Wpis z mikrobloga

Ostrzegam - będzie długo! #mirkowyzwanie

Na pierwszy rzut oka (i na drugi też) wylosowane zadania nie bardzo pasowały do mnie. Jedynym wyjściem zdawała się być zmiana zestawu. Ale gdzieś podskórnie czuję, że zmiana to trochę taka "półporażka". Przyglądałem się więc zadaniom i myślałem, które z nich mógłbym jednak ugryźć. Padło na: "4. Napisz recenzję swojego ulubionego gadżetu." Pierwsza myśl: jak to zrobić, skoro nie jestem gadżeciarzem? Przecież ja nawet nie pamiętam jaki mam model telefonu, albo słuchawek! Taki ze mnie gadżeciarz właśnie. Zacząłem więc szukać gdzieś w kategorii gadżetów użytkowych i znalazłem piękny gadżet w swoim otoczeniu, bliżej niż mogłem się spodziewać. I faktycznie jest to mój ulubiony gadżet, o którym wiem wszystko i z którego korzystam prawie codziennie. A jest nim zegarek biegowy. Nie wiem czy istotny jest model (ale może gdyby ktoś był zainteresowany to podam, że jest to Garmin Fenix 5), bo bardziej chodzi mi o ujęcie zegarka jako gadżetu, bez skupiania się na konkretnym modelu. Samych recenzji zegarków biegowych jest naprawdę dużo, więc nie ma sensu ich powielać. Spróbuję skupić się na czymś innym. A zatem: zaczynamy!

"Bieganie to najłatwiejsza aktywność sportowa" albo "bieganie jest fajne, bo jest tanie" i ulubione "do biegania nic nie potrzeba, wszystko masz" - to hasła, które dwa lata temu zachęciły mnie do biegania (oczywiście nie były to główne bodźce, ale na pewno obiecywany brak skomplikowania był tu pomocny). Zaczynałem swoje bieganie od krótkich odcinków, pokonywanych z duszą na ramieniu i płucami niemal na zewnątrz. Od początku jednak rejestrowałem swoje treningi przy pomocy telefonu z aplikacją Endomondo. Rejestrowanie treningu pozwalało na jego analizę (może zbyt duże słowo, bardziej chodziło o sprawdzanie gdzie pobiegłem za szybko i od którego momentu traciłem siły). Ale główną motywacją do rejestrowania treningu jest jednak porównywanie czasów - taka jest prawda :) Nic nie nakręca mnie tak, jak rywalizacja. Nie ma znaczenia czy rywalizuję z kimś, czy z samym sobą. Lubię sprawdzać, czy da się zrobić dany dystans lepiej lub szybciej. Biegałem więc z telefonem, który musiał być na zewnątrz, aby sygnał gps nie był niczym zakłócony. Z tego powodu biegałem z telefonem, trzymając go w ręku. Dodatkowo biegałem wtedy ze słuchawkami kablowymi, co też nie ułatwiało sprawy. Z dyndającym kablem i jedną ręką ciągle zajętą trzymaniem telefonu – w ten sposób biegałem przez kilka miesięcy. Byłem tym już naprawdę zmęczony. I wtedy natrafiłem na okazję (znaczącą obniżkę) i kupiłem swój pierwszy zegarek biegowy.

Po tym zakupie moje treningi zmieniły się w sposób wręcz trudny do opisania. Zegarek jest wyposażony w gps, więc nie potrzebowałem już telefonu do rejestrowania biegu. Pierwszy raz podczas treningu miałem wolne ręce, kabel od słuchawek miałem z tyłu (telefon mógł być schowany w kieszeni), a dodatkowo zyskałem mnóstwo cennych informacji na temat biegu. Bez zbędnego klikania, czy szukania. Bez nerwowego przewijania ekranów w telefonie - wystarczył rzut oka na zegarek i wiedziałem wszystko, co było mi potrzebne. To wszystko było dostępne dzięki jednej z najważniejszych funkcji zegarka: możliwości ustalenia tego ile i jakich informacji będzie mi dostarczał zegarek podczas biegu. To jest naprawdę piękna sprawa, bo jedna osoba skupia się tylko na tętnie, druga potrzebuje wiedzieć ile spaliła kalorii i która jest godzina, a ja chciałem dostawać informacje odnośnie średniego tempa na danym kilometrze, przebytego dystansu i ogólnego czasu biegu. Każdą z potrzebnych nam informacji można ustawić jako informację domyślą, wyświetlaną podczas treningu. Dostosowywanie tarczy treningowej pod potrzeby użytkownika, to moim zdaniem najważniejsza funkcja zegarka biegowego.

O drugiej przydatnej funkcji dowiedziałem się na pierwszych jesiennych treningach (mniej więcej wtedy kupiłem zegarek) - możliwość ustawienia automatycznego podświetlania tarczy, po wykonaniu ruchu podniesienia zegarka. Chodzi o klasyczny ruch ręką, kiedy patrzymy na zegarek. Podczas treningu tarcza zegarka jest wygaszona, a zapala się tylko wtedy, gdy chcemy sprawdzić tempo, czy przebyty dystans. Bez wciskania przycisku, bez szukania po omacku. Ot taki prosty automat, który podczas biegu w ciemności naprawdę się przydaje. Obecnie ta funkcja jest w większości zegarków "smart", ale wydaje mi się, że przy biegu ma to dużo więcej sensu, niż przy użytkowaniu codziennym. Osobiście mam to włączone właśnie tylko w trybie treningu.

Kolejną przydatną funkcję mojego gadżetu poznałem podczas swojego pierwszego biegu górskiego. Wtedy dopiero dowiedziałem się, że nie muszę się bać i martwić, że pomylę trasę i się zgubię (naprawdę miałem takie obawy). Organizator każdego większego biegu udostępnia uczestnikom tzw. tracka czyli zapis gps całej trasy biegu. Należy ją pobrać i załadować do zegarka. Na starcie uruchamiamy trasę i już mamy osobistego przewodnika, który pokaże nam trasę, poinformuje o jej długości, pokaże dokładnie w którym jej miejscu się znajdujemy. Co więcej: pokaże nam na grafice, że to najwyższe wzniesienie dopiero przed nami, lub że do końca biegu zostały nam już same zbiegi (ale to bardzo rzadki moment ;) ). I najważniejsze: zegarek mocno zawibruje lub zapiszczy, gdy odnotuje, że zeszliśmy z trasy, którą powinniśmy podążać.

Zegarek potrafi też pomagać nam, przypominając o treningu który powinniśmy odbyć danego dnia, realizując plan treningowy, który przypisaliśmy do swojego konta. Poza przypomnieniem o treningu, zegarek potrafi też pomóc w przeprowadzeniu treningu: pilnuje tempa, dystansu, informuje o interwałach, kontroluje czas ich trwania, itd. Robi całą robotę, którą my oczywiście możemy zrobić sami, ale mając ze sobą zegarek, nie musimy się o to wszystko martwić. Możemy za to w stu procentach skupić się na wykonaniu treningu.

Po jakimś czasie "odkryłem", że zegarek potrafi monitorować różne inne aktywności. Możemy w nim spacerować, jeździć rowerem, pływać, jeździć na rolkach, a nawet wykonywać ćwiczenia siłowe i zegarek potrafi wtedy liczyć ilości powtórzeń w serii. Dodatkowo zegarek posiada kompas i barometr. O ile potrafię sobie wyobrazić zastosowanie dla kompasu, mimo że z niego nie korzystam, to wbudowany barometr jest dla mnie zagadką. Ale jak przystało na gadżet, ma on o wiele za dużo funkcji, niż potrzebuje jeden użytkownik.

Jak pisałem na wstępie, nie będę opisywał wszystkich dostępnych funkcji, bo mija się to z celem. Opisałem swoją historię z tym urządzeniem, które chyba spełnia rolę gadżetu. Ma mnóstwo funkcji, można go używać w różnych okolicznościach i tak naprawdę jest zbędny! Oczywiście, że można biegać bez zegarka, tak samo jak można biegać bez dobrych butów i dobrej koszulki, ale... z czasem się zorientujemy, że to bieganie może być przyjemniejsze, jeżeli zaopatrzymy się w kilka przydatnych (i na pewno nie tanich - w nawiązaniu do haseł z początku tekstu) rzeczy. Jedną z nich na pewno jest zegarek biegowy, do którego bardzo zachęcam. Jak wspomniałem, nie jest to tani gadżet, ale warto pamiętać, że standardowa gwarancja to 2 lata, więc podzielcie sobie cenę zegarka na 24 i wtedy okaże się, że więcej wydajecie na różne głupoty w ciągu miesiąca, niż będzie was realnie kosztował zegarek. A wygoda i praca jaką wykona, towarzysząc wam podczas treningu, jest warta dużo więcej niż te kilkadziesiąt złotych miesięcznie.

Koniec
obawiam się, że nikt tu nie dotarł... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 3