Wpis z mikrobloga

Manewry

Tak spędzali czas artylerzyści na froncie. Korzystając z dogodnej okazji i wychodząc z założenia, że brak aktywności prowadzi do lenistwa i rozkładu morale, generał Szilágyi postanowił przeprowadzić ćwiczenia w zakresie prowadzenia ruchomego ognia zaporowego. Żołnierze z uznaniem odebrali pomysł swojego dowódcy, które to uznanie wyrażali w przekleństwach chyba wszystkich języków, jakie tylko można było usłyszeć w c.k Armii.

W międzyczasie do sztabu przybywały wieści z innych frontów. Wiadomości o zdobyciu Belgradu oraz rozległych obszarów w Afryce zostały szybko rozpowszechnione wśród żołnierzy, natomiast żaden z nich nie miał pełnego obrazu rzeczy. Selektywna cenzura zapobiegła rozejściu się informacji o wtargnięciu do alzackich fortów oraz o niezbyt dobrym dla Trójprzymierza wyniku walk morskich na Morzu Czarnym.

Tak samo nikt nie wiedział jeszcze o fakcie powolnego budzenia się tendencji separatystycznych w kraju. Wojsko, znajdujące się poza granicami i będące w ciągłej gotowości do walki, było skutecznie izolowane od wszelkich zawirowań w Europie i na świecie. Pewien problem stanowiły listy, ale i ten rozwiązano wstrzymując "tymczasowo" korespondencję.

Ten stan rzeczy miał zostać wkrótce przerwany. Połączone dowództwo podjęło decyzję o przerzuceniu armii w trybie alarmowym na front zachodni, o czym poinformowało za pośrednictwem przybyłego z odpowiednim rozkazem łącznika. Zaraz po jego odjechaniu generał kazał przygotować dywizję do przerzutu koleją, następnie zaś sam odjechał w kierunku Strasburga, by osobiście zorientować się w sytuacji i ustalić wspólny plan działania z dowódcą obrony.

#wielkawojnafabularnie
  • 3