Wpis z mikrobloga

Zainspirowany wpisem użytkownika @Korba112 o kobiecie która popełniła samobójstwo po porodzie opowiem wam co się wczoraj #!$%@? u nas w zakładzie pogrzebowym.
Godzina 20 dostaje telefon od dyspozytora czy nie pojadę na interwencje bo trzeba zabrać kobietę waga około 250kg. Zgadzam się bo i tak nic innego do roboty nie było a chłopakom trzeba pomóc, ubieram się i za 5 min wpada po mnie ekipa.
Dojeżdżamy na miejsce, kamienica w centrum miasta, kolega prowadzi nas na podwórko, później przez drzwi prowadzące do piwnicy. Myśle sobie będzie ciekawie skoro tak już się zaczyna. Schodzimy w 6 chłopa i to co zobaczyliśmy chyba zostanie w mojej pamięci do końca życia. W małym pokoju w piwnicy zaadoptowanej pod mieszkanie leży pomiędzy łóżkiem a stołem kobieta około 60 lat tak jak już wcześniej pisałem 250kg na pewno. Leży już tak od 6 do 8 dni na pewno, ciało w stanie takiego rozkładu że skóra odchodzi sama. W powietrzu stado much. Jeden z ekipy nie wytrzymał i oddał obiad na szczęście udało mu się uciec. Ten pokoik wyglądał tak jak by stado meneli urządzało sobie tam imprezy przez dwa lata codziennie. Około 1000 butelek na szafkach, stole i podłodze która pływała we krwi. Po krótkiej naradzie, otwarciu okien i wstrzymywaniu odruchu wymiotnego zabieramy się do akcji wynoszenia ciała, niestety po 15 minutach rezygnujemy. Bez specjalnego sprzętu się nie obejdzie, po za tym przejścia są za ciasne żeby podejmować jakiekolwiek próby wynoszenia ciała. Rezygnujemy i zostawiamy zlecenie firmie która ma trochę sprzętu i specjalizuje się w takich interwencjach.
Kobieta od dwóch lat nie wstawała z łóżka, opiekował się nią jakiś znajomy. Lekarz podobno wpadł zobaczył to co my i uciekł na zewnątrz wypisując w pośpiechu kartę zgonu.
#pogrzebowka #interwencjanocna #pracbaza
  • 35