymi środkami transportu są samochód, własny rower i hulajnoga.
Rowerem nie zawsze chce mi się jeździć, bo idąc np do znajomych się napić, nie bardzo chce mi się myśleć o tym czy będę go musiał prowadzić z powrotem czy zostawić tam i wracać uberem. A taka hulajnoga? Chce podjechać do centrum - bilecik 20-minutowy za 3,40, z przesiadka i bez gwarancji, ze zdążę w te 20 min dojechać. A hulajnoga jestem w stanie bez problemu dostać się tam w 7 min, płacąc 3,50. Nie przejmuje się tez wtedy tym czy będę mógł nią wracać - jeśli nie, to pojadę czymkolwiek innym. Nie przejmuje się czy mi ja ktoś ukradnie, bo nie jest moja. Jestem na miejscu szybko, bez stresu i w podobnej cenie jak komunikacja.

Ale spokojnie, z hulajnogami miasto tez sobie poradzi - zaczynaja tworzyć specjalne miejsca postojowe, poza którymi nie będzie można ich zostawić. I jeśli w przypadku centrum takie coś ma sens, tak w sytuacji, gdzie każdy bierze hulajnogę z pod swojego bloku, nie ma to szans powodzenia.

Pozdrawiam wszystkich próbujących poruszać się po Krakowie :)
  • 6
@FilusN: może te miejsca będą obowiązywać tylko w centrum, a na osiedlach "po staremu"?

A niezależnie od tego pełna zgoda - to miasto robi pod górkę, ale ludzie będą płakać, stać w korkach i płacić - niestety, fakty są takie że poziom życia nam się podnosi i dzisiaj bilet za "złoty dwadzieścia" jak za starych czasów to by było za darmo - miasto o tym wie i doi :/
Od dawna ‚promowane’ jest porzucenie samochodu na rzecz komunikacji miejskiej. W związku z tym niedawno podniesiono ceny biletów. Aktualnie słychać głosy o kolejnej podwyżce.


@FilusN: Nie w związku z tym, tylko z faktem, że utrzymanie komunikacji miejskiej jest mega drogie. Tym bardziej teraz gdy wciąż niezbyt dużo ludzi jeździ / kupuje bilety.